Ostatni taniec (XVII)

87 8 6
                                    

Rezydencja Phantomhive

Ciel pov.

9:20...Spojrzałem na zegarek a później na słodką {T/I} śpiącą jak ten aniołek, wtulająca się w mój bark, trzymała ręce na nim i chyba nie chciała puścić. Chowała jeszcze głowę i mogłem dostrzec tylko jej piękne włosy. Pogłaskałem je przez co ona się obudziła, znaczy pewnie otworzyła oczy, ale co z tego skoro widziała tylko czerń "w końcu miała głowę nadal schowaną" ziewnęła i poczułem jak ciepło jej powietrza otula mnie całego. Rozluźniła uścisk i ostrożnie się powoli podnosiła. Gdy mój wzrok odnalazł jej oczy automatycznie się uśmiechnąłem, ona też. Nic nie powiedziała tylko się do mnie przytuliła a ja oczywiście objąłem ją pod ramionami. Odetchnęliśmy razem aż w końcu się podniosła z łóżka i przeciągnęła się. Zrobiła to w taki sposób jakby za chwilę miała odlecieć.

- Jak ci się spało {T/I}? Ona na to zaciągnęła się powietrzem i odpowiedziała.

- Mhhhhmm...bardzo dobrze. Dziś jest bal. Powiedziała uradowana.

- Wiem kochana. Ja też się podniosłem i zaprosiłem ją ruchem ręki do drzwi żebym mógł się przebrać. 

- To co spotykamy się na śniadaniu? 

- Tak. Zamknąłem drzwi i akurat wtedy gdy chciałem przyszedł Sebatsian.

- Witam paniczu, z tego co widziałem panicz dzisiaj spał z panienką.

- WIDZIAŁEEEŚ?! 

- Minąłem się z panienką na korytarzu gdy akurat zmierzała do swojego pokoju.

- Ahhh...tak, tak. 

- Wszystko jest idealnie przygotowane na dzisiejszą uroczystość paniczu.

- Wiem widziałem, i jestem z całej służby bardzo dumny. 

-Miło mi to słyszeć. Dziś na śniadanie naleśniki z syropem klonowym i waniliowy budyń z ryżem a do picia standardowo Earl Grey. 

- Wybornie. Akurat kończył zawiązywać mi kokardę więc poszedłem, jeszcze tylko czekać na {T/I}. Dziewczyna lubiła się stroić, od zawsze to wiedziałem kiedy jak była mała lubiła paradować w tych lalkowych sukienkach. Gdy się zjawiła zaczęliśmy jeść. Potem jeszcze zamówiła dla nas moje jak i jej lubione ciasto; wuzetki. Po skończonym posiłku poszliśmy robić...w sumie to co zawsze: grać w szachy, spacer po ogrodzie, rozmowy, wyjścia do Londynu...nic innego nie robiliśmy.

Dobra nie chcę mi się opisywać całego dnia więc przejdźmy do rzeczy:

<<<Time skip>>>

Godzina 19:30. Już powinienem się szykować tak jak {T/I}

- Hej {T/I}, już w pół do 20:00 idę się szykować zawołać ci przy okazji Mei Rin...? Akurat jak wychodziłem, ona w prost wparowała do jej pokoju.

- Panienkooo, zaczynamy? Wyszedłem żeby potem nie zepsuć sobie zdziwienia na widok {T/I}. Ostrzegam że też będę nie ziemski. Ja to powiedziałem? Po tym jak {T/I} mnie zobaczy będzie 'błagać o więcej' i będzie mnie pragnąć bardziej.

Reader pov.

- Tak. Widzę że się cieszysz.

- Naturalnie przy okazji jeszcze będę mogła pochwalić się tobą Finianowi który bardzo panienkę lubi?

- Pewnie! 

- Przygotowałaś suknię? 

- Tak wisi tam. 

- Dobrze, a ty w tym czasie ściągnij suknię którą masz aktualnie teraz na sobie. Jak kazała tak ja zrobiłam. Mei Rin włożyła mi ją. Przylegała idealnie do ciała a karnacja mojej skóry świetnie dopasowała się do czarno-białej kreacji. Na koniec jeszcze tylko pantofle. Mei Rin dała mi piękne buty które wręcz idealnie pasowały. (Suknia na obrazku była do kolan ale wyobraźcie sobie że jest do kostek ok?) Jeszcze włosy. Długo z Mei Rin zastanawiałyśmy się czy go mam włożyć czy też nie. Stwierdziłyśmy że bezpieczniej było by nie, ponieważ mógłby mi wypaść pod czas tańca więc Mei Rin zaproponowała żebym założyła spinkę w kolorze czarnej róży a w środku niej diamenty. Makijaż nie będzie raczej jakiś okazały . Zdecydowałam się na czarne, długie rzęsy i 'koreańskie usta' w kolorze...oczu Sebastiana? Tylko takie trochę wyblakłe. Jestem gotowa mogę iść, zaskoczę samego hrabię! (Czytaj: mojego narzeczonego ♥)

Ciel pov.

Założyłem moją, wcześniej założoną szatę. I przeczesałem jeszcze delikatnie moje, świeżo umyte włosy i idę. 

Przyszedłem do sali i zauważyłem dużo znajomych twarzy; moich rówieśników jak i przyjaciół. O! Państwo Midford. Mam nadzieję że nie ma Elizabeth. {T/I} by mnie zabiła.

- Dobry wieczór.

- Oh szanowny hrabia Ciel Phantomhive, nie mogę uwierzyć że nasza córka była zdolna do uduszenia {T/I}. Ona jest teraz twoją narzeczoną?

- Zgadza się, pani Midford.

- Życzę szczęścia zatem, ale gdyby Elizabeth o mało nie zabiła by {T/I}...

-Czy coś się stało?

- Szlachcianka De Vilians! Jaka piękna. Odwróciłem się, rzeczywiście! Miała piękną czarno-białą suknię sięgająca do kostek. I ta czarna róża. W sumie to też nie wziąłem mojego pierścienia. Nie pasowała by do stroju. Wszystkich wzrok był skierowany tylko na nią.

Reader pov.

Wszyscy na mnie się wręcz gapią! Nawet Cielowi opadła gęba he he. On równierz wygląda nieziemsko, taki cholernie seksowny! Chyba się zagalopowałam, powiem mu że wygląda naprawdę przystojnie.

- {T/I}...

- Ciel...

- Jesteś cudowna, piękna...nie wiem nie mam słów!

- Ty też chyba przeszliśmy samych siebie.

- W takim razie uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?

- Oczywiście. Było cudownie. Jak za każdym razem, jego ręce na mojej talii, moja ręka na jego barku, w sumie to już opanowałam. Pamiętam swój pierwszy taniec, jak mnie wtedy pocałował w dłoń i on podszedł do mnie. Pamiętam moje zdziwienie gdy Ciel szedł po schodach i akurat wtedy czekałam z Elizabeth, myślałam że zmierza w jej kierunku. Skręcił. Zignorował całkowicie. I zaprosił mnie, świetnie się bawiliśmy, i tańczyliśmy w świetle gwiazd, pamiętam to lekkie pieczenie na lewym policzku, te zimne łzy i ich ślady łagodzące ból. I ręka jego ratująca przed upadkiem...A teraz? Teraz pragnę tylko GAPIĆ W JEGO CUDNE OCZY. Po skończonym tańcu Ciel zaproponował by przynieść coś do picia, a ja jak zwykle czekałam. 

Nagle zobaczyłam coś błyszczącego. Połyskiwało to w ciemnym korytarzu. Dobra. Nie ukrywam blask był wyjątkowo kuszący więc tylko na chwilę sprawdzę i wrócę (tylko na chwile mhmm...) 

Gdy znajdowałam się już w czeluści czerni, że tak to nazwę zauważyłam że 'światełko' którego się uczepiłam zniknęło....No trudno wracam, miałam zawrócić lecz coś mnie złapało na brzuchu i przyłożyło chusteczkę do nosa, postanowiłam się bronić. Udało się! Już miałam rwać się do ucieczki ale ta osoba nadepnęła mi na sukienkę. 'SZLAG BY TO!' Pomyślałam (taki morał z tej książki: nigdy nie wkładaj sukienek do kostek ;) Kto by się mnie słuchał? Mamy XXI wiek!)

Przewróciłam się na brzuch, a ta osoba odwróciła mnie na plecy. Niestety nie widziałam twarzy, było ciemno a ja przestraszona. Przyłożyła.

Elizabeth pov.

Dobra, lecę po Ciela. Dobrze że zabrałam kominiarkę. Claude zaraz przyjdzie, biegiem!

Biegłam ile sił w nogach by znaleźć chłopaka. Widzę go! Ma dwie szklanki z napojem. 

- Ciel! Ciel błagam wysłuchaj mnie!

- Elizabeth?! Co ty tu do jasnej cholery robisz?! Jak {T/I}...

-...tu przyjdzie zabije cię!

- Co ty pieprzysz?!

- To że mamy kilka minut ucieczki, oh szybkooo!

- Nie wierzę ci.

- To uwierz! Widziałam przez okno jak dziwnie się zachowywała. Grozi ci niebezpieczeństwo Phantomhive! Nie czekając ani chwili dłużej pociągnęłam go za dłoń i biegła razem z nim do rezydencji. Ahh i te udawane łzy...takie fals...


PHANTOMS {Ciel Phantomhive x Reader} ZAKOŃCZONE ✓Where stories live. Discover now