Yuuri zasnął szybko, tak naprawę najszybciej od czasu, kiedy mieszka u Victora. Kolacja była bardzo pożywna, do tego po tym całym omdleniu nie czuł się najlepiej. Wziął tylko szybką kąpiel i zakopał się w łóżku. Słyszał, jak Victor krząta się po pokoju, podobno miał trochę roboty papierkowej do wykonania. Te ciche kroki tylko go usypiały.
Dzięki temu przeniósł się do krainy wyobraźni. Miał bardzo ciekawy sen. Był też przyjemny, ale to tylko z początku. Potem wszystko się zmieniło.
Okazało się bowiem, że Victor postanowił się przeprowadzić. Oszczędzał i dużo pracował, dzięki czemu był w stanie wybudować duży dom. Stał on na obrzeżach miasta, miał dwa piętra i duże podwórko z miejscem na ogródek. Yuuri bardzo lubił kwiaty, wiadomym było, że to on się tym zajmie. Kiedy kończył pracę, wpadał do swojego ulubionego kwiaciarza po rośliny i instrukcje co do ich hodowania. W wolne popołudnia siedział w ogrodzie i udoskonalał go. Sadził rośliny, pielęgnował kwiaty, Victor pozwolił mu nawet zakupić altankę, gdzie każdego ciepłego ranka wypijali herbatę. Wszystko układało się pięknie, Yuuri wrócił do pracy i był w stanie sam na siebie zapracować. Zastanawiało go jedynie to, dlaczego Victor nie chce, by Katsuki znów wrócił do samodzielnego życia. Postanowił więc poruszyć ten temat podczas rozmowy. Siedzieli właśnie w altanie, ciepły, niedzielny poranek, Yuuri zaparzył świeżą kawę.
– Pięknie wyhodowałeś te kwiaty... – mruknął Victor. – Mam wrażenie, jakby każdy z nich się do mnie uśmiechał.
– To miło z twojej strony – odparł chłopak. – Długo je wybierałem.
– Wiem, ale to nie szkodzi. Następnych możesz szukać jeszcze dłużej.
– Dłużej? A właśnie! Nie chciałbyś, żebym w końcu się wyprowadził?
Dźwięk stłuczonego szkła rozniósł się po okolicy. Yuuri drgnął gwałtownie i z paniką spojrzał na płytki pod ławką.
– Oh, Victor, upuściłeś szklankę! Nic ci nie jest?
Katsuki nie otrzymał odpowiedzi. Jedynie spojrzał w stronę Rosjanina. Był bardzo blady.
– Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.
– Nie, to na pewno nie to... widziałem kiedyś ducha. Yuko i jej ostatni oddech, tak, wtedy dusza uciekała z człowieka.
Sen przerwał się niespodziewanie, w środku akcji, w środku nocy, na zegarku widniała 3:17. Yuuri drżał, nie chciał krzyczeć, nie bał się, jedynie ból przeszył mu serce. To brednie, wyglądało, jakby Victor przyznał się do morderstwa, a to przecież absurdalne, niewyobrażalne, niemożliwe...
Yuuriemu zakręciło się w głowie od tych okrutnych określeń. To przecież niemożliwe.
Parsknął na myśl o swojej bujnej wyobraźni. Jak widać jego mózg był zdolny do wszystkiego, nawet do tych mrocznych scenariuszy, które z pewnością nie były prawdą. Takie rzeczy już mu się zdarzały. Na przykład, kiedyś śniło mu się, że jego rodzice zginęli w wypadku, a nie był to żaden sen proroczy, jedynie stres przed egzaminem. Może tak samo teraz, Yuuri martwi się o to, co wydarzyło się Yuko, a jego wyobraźnia stara się znaleźć różne możliwości.
Chciał jakoś odwrócić uwagę od tej mrocznej wizji. Wiedział, że Victor nie jest niczemu winny, jednak błysk oczu, jaki zobaczył we śnie, powodował u niego dreszcze. Obrócił się na drugi bok i zamknął oczy. Miał nadzieję, że tym razem przyśni mu się coś normalniejszego. Kilka godzin później znów się obudził, jednak nie mógł już zasnąć.
![](https://img.wattpad.com/cover/115389927-288-k741934.jpg)
CZYTASZ
stłuczona filiżanka | victuuri [zawieszone]
Fiksi Penggemarzałamany yuuri, sadystyczny yandere victor, jurij pseudo detektyw i bardzo naiwny phichit [baaardzo wolno pisane, ponieważ fanfiction przestało mi się podobać i czeka na poprawę >której się swoją drogą nie doczeka<] okładka: @dbrmnn