Spotkanie z bratem River, który czasami jednak był gorszy od jej ojca jeśli chodzi o czepliwość, mieli już dawno za sobą. Aiden przyciskany przez swoją rodzinę także postanowił zaprosić żonę do swojego "rodzinnego" domu. Nie był on jednak pewny tego spotkania, gdyż wiedział jacy jego rodzice są i trzymanie swojej wybranki z dala od nich było świetnym rozwiązaniem. Nie możliwością było trzymanie jej cały czas na dystans, dlatego też nadszedł ten sądny dzień. gdy razem z River ubrali się w najbardziej odświętne ubrania i ruszyli w podróż na przedmieścia Londynu, gdzie aktualnie mieszkała rodzina Lee.
Powiedzenie, że stresował się było poważnym niedopowiedzeniem. On wręcz trząsł się ze strachu obawiając nie tyle co o siebie a River, która nieświadomie mogłaby zostać zraniona przez jego ojca jakimiś głupimi słowami.
- Może opowiesz mi jacy są twoi rodzice? - zapytała go River, gdy siedzieli już w samochodzie Aidena i jechali w stronę jego domu.
- Mój ojciec... - popukał palcem w kierownicę zastanawiając się przy tym nad dobrym doborem słów. - Wykłada ekonomię na London School of Economics. Jest dość sztywny i bardzo wymagający.
- I pozwolił ci pójść karierą piosenkarza? - zapytała zaciekawiona i spojrzała na zbiegające się brwi Aidena, który przywoływał raczej niemiłe wspomnienia.
- Właściwie to nie do końca mi pozwolił, bo miał dużo przeciwwskazań, jednak nie słuchałem go.
- Jaki z ciebie buntownik! - zażartowała przyjacielsko szturchając go w ramię, gdy nie zauważyła żadnej reakcji, czy chociażby rozluźnienia z jego strony. Lekko zawiedziona odwróciła się w stronę okna i przyglądała się mijanym budynkom.
- Moja mama... zresztą... sama się przekonasz. - I tym zdaniem zakończył jakiekolwiek wprowadzanie w jego rodzinę.
Po piętnastu minutach jazdy, która przeciągała się tak przez korki, zatrzymali się przy wolno stojącym i zadbanym domu. Budynek był zbudowany w stylu klasycznym w bezowym odcieniu wyróżniał się na tle szarej i smutnej pogody. Można było od razu powiedzieć, że w tym domu mieszka poważany wykładowca wyższej uczelni. Ogród wkoło był zadbany, bukszpany równo przycięte a liście przekwitniętych kwiatów równo rozłożone czekając na wiosnę i nowe życie. Może i spodobałby się jej ten dom, jednak brakowało jej tutaj jednej rzeczy, śladu bytności rodziny. Wszystko bowiem było nieskazitelne, jakby miejsce było wystawione na sprzedaż czekając na bogatego kupca.
- Nie ociągaj się - zawołała go, po czym odbił się od maski samochodu i ruszył w jej stronę. Cały czas miał zmartwioną minę, której mimo wszystko nie mógł się pozbyć.
Zdawało mu się, że minęły długie minuty od zadzwonienia, aż po otwarcie drzwi przez jego mamę. Na pierwsze wrażenie sprawiała bardzo dobre wrażenie przez swój sympatyczny uśmiech, małe zmarszczki wokół oczu i nie przesadzony z elegancją z strój. Gdy River zobaczyła ją po raz pierwszy mogła od razu stwierdzić, że Aiden niesamowicie przypominał swoją rodzicielkę z wyglądu. Mieli te same, ciemne oczy i praktycznie niewidoczne, jasnobrązowe piegi rozsypane na zgrabnym nosie.
- Dzień dobry, mamo. - Po chwili milczenia chłopak przywitał się i wręczył jej bukiet kwiatów, który można powiedzieć, że odmłodził odbierające je kobietę. - Może przejdziemy do salonu? Tato na pewno czeka. - Zaproponował i nawet nie czekając na jej odpowiedź zdjął buty i złapał palec River, aby poprowadzić ją w stronę pomieszczenia.
Pokój ten był jasnym miejscem, gdzie przenikały się rustykalne elementy wystroju z tymi klasycznymi. Przez umieszczony wysoko strop wydawał się jeszcze większy i przytłaczający, niczym w klasycystycznym pałacu. Jeśli chwilę pomyśleć wcale nie chciała mieszkać by w takim domu, gdzie surowość i sztuczność można było poczuć na każdym kroku.
CZYTASZ
We got married
RomanceCzego nie zrobi telewizja aby przyciągnąć uwagę widza? Stworzenie programu, gdzie w pary zostają połączeni celebryci, okazało się wielkim sukcesem stacji MTV. Jeszcze większą popularnością cieszy się ich nowa para, Aiden Lee, jedna z najbardziej roz...