× Rozdział III ×

122 34 0
                                    

     Choć Yuuri zasnął szybko, nie był mu dany spokojny sen. Po niecałej godzinie obudził się zalany potem, prawie krzyknął ze strachu. We śnie znalazł martwe ciało swojej żony i trochę czasu zajęło mu zrozumienie, że to miało miejsce naprawdę.

     Około godziny siódmej rano był tak wycieńczony, że nie dał rady zasnąć po raz kolejny. W głowie kłębiło mu się za dużo myśli, teorii, problemów. Powolnie docierała do niego prawda, a on wciąż zadawał sobie pytania: "Moja dziewczyna nie żyje? Co ja teraz zrobię?". W końcu była to najważniejsza osoba w jego życiu, powód, dla którego codziennie rano wstawał z łóżka. A co teraz? Skoro ona nie żyje, po co Yuuri ma się budzić?

     Na wspomnienie o wspólnych chwilach i najważniejszych momentach ich życia, Katsuki zaczął płakać jak dziecko. Tęsknota zżerała go od środka, nie mógł wytrzymać napięcia, musiał się tego pozbyć. Mokre policzki wycierał o kołdrę, w końcu w każdej chwili do pokoju mógł wejść Victor, a chłopak starał się nie okazywać mu swoich słabości.

     Nikiforov był swego rodzaju obiektem podziwu Katsukiego. Japończyk zawsze zazdrościł mu przyjaciół, dobrej pracy, ręki do kobiet, charyzmatycznego charakteru i wyglądu. Był tak jakby jego ideałem, który starał się naśladować. W młodszych latach, bowiem znają się od liceum, to zawsze dzięki Victorowi Yuuri dostawał to, czego potrzebował. Wokół Rosjanina kręciło się dużo ludzi, co druga dziewczyna się w nim zakochiwała, co trzeci chłopak chciał rozegrać z nim rozgrywkę w grze komputerowej. Yuuri stał tylko z boku i patrzył, jak to Nikiforov osiąga to, o czym on mógł tylko pomarzyć.

     Ale czy to nie dziwne? Ktoś taki jak Victor chciał zadawać się z kimś takim jak Yuuri? W sumie wygarnął mu to jeden chłopak, niejaki Jurij Plisetsky z młodszego rocznika, były sąsiad; "Wieprzowina, nie mam pojęcia co widzi w tobie ten naburmuszony narcyz, ale jestem pewien, że do siebie nie pasujecie, a on tylko cię wykorzystuje", mówił. Katsuki ostatecznie przyznał mu rację, choć nie zgadzał się z ostatnim zdaniem. Nie mógł uwierzyć, że Rosjanin go wykorzystuje. Jeśli już, musiałoby być na odwrót. To w końcu Yuuri czerpał same korzyści. A teraz? Chłopak ma problem, a Victor bierze go pod swój dach. Tak naprawdę Japończyk tylko zawraca mu głowę.

     Czemu więc ktoś tak idealny jak on chce zadawać się z kimś tak beznadziejnym jak ja? – pomyślał Yuuri. Coś musi być z nim nie tak... Nagle jednak znów nazbierał łez, ponieważ śmierć ukochanej wróciła mu przed oczy.

     Prawdę mówiąc, Katsuki miał rację. Z Victorem jest coś nie tak. A dokładniej ujmując, mężczyzna ma poniekąd problemy psychiczne, fetysze, rzeczy, które w żadnym stopniu nie powinny tak bardzo fascynować człowieka. Może na pierwszy rzut oka tego nie widać. Nikiforov zdaję się być idealny, jak to zauważył Yuuri. Gdyby jednak zagłębić się w jego myśli, można zauważyć przerażającą prawdę. Ma on obsesję na punkcie swojego przyjaciela i to właśnie dlatego, choć Yuuriego nic nie łączy z Victorem - żadne zainteresowania czy znajomi - obaj zadają się ze sobą. Katsuki lubi Nikiforova, a Nikiforov kocha, wręcz ponad życie, Katsukiego. Za każdym razem, gdy Rosjanin widzi chłopaka, jego podniecenie i ciekawość wzrasta. Najchętniej od razu wyznałby mu prawdę lub chociaż jej część, nie może tego jednak zrobić, ponieważ jest rozważny i zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli to uczyni, Yuuri na pewno go nie pokocha. Stara się więc stopniowo rozkochiwać chłopaka, by wszystko wyszło naturalnie. Victor nie chce ranić Japończyka.

      Choć czy nie zrobił tego, zadając mu najgorszy cios, mordując ukochaną?

     –Victor..? – zapytał cicho Yuuri, kiedy usłyszał dźwięki z salonu i lekko uchylił drzwi sypialni.

     – Oh, wstałeś już! –ucieszył się Nikiforov, który właśnie przygotowywał poranną kawę.   – Siadaj, zaraz zrobię ci śniadanie.

     Choć mężczyźni nie odzywali się, w salonie nie było cicho. Rosjanin włączył radio, a sam podrygiwał do skocznych piosenek, przez co o mało nie wylał wrzątku. Yuuri, który stopniowo dochodził do siebie, po cichu nucił melodię, ponieważ była mu dobrze znana.

     – Yuko uwielbiała Lane Del Rey... – westchnął i oparł się o oparcie kanapy. Znów ją sobie przypomniał, choć w sumie cały czas o niej myślał.

     – Proszę i... – Victor podał mu talerz z kilkoma kanapkami. – przepraszam, ale nie potrafię ci pomóc. Myślę, że to musi po prostu... minąć.

     Obaj w ciszy wpatrywali się w kubki z kawą leżące na stoliku.

     – Chyba masz rację.

     Zawsze, gdy ktoś przechodzi żałobę, trudno jest z nim rozmawiać. Zraniona osoba cały czas myśli o problemie, czyli w tym przypadku Yuuri nie może znieść myśli życia bez Yuko. Choć jeszcze większe pytanie, które pojawiło się w jego głowie dopiero, gdy trochę ochłonął, to "dlaczego akurat ona?".

     – Victor, jak myślisz, dlaczego ktoś zamordował Yuko?

     Mężczyzna pił akurat kawę, którą lekko się zakrztusił. Kubek postawił na stoliku, a sam odchrząknął. Spojrzał na Yuuriego, nie mógł wyczytać z niego żadnych emocji. Pustym wzrokiem wpatrywał się w niebo za oknem. Można się było jednak domyślić, że jest zły, a przede wszystkim smutny.

     – N-Nie mam pojęcia.

     Jego ton był poważny, choć w głębi zaskoczony był pytaniem.

     – To dziwne, ale... mam wrażenie, jakby morderca czerpał radość z tego, co robił. Sam widziałeś ciało. To nie było zwykłe morderstwo, nie tylko krtań miała przeciętą. Jej ręka... Jej ręka leżała daleko od ciała. Jakby ktoś ją torturował lub bawił się po śmierci.

     Victor lekko rozchylił oczy, po czym zmarszczył brwi. Kurczowo złapał się spodni. Co miał powiedzieć? I co jeśli to, co mówi Yuuri, jest prawdą? Czy Victor czerpał przyjemność z...

     – Myślę, że nikt nie zrobił tego bez powodu – odparł mężczyzna i upił łyk kawy. – Albo komuś było na rękę się jej pozbyć albo mamy tu mordercę, który robi to dla czystej rozrywki – połowę ostatniego zdania wypowiedział z trudem, w końcu mówił o sobie, a dokładniej obrażał się.

     Yuuri dalej wpatrywał się tępo w okno, widać było, że ledwo powstrzymuje łzy. Po czasie jednak przysunął się do Victora, który siedział obok niego na kanapie.

     – Przepraszam, że tak cię wypytuję. Nie powinienem, i tak nie wiesz co powiedzieć. Po prostu przechodzę trudny okres. Przepraszam, już nie będę.

     – Nie ma sprawy, komuś musiałeś się wyżalić.

     Katsuki odruchowo oparł się o ramię Rosjanina. Przymknął oczy i złapał go za rękę. Victor momentalnie się zarumienił i lekko zdziwił.

     – Przepraszam, ale potrzebuję cię teraz... – westchnął Yuuri, przytulił się do mężczyzny, a słona łza spłynęła po jego policzku i wylądowała na ręku Nikiforova. Victor uśmiechnął się i oddał uścisk. Czuł się teraz idealnie, choć w głębi duszy, po usłyszeniu słów Japończyka, nie był pewny, czy dobrze postąpił.

stłuczona filiżanka | victuuri [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz