Michael poszedł do baru ubrany w czarne rurki, glany i czarną koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci. usiadł na swoim stałym miejscu do gry i czekał na przeciwnika. Wokół niego gromadziły się kobiety. Po chwili przed nim usiadł jakiś blondyn z brązowym oczami. Podali sobie ręce i zaczęli rozgrywkę.
Pierwsza rundę wygrał blondyn zyskując dwa lata. Druga -to samo. Mike dawał mu wygrywać specjalnie. Ostatnia runda nie była jednak grą w karty. Podali sobie ręce. Ręka Clifforda była na dole a ręka blondyna na górze. Przeciwnik Mikea zdobywał jego czas. Czerwonowłosy jednak siedział spokojnie aż nagle odwrócił rękę i jego była na górze przez co obaj widzieli ile czasu zostało blondynowi. Ten był spanikowany wiedział już że nie wygra mimo to chciał coś zrobić i zaczął się szarpać. Po chwili jednak padł na stół z czasem pół minuty.-Dobranoc blondi - powiedział Clifford a ciałem przeciwnika przeszła fala wstrząsów, jego oczy pokazywały białka i po chwili leżał martwy. Chłopak się uśmiechnął i odetchnął
-Bez was dziewczęta nie dałbym rady