Rozdział 5.

442 42 2
                                    


Łatwo cię było znaleźć, Zabuza-sensei. Kraj Fal, naprawdę? Zniżyłeś się do tego poziomu, żeby wykonywać polecenia jakichś bogatych grubasów za pieniądze? Przecież jesteś jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza! Powinieneś stać nad nimi wszystkimi, a nie im usługiwać, nie ważne jak wielka nie byłaby cena twojej usługi.

Gdy dotarłam na miejsce, zauważyłam, że rozmawia z jakąś grupką ninja z Konohy. Wśród nich rozpoznałam Kakashi'ego Hatake - Kopiującego Ninja. Pewnie był opiekunem tej grupki geninów i wykonywali jakąś misję rangi C, na pewno nie wyższą... Chociaż patrząc na to, że zostali zaatakowani przez Zabuzę podwyższa chyba tę rangę do A, czyż nie? Ale któż mógłby to przewidzieć? Na pewno nie Hokage.

Niedługo potem wywiązała się walka, a Zabuza złapał Hatake w Suirō no Jutsu. Z tej techniki nie było ucieczki, chyba, że pomógł ktoś z zewnątrz. I tak też się stało. Genini ruszyli an pomoc swojemu senseiowi, pomimo iż ten kazał im uciekać. Głupie dzieciaki... Gdyby Zabuza walczył na poważnie, to ich rozczłonkowane martwe ciała walałyby się po całym lesie. Momochi jednak wypuścił Kakashi'ego z wodnego więzienia.

W tym momencie zauważyłam senbony lecące w kierunku Zabuzy. Zmarszczyłam brwi i natychmiast pojawiłam się przed nim, łapiąc igły tuż przed jego szyją, powodując szok u wszystkich zebranych.

- Nieładnie to tak podszywać się pode mnie - mruknęłam cicho. - Tylko ja zostałam wysłana za Zabuzą Momochim. - Odrzuciłam senbony w stronę skupiska chakry, które wyczuwałam kilkadziesiąt metrów dalej.

Po chwili pojawił się chłopak w masce ANBU Kiri.

- Ściągnij ją. Nie będzie ci już potrzebna, Haku - odezwałam się, a chłopiec drgnął lekko, jednak wykonał polecenie. - Ah tak, klan Yuki. Czytałam o was... Ciekawa historia.

Haku rzucił się na mnie z kunaiem w ręce, jednak sprawnie uskakiwałam przed jego atakami, śmiejąc się przy tym.

- Haku, dość! - zawołał Zabuza, który już nie leżał pokonany, ale stał dumnie wyprostowany niedaleko nas. - Kim jesteś? - Zerknął na mnie, mrużąc oczy.

- Nie poznajesz mnie? - zapytałam i ściągnęłam maskę. - Zabuza-sensei...

Widziałam jak jego oczy rozszerzają się z szoku.

- Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek cię jeszcze zobaczę, Kamira... Przyszłaś mnie usunąć, prawda? Ah, ten Mizukage... Zawsze był z niego zabawny gość. - Wykrzywił usta w uśmiechu. - Więc? Jak zamierzasz mnie zabić?

Narodziny Legendy | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz