〰MARINETTE〰
Do świata żywych powoli przywracało mnie rytmiczne i nawet głośne dudnienie, które słyszałam gdzieś pod uchem, ale nie chciało mi się jeszcze wstawać, bo leżałam na czymś wygodnym. W końcu niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam pod sobą Adriena. Przerażona tym faktem pisnęłam i szybko odsunęłam się od blondyna, w rezultacie czego, upadłam na marmurową podłogę. Szybko zaczęłam obmacywać swoje ciało, po czym z ulgą stwierdziłam, że na szczęście mój ubiór jest kompletny. Nie wypiłam ani mililitra alkoholu, a kompletnie niczego nie pamiętam. Nie mam pojęcia, co jest grane. Zdezorientowana rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy i nie zauważyłam żadnych ludzi. Czyżby wszyscy się zmyli? I dlaczego spałam na Adrienie? Mam nadzieję, że niczego głupiego nie zrobiliśmy. O nie! A jeśli coś między nami zaszło? Jeśli zrobiłam coś głupiego i w jakikolwiek sposób zdradziłam Czarnego Kota? Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Pochyliłam się nad śpiącym nadal blondynem i przyjrzałam mu się. Oglądałam jego twarz z każdej strony, a kiedy nie zauważyłam na niej śladów mojej fioletowej szminki, kilkutonowy głaz spadł mi z serca, a tętno się uspokoiło.
- Adrien? - zaczęłam go delikatnie szturchać.
〰ADRIEN〰
Razem z Marinette posprzątaliśmy cały salon. Na szczęście nie mieliśmy zbyt wiele do sprzątania, dzięki czemu, uwinęliśmy się z tym w miarę szybko. Gorzej nam poszło z układaniem maminych bibelotów, których było więcej, niż zapamiętałem. Tylko ona ze mną została, za co byłem jej niezmiernie wdzięczny, wszyscy inni zmyli się z imprezy gdzieś koło czwartej nad ranem. Pamiętam, że po tym całym zamieszaniu postanowiliśmy obejrzeć jakiś film i chyba zasnęliśmy. Mam nadzieję, że moja mama się nie zorientuje, że coś tu było przestawiane.
Odprowadziłem Mari do domu, po czym zdecydowałem, że pójdę na bezcelowy spacer. Dawno nie miałem dnia wolnego, dlatego chciałem go jak najlepiej wykorzystać. Jednak nic nie trwa wiecznie. Usłyszałem huk.
〰MARINETTE〰
Od powrotu do domu nie mogłam przestać myśleć o tym, że bliskość Adriena jest dziwnie znajoma. Pewnie coś mi się ubzdurało. Żeby dłużej o tym nie myśleć, postanowiłam przejść się na spacer.
Przebrałam się w czerwoną sukienkę w czarne grochy, a na głowę założyłam swój ulubiony, czarny kapelusz. Wzięłam jeszcze torebkę, gdzie jak zwykle schowała się Tikki i wyszłam z domu.
Z ulubioną muzyką, płynącą z moich słuchawek, spacerowałam sobie wzdłuż Sekwany. Szłam powoli, bez celu, ciesząc się idealną pogodą. Nagle rzuciła mi się w oczy jakaś niezidentyfikowana, czarna plama, lecąca w moją stronę. Stanęłam i przyjrzałam się zbliżającemu się z dużą prędkością obiektowi i z przerażeniem stwierdziłam, że to jest mój chłopak.
Kocur wylądował kilka metrów ode mnie i przekoziołkował. Byłam rozdarta pomiędzy miłością a tymi wszystkimi tajemnicami. Nie mogłam przecież przejść obok niego obojętnie i udawać, że nic się nie stało. W ciągu kilku sekund znalazłam się przy nim.
- Kocie, nic ci nie jest? - pochyliłam się nad nim.
- Wszystko w porządku, Biedronsiu. - odpowiedział mi, podpierając się na łokciach. Spięłam się. Czyżby mnie rozpoznał? Spojrzał na mnie. - Przepraszam, ta sukienka mnie zmyliła.
- Chyba mocno oberwałeś w głowę, że pomyliłeś mnie z Biedronką, co bohaterze? - zaśmiałam się sztucznie.
Czarny Kot wstał na równe nogi i otrzepał się z kurzu. Uśmiechnął się do mnie, a ja się rozmarzyłam. Kocham ten jego uśmiech.
- Na mnie już pora, obowiązki wzywają. - zasalutował mi i wysunął swoją broń, na której wyskoczył w stronę zagrożenia.
Otrząsnęłam się, dopiero kiedy Tikki ugryzła mnie w nadgarstek.
〰ADRIEN〰
Wróciłem na miejsce walki, gdzie czekał na mnie mój przeciwnik. Za to mojej dziewczyny nigdzie nie było widać, a niestety nie miałem czasu do niej napisać. Liczyłem jednak na to, że szybko się zjawi.
Chochoł, bo tak nazywał się opętany, był ubrany w jakieś dziwne, słomiane wdzianko, a na głowie miał kapelusz z tego samego materiału. Jego bronią był drewniany kij, z którego posyłał niewidzialne fale energii. Mężczyzna na pierwszy rzut oka wyglądał niepozornie, jednak potrafił nawet sprawnie posługiwać się swoją bronią.
- Tęskniłeś, Kotku? - usłyszałem słodki głos mojej ukochanej.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - posłałem jej uśmiech.
Ruszyliśmy do walki, która wcale nie okazała się łatwa. Lata niezliczonych treningów szermierki dały teraz swój rezultat. Moja Pani użyła swojej mocy, dzięki czemu za pomocą otrzymanego w ten sposób kubła z wodą po prawie godzinie udało mi się go obezwładnić. Biedronka zdjęła z jego głowy słomiany kapelusz, a ja zniszczyłem go za pomocą swojej mocy. Moja dziewczyna przywróciła wszystko do ładu.
- Do zobaczenia, Kiciu. - podeszła i pocałowała mnie. Przyciągnąłem ją do siebie i pogłębiłem pieszczotę. - Kocie, zostały mi tylko niecałe dwie minuty. - odepchnęła mnie od siebie.
- Masz rację, przepraszam. - powiedziałem, skruszony.
Co ja biedny mogłem poradzić na to, że gdy ona jest przy mnie, to tracę resztki zdrowego rozsądku? Uśmiechnęła się do mnie i pocałowała krótko w usta.
- Spotkamy się wieczorem. - i tyle ją widziałem.
👹👹👹
CZYTASZ
Nieświadomi ||Miraculous|| ✔
FanfictionDo świata, gdzie już od dawna w dwóch młodych sercach rozgościła się miłość, wkraczają dwie matki. Sabine Dupain - Cheng i Aurelia Agreste to dwie stare przyjaciółki, które za czasów studenckich złożyły sobie pewną obietnicę. Czas na wypełnienie tej...