〰17〰

5.2K 357 103
                                    

MARINETTE

Co temu chłopakowi odbiło? Spałam tylko dwie godziny i chyba umarłam, a jeśli jeszcze żyję, to błagam, zabijcie mnie. Jestem nieprzytomna. To jakiś cud, że nie usnęłam na lekcjach.

Dzisiaj miałam zacząć te praktyki u pana Gabriela. Zżerała mnie ciekawość jak to wszystko będzie wyglądać. Po szkole nie miałam nawet czasu zjeść w domu obiadu. Wzięłam tylko swój różowy szkicownik z projektami i musiałam wyjść. Szłam właśnie do studia, gdzie Adrien miał mieć sesję zdjęciową. Pan Agreste chciał, żebym od tego zaczęła. Trochę to dziwne, myślałam, że najpierw oceni moje prace, a potem opowie, jak działa ta branża. A tu takie coś. No nic, w końcu fotomodeling też ma coś wspólnego z modą.

Weszłam do tego studia, znajdującego się w modnej części miasta. Wszędzie było biało jak w psychiatryku. Tłum ludzi biegających po całym pomieszczeniu. Wokoło było pełno sprzętu fotograficznego najwyższej jakości, a całość oświetlało kilkanaście naprawdę jaskrawych żarówek.

- Dzień dobry. - odezwałam się, chcąc zwrócić na siebie uwagę.

Nikt nawet na mnie nie spojrzał. Każdy był zajęty swoimi sprawami. Wszyscy mieli nosy wciśnięte w jakieś papiery albo telefony. Co prawda mogłam poszukać Adriena, ale niestety nie wiem gdzie.

- Cześć. - usłyszałam za plecami i się odwróciłam. O wilku mowa.

- Cześć, Adrien. - uśmiechnęłam się do niego.

- Ojciec chciał, żebym ci wszystko pokazał. - zaczęliśmy iść chyba w stronę garderoby. - Prosił, żebyś wybrała mi ubranie na dzisiaj. - zamurowało mnie. - Jak to on ujął. - zamyślił się na chwilę. - Chciał zobaczyć, czy masz to coś. - zrobił cudzysłów manualny w powietrzu. - Nie wiem, co miał na myśli.

- Ja mam ci wybrać ubranie? - zapytałam zdziwiona, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Na to wygląda. - uśmiechnął się do mnie. - Cała garderoba do twojej dyspozycji.

Pomieszczenie nie było jakieś ogromne. Tak na oko miało może cztery metry na cztery, a mimo to wokół nas było jakieś dziesięć wieszaków z setkami różnych ubrań. Był tam jeszcze parawan i niewielki stolik, nad którym zamontowane było spore lustro z dobrym oświetleniem.

Lawirowałam między tymi wszystkimi wieszakami, przeglądając i gładząc wszystkie te doskonale wykonane z najwyższej jakości tkanin ubrania.

Z tego wszystkiego wybrałam dla Adriena czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę, do tego kremowy sweter z dekoltem w serek, a całości dopełniał błękitny szal. Chłopakowi było do twarzy w błękicie. Kiedy Adrien wyszedł zza parawanu, dokładnie się przyjrzałam wybranej przez siebie stylizacji. Byłam nawet zadowolona z efektu. Ciekawe co na to pan Agreste?

ADRIEN

Marinette odnalazła się w tym wszystkim niemal od razu. Ma dobre wyczucie stylu i bardzo fajnie mi się z nią współpracowało. Mam nadzieję, że tacie spodobają się zdjęcia. Dziewczyna wyszła trochę wcześniej, ponoć umówiła się z przyjaciółką, w co nie wnikałem.

Byłem tym wszystkim wykończony. Jedyne, o czym w tym momencie marzyłem, to moje ciepłe i wygodne łóżko. No, może marzyłem jeszcze o tym, żeby obok mnie znalazła się moja dziewczyna. Przebrałem się po sesji i wyszedłem z biurowca, gdzie znajdowało się studio. Do domu postanowiłem iść pieszo, bałem się, że będąc w takim stanie, mogę spowodować jakiś wypadek, czego bym nie chciał.

Szedłem powolnym krokiem razem z Ninem przez park. Spotkałem go tam i zaproponował, że odprowadzi mnie kawałek, bo umówił się z dziewczyną.

- Adrienku! - usłyszałem i zobaczyłem przed sobą Chloé. - Tak bardzo za tobą tęskniłam.

Blondynka biegła w moją stronę na wysokich szpilkach, taranując jakieś dwie dziewczyny. Nastolatka uwiesiła mi się na szyi, a ja rozejrzałem się wokoło, desperacko pragnąc ratunku. Wtedy moje oczy napotkały oczy Marinette, wysyłając jej niemą prośbę o ratunek. Tylko ona mogła mi pomóc.

MARINETTE

W trakcie sesji Adriena zadzwoniła do mnie Alya, błagając mnie o spotkanie, przez co musiałam wyjść wcześniej. Przyjaciółka chciała opinii odnośnie do wybranego na spotkanie z chłopakiem stroju.

Spotkałam się z nią w parku w centrum. Szłyśmy właśnie jedną z licznych alejek, gdy nagle za nami usłyszałam stukot szpilek i przeraźliwy głos, chwilę potem ktoś próbował mnie powalić. Szybko złapałam równowagę. Rozejrzałam się zdezorientowana w koło i zauważyłam, jak córka burmistrza wiesza się na szyi Adriena. Nasze spojrzenia się spotkały, a z jego oczu mogłam wyczytać desperacką prośbę o pomoc. Westchnęłam. Czułam, że muszę to zrobić.

- Daj pierścionek. - zwróciłam się szeptem do przyjaciółki. Bez słowa zdjęła biżuterię i podała mi ją. Założyłam ozdobę na serdeczny palec prawej dłoni i pewnym krokiem podeszłam do blondyna. - Tu jesteś, Adrien. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. - Nie mogłam cię znaleźć.

- Przepraszam, sesja mi się przedłużyła. - objął mnie w talii, przyciągając do siebie, jednocześnie odpychając Chloé, z czego blondynka nie była zadowolona.

- Adrienku, ale co ty robisz? - dziewczyna zdziwiła się zachowaniem blondyna.

- Chloé, co ty tak w ogóle robisz przy moim narzeczonym. - pokazałam jej pierścionek.

- I to ma być pierścionek zaręczynowy? - dziewczyna zaczęła się śmiać. - Co za tandeta.

- Adrien wie, że nie lubię błyskotek, dlatego sprezentował mi taki. - spojrzałam na niego. - Jak dla mnie jest idealny.

- Skarbie, musimy już iść. - uśmiechnął się do mnie. - Zaraz się spóźnimy na spotkanie z organizatorką naszego ślubu.

- Masz rację. - złapałam chłopaka pod ramię i odeszliśmy od stojącej jak kołek Chloé.

Kiedy zniknęliśmy z jej pola widzenia, schowaliśmy się za drzewem i zaczęliśmy się śmiać.

- Dziękuję, że mnie uratowałaś. - przytulił mnie. - Gdyby nie ty, to miałbym przerąbane. Mam nadzieję, że po teym przedstawieniu da mi spokój.

- Nie ma za co. - machnęłam ręką. - Czego się nie robi dla przyjaciół, nie?

Wyjrzeliśmy zza drzewa, a kiedy nie zauważyliśmy już blondynki, wyszliśmy i podeszliśmy do naszych przyjaciół, którzy się całowali.

- Bracie, to jest miejsce publiczne. - zaśmiał się Adrien.

Na głos chłopaka para odsunęła się od siebie, a ich twarze przybrały odcień intensywnej czerwieni.

- Idziemy do kina. - odezwała się moja przyjaciółka. - Idziecie z nami?

Oboje się zgodziliśmy. Poza pracą domową nie miałam ciekawszych zajęć na popołudnie. Szliśmy w stronę kina, a ja ledwo żyłam, ale może wytrzymam.

Kupiliśmy bilety na jakiś horror. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem jaki tytuł miał ten film, ani o czym był. Ostatnie co pamiętam, to to, jak jakiś psychol przypala palnikiem jakąś wrzeszczącą wniebogłosy szatynkę. Zasnęłam. Obudziło mnie szturchanie i głos przyjaciółki. Wyszliśmy i każde z nas poszło w swoją stronę.

Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko, a powieki same zaczęły mi ciążyć. Zanim na dobre mi się zamknęły, napisałam jeszcze wiadomość.

Ja: Przez Twoje nocne harce, zasypiam na stojąco. Może darujmy sobie dzisiejszy patrol?

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.

Głupi Kot: Właśnie miałem pisać to samo. Dobranoc, kochanie.

Ja: Dobranoc😘

👹👹👹

Nieświadomi ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz