20. Policzek

1.2K 172 23
                                    

Jako że wczorajszego dnia wrócili późną nocą na dzisiaj zostało im zaoferowana możliwość dłuższego pospania. Jednak nie było to możliwe, bo o godzinie szóstej rano rozdzwonił się jej telefon. Szybko odebrała, aby dzwonek nie zbudził Aidena i wyszła z pokoju wsłuchując się w tyradę swojego kochanego braciszka.

- Jak tam twój Adonis? - zapytał pełny życia, podczas gdy River musiała chwilę pomyśleć, by zorientować się, że chodzi mu o jej męża. 

- Wszystko w jak najlepszym porządku. A co tam w domu? Jak z tatą, co u mamy?

- Tata dzisiaj załatwił wyjazd na targi cukiernicze do Paryża. Rozumiesz to? - rzucił szczęśliwy trajkocząc jak typowa kobieta, choć wcale nią nie był. - Pod koniec stycznia, no ale zawsze coś. Wyobrażasz sobie jaki był szczęśliwy? Mamę oczywiście zabieramy, tylko muszę się modlić, żeby nie wymyśliła sobie wycieczki razem ze swoimi przyjaciółeczkami. Oboje wiemy, jakie te kobiety są. I ty też niczego nie planuj.

- Oczywiście. Rodzinny, służbowy wyjazd to świętość. - Uśmiechnęła się sama do siebie i salutowała jakby przyjęła rozkaz. - Australia jest genialna! Musimy jeszcze raz tutaj przyjechać, tylko że całą rodzinką!

- A dobrze chociaż traktujesz Aidena?

- No pewnie. Nie wiem za bardzo o co ci chodzi...

- River, oboje wiemy, jaka jesteś. Jak ciężko ci się przed kimś otworzyć... Ale proszę, zrób to dla niego. On jest świetnym facetem...

- Raphael, ja naprawdę nie wiem, dlaczego mi to teraz mówisz...

- Mówię ci siostrzyczko o tym, żebyś okazała chociaż trochę uczucia dla niego - westchnął lekko podirytowany. - To wygląda na jednostronną miłość.

- Bracie, ja wiem, że mnie kochasz, troszczysz i te sprawy, ale dlaczego mówisz o miłości?

- Chyba musisz jeszcze trochę podrosnąć, mała. - Tego określenia używał zawsze, gdy wpajał coś do głowy River a ta jak na przekór nie chciała słuchać. Dziś właśnie był ten dzień i miał szczerą ochotę przeteleportować się do Australii, potrząsnąć swoją siostrzyczką i na koniec pchnąć ich we wspólne objęcia. - Chyba będę już kończyć, bo ktoś mi się dobija. Dbaj o siebie, jedz dużo, ale nie przesadzaj, bo cię później Aiden przez próg nie przeniesie, i dbaj o tego przystojniaka.

- Dobrze - przytaknęła nie zwracając uwagi na komentarz o jedzeniu. - Kocham cię. Pozdrów rodziców. - Odetchnęła z ulgą i rozłączyła się. Czasami jej braciszek potrafił się nieźle rozgadać i gdyby nie przerwała mu skończyłoby się na opowiadaniu jak co godzinę zmienia się pogoda w Londynie.

Przez ten poranny telefon zaśnięcie nawet nie wchodziło w grę, więc po prostu położyła się po jednej stronie łóżka obracając twarzą do pleców Aidena. 

" Twój brat ma rację! Ogarnij się, River, bo jeszcze ci mąż zwieje! Jak nie chcesz tego robić dla niego, to chociaż zrób to dla waszych fanów. Tak, postanowione! Od dnia dzisiejszego ja, River Lee, będę poświęcała więcej czasu dla swojego męża! " - zakończyła swoją wewnętrzną batalię w momencie, gdy nieświadomy brunet przez sen obrócił się na drugą stronę sprawiając, że już drugi raz w ciągu dwóch dni byli tak blisko siebie.

Leżała jak zamrożona cały czas przyglądając się nietypowo długim rzęsom chłopaka i odganiając od siebie dość nieprzyzwoite myśli. Czas był dla niej zamrożony, jakby żyła w całkiem innej czasoprzestrzeni niż ludzie na tym świecie. Nie mogła określić po jakim zasie wszystko zostało zaburzone przez wybudzającego się Aidena, jednak mogła dokładnie określić ilu siniaków nabawiła się spadając z łóżka. Szybko podniosła się odgarniając włosy i witając chłopaka szerokim uśmiechem.

We got marriedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz