〰26〰

5K 357 245
                                    

ADRIEN

- Wszystko na pewno jest gotowe? - zapytałem stojących obok kumpli, rozglądając się po całym salonie.

- Zluzuj gacie, wszystko jest gotowe. - uspokoił mnie Kim.

- Racja. - zgodził się z nim Nino. - Nie spinaj się tak. - klepnął mnie w plecy.

To była pierwsza impreza, którą organizowałem, więc to chyba logiczne, że trochę się stresowałem. Jednak chyba kumple mieli rację, salon wyglądał na całkowicie przystosowany do szaleństwa w rytm muzyki, którą miał zapodawać Nino. Wszystkie kruche i cenne ozdoby mamy zabezpieczyłem i schowałem w gabinecie taty, który dokładnie zamknąłem. Nie mogłem pozwolić na to, żeby ktoś coś rozbił. W razie potrzeby zrobiłem zdjęcia, żeby nazajutrz wszystko znów ułożyć na miejscu tak, żeby nikt nic nie zauważył. Nawet nie chcę myśleć, co by zrobiła ze mną mama, gdyby ktoś coś zepsuł. I tak już dzwoniła do mnie co piętnaście minut. Kiedy dostałem od niej pierwszy telefon, to musiałem wysłuchiwać jakieś pół godziny, że razem z Marinette powinniśmy tam z nimi być, żeby zawczasu zgłębić wszystkie tajniki świata mody, bo kiedy przejmiemy firmę, to nie będziemy wiedzieli co i jak. Ta kobieta chyba nigdy się nie podda.

Było gdzieś około dwudziestej, kiedy usłyszałem dzwonek swojego telefonu, dochodzący z kieszeni moich spodni. Wyciągnąłem urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz. Przewróciłem oczami i westchnąłem ciężko, kiedy zobaczyłem na nim zdjęcie mamy.

- Tak, mamo? - zapytałem zmęczony tymi ciągłymi telefonami.

- Chciałam sprawdzić, czy żyjesz, synku. - usłyszałem przez głośnik.

- Tak, nadal żyję. - mruknąłem. - Podobnie jak kwadrans temu.

- Oj, no już dobrze. - odparła w obronie.

- Wiesz, mamo. - ziewnąłem sztucznie. - Miałem dziś ciężki trening szermierki i położę się już spać. Mogłabyś już nie dzwonić? - spytałem z nadzieją.

- Niech ci będzie. - wyczułem, że mówi to bardzo niechętnie. - Skoro jesteś taki zmęczony, to zadzwonię do Marco i odwołam ci sesję. Odpoczniesz sobie cały weekend. Żadnych imprez, pamiętaj. Dobranoc, synku. - nie czekając, aż się z nią pożegnam, rozłączyła się. Co za kobieta.

Miałem niemałe wyrzuty sumienia, że robię imprezę, a nie mogę na nią zaprosić mojej dziewczyny. Czy kiedyś to wszystko się skończy? Czasem naprawdę mam ochotę ściągnąć jej kolczyki i dowiedzieć się, kim ona jest. Pragnę być przy niej nie tylko jako Czarny Kot, ale też jako Adrien. Nie ma dnia, żebym nie myślał nad tym, czy ją znam. Co prawda nie znam zbyt wielu dziewczyn. Oprócz tych wszystkich anorektycznych modelek, z którymi miałem już niejedną sesję, to miałem okazję zapoznać się jedynie z Chloé, Lilą, Marinette i jej przyjaciółką. Jestem pewien, że moja Księżniczka nie jest którąś z tych szkieletowatych modeleczek, bo moja Biedronsia ma piękne krągłości. Oczywiście nigdy jej tego nie powiem, bo byłoby ze mną kiepsko. Wątpię też, że te dwie pierwsze mogą być moją dziewczyną. Są zbyt sztuczne i próżne na to, żeby być Biedronką. Alya też na pewno nią nie jest, bo chodzi z moim kumplem. A Marinette...

Z moich przemyśleń oderwał mnie donośny dźwięk dzwonka do drzwi, odbijający się echem po naszym salonie. Rozejrzałem się jeszcze po pomieszczeniu, żeby upewnić się, że wszystko schowałem i poszedłem otworzyć. Zabawę czas zacząć.

MARINETTE

Odkąd dostałam zaproszenie od Adriena na jego imprezę, wahałam się, czy mam iść. Cały czwartek spędziłam na wymyślaniu jakiejś konkretnej wymówki, jednak jak na złość nic nie potrafiłam wymyślić. Alya też miała swój wkład. Biadoliła mi przez ten cały czas, żebym poszła, bo jeśli nie pójdę, to oprócz swojego chłopaka nie będzie tam nikogo znała. Dla świętego spokoju się zgodziłam.

Impreza miała się zacząć o dwudziestej pierwszej. Było za dwadzieścia dziewiąta, a ja stałam przez otwartą na oścież szafą i, jak każda kobieta, nie wiedziałam, w co mam się ubrać. Po dobrych dziesięciu minutach zdecydowałam się na luźną, zieloną bluzkę i czarną, dopasowaną spódnicę, sięgającą przed kolano. Uwielbiałam połączenie zieleni i czerni lub złota i czerni. Sama nie wiem dlaczego. W sumie to trochę takie zestawienia kolorów przypominają mi o moim chłopaku. Przeczesałam kilka razy włosy szczotką i wyszłam szybko z domu, bo oczywiście byłam już spóźniona.

Będąc już przed domem Adriena, słyszałam głośną muzykę. Nie bawiłam się w dzwonienie do drzwi, bo i tak nikt by tego nie usłyszał. Pchnęłam masywne wrota i weszłam do środka.

Chaos. Tak można opisać to, co zastałam w salonie. Alya i Nino całowali się przy schodach, jakiś chłopak obściskiwał się z rośliną. Kilka osób tańczyło, a kilka piło chyba alkohol.

- Marinette? - usłyszałam za sobą.

Odwróciłam się i zobaczyłam czerwonowłosego chłopaka, którego skądś znałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.

- Znamy się? - próbowałam przekrzyczeć muzykę.

- To ja, Nathaniël. - przedstawił się.

Ano tak, już go pamiętam. Chodziliśmy razem do podstawówki. Przez cały ten czas zdawało mi się, że chłopak się we mnie podkochiwał.

- Hej. - przywitałam się. - Co tam u ciebie? - zapytałam z grzeczności. Tak szczerze, to jakoś mnie to nie obchodziło.

- Nawet dobrze. Może gdzieś razem wyskoczymy? - zaproponował.

- Mam chłopaka. - odpowiedziałam i odeszłam.

Manewrowałam zwinnie między tymi wszystkimi ludźmi i rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Niestety nikogo nie spotkałam. Nawet sam gospodarz gdzieś przepadł. Nagle poczułam, że się z kimś zderzyłam. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam nagą klatkę piersiową. Moje oczy wędrowały w górę wyrzeźbionego torsu, aż natknęły się na wesołe, zielone tęczówki Adriena.

- Jesteś nareszcie. - blondyn mnie przytulił. - Idziemy na basen. Idziesz z nami? - zaproponował.

- Nie mam żadnego stroju. - odpowiedziałam.

- Nie szkodzi. - uśmiechnął się do mnie. - Chodź, tam jest spokojniej. - pociągnął mnie za nadgarstek.

Przez całą drogę przyglądałam się uważnie chłopakowi. Jego ciało było nawet dobrze umięśnione, ale co się dziwić, przecież jest rozchwytywanym modelem i musi dobrze wyglądać. Moje myśli pognały w stronę Czarnego Kota. Wyobraziłam sobie, jak on wyglądałby w samych kąpielówkach. Pamiętam, że na jednej z naszych pierwszych misji, chwalił się, że wygląda w nich zabójczo. Wtedy miałam go jedynie za zarozumiałego dachowca.

👹👹👹

Nieświadomi ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz