Miłość w powietrzu (XI)

144 8 2
                                    

<<<Time skip>>> 

No dzisiaj akurat mam wolne i nie muszę się uczyć...Więc co by tu porobić? Poszedł bym do {T/I} i zobaczył jak śpi ale byłoby to nie kulturalne z mojej strony. Obudziłbym ją czy coś...Hmm a może pójdę...dobra pokusa była silniejsza. {T/I} wyglądała podczas snu jak mały słodki kotek który mruczy coś przez sen zawsze gdy jestem obok. Sama słodycz...

Była wtulona w wielką poduszkę okryta ciepłą kołdrą. Słodka. Ale, wyglądała na przepoconą i szybko oddychała przez sen. Co tam jej siedzi w głowie? Po kilku pomrukach strachu, zerwała się jak poparzona. Zaskoczył mnie jej gwałtowny ruch i o mało co nie upadłem na ziemię. Dziewczyna wyglądała na przemęczoną.

- {T/I} wystraszyłaś mnie. Mówiłem trzymając się za pierś.

- Przepraszam nie...

-...nie to ja przepraszam. Nie powinienem był wchodzić, może już pójdę co? Byłem lekko zmieszany tą sytuacją. Ale {T/I} była cały czas spokojna.

- Ciel, w porządku, rozumiem.

- A tak zapytam z ciekawości to...co ci się śniło?

- A nic poważnego, jakieś dziecięce błahostki którymi nie trzeba się przejmować.

- Rozumiem, chcesz się przebrać i wyszykować?

- Tak.

- Ok to czekam.

***

Czekałem na nią w jadalni. Miała piękną białą sukienkę ze złotymi elementami, wyglądała pięknie.

- Hej. Chyba się na nią zagapiłem. Nie moja wina że ona tak na mnie działa.

- Hej. O kurde teraz było troszeczkę nie zręcznie, bo nie rozmawialiśmy i jedliśmy, i miałem zapytać "jak tam" gdy ona wstała dopiero. Ughh ale się stresuję. Po śniadaniu standardowo poszliśmy na partię szachów, dałem jej raz wygrać heh. Się ucieszyła. Rozmawialiśmy dalej żartowaliśmy...a ja nie wiedziałem kiedy zbiorę się w sobie i powiem jej o tym wszystkim. Około godziny 15:00 poszliśmy jeszcze na spacer i nie zgadniecie kogo spotkałem. Elizabeth Midford we własnej osobie. No po prostu musiałem ją zobaczyć. Nie wiem czemu ale chciałem zobaczyć tę jej minę zazdrości.

- Witaj Elizabeth.

- Cześć Ciel, jak tam życie? Zapytała tonem odsłaniającym poirytowanie jak i udawaną słodycz. ({T/I} jest słodszaaa *_*)

- Bardzo miło, prawda {T/I}? Ahh wydałem się taki sztuczny ale przez to że całym sobą po prostu poczułem że muszę jej dowalić. 

- Oczywiście, a u ciebie Elizabeth, jak tam? Mam nadzieję że już nie jesteś na mnie wściekła?

- A czy panna De Vilians  już z tobą chodzi? Kompletnie zignorowała {T/I} i zwróciła się do mnie. Typowe nie powiem.

<Nie> powiedzieliśmy obydwoje, gdybym miał resztkę tej odwagi to odpowiedziałbym inaczej, ale nie chciałem wprawiać {T/I} w zakłopotanie.

- I tak ma pozostać, oh już ta godzina muszę iść ale {T/I} muszę ci coś powiedzieć: *jakieś obelgi kurde żeby było jej źle przez cały dzień itd*. Uśmiechnęła się ironicznie i pożegnała. 

Reader Pov

Pytała mnie czy powiedziałam Cielowi o naszej ostatniej rozmowie, odpowiedziałam jej że nie. Co z tego że już jej się nie boję. Mam Ciela. Ahh kiedyś mu to wyznam...

-Ej czy tylko ja tak miałam że chciałam ją wkurzyć? Powiedziałam z uśmiechem na ustach.

- No było to do przewidzenia. Ja też. Ale czemu nam tak zależało?

- Nie wiem, po prostu. Chodźmy co?

- Na ławkę? Strzelił palcami i uśmiechnął xdd

- Tak.

Elizabeth Pov.

Hm! Widać że są szczęśliwi, jeśli się starali mnie wkurzyć to pożałują. Pewnie {T/I} go namówiła. Widać jaki był spięty. (To przez to że udawał miłego ale tak na prawdę był na ciebie zirytowany xdd). Ciekawe czy poszli w stronę tej ławki gdzie ja i Ciel się spotykaliśmy...

Czy powinnam go śledzić? Nie...

...albo w sumie...

...nie, nie chcę mi się, mam nie długo lekcje.

Ciel Pov.

Byliśmy sobie znowu na ławce. Ale fajnie, normalnie to wszyscy myślą że te wszystkie spotkania nie są tak idealne itd. Ale niektórzy myślą też że jest jak w bajce o szczęśliwym zakończeniu...Te dwie wersje akurat przedstawiają tą sytuację, bo idealnie by było jakbym się z nią całował, i dzielił się z nią ciepłem...Marzenia...(Kurde Ciel ty marzycielu ty xdd)

Siedzieliśmy tak w ciszy. Jakąś godzinę. Lub dwie. Tym razem nie wiem jak nazwać teraźniejszą ciszę.  Nie była niezręczna, ani jakoś okropnie mega super przyjemna. Była...ok. Dobra chyba aż tyle czasu nie siedzieliśmy w ciszy, czasem tam coś jej powiedziałem itd. {T/I} też jakby zagłębiała się w marzeniach...

Reader Pov.

Było niezręcznie. Udawałam rozmarzoną, ale na prawdę cała w środku się stresowałam. Myślałam że zaraz eksploduję, od tych nie zręcznych uczuć. Kurde. Czy nadejdzie kiedyś taki moment kiedy to wszystko się skończy łącznie ze snami? Oby jak najszybciej. Chwila jest mi zimno czy trzęsę się tak z nadmiaru emocji? Nie ważne Ciel popatrzył na mnie i kątem oka patrzyłam na jego ruchy. Zdejmował płaszcz.

- Nie przezięb się. 

- Heh, wtedy byś cały czas patrzył na mnie jak śpię, a z tego co wiem to to lubisz.

- Wolę ciebie bardziej jak grasz ze mną w szachy i się śmiejesz. Gdy cały czas śpisz, to nie dajesz oznak życia. A ja bym się znudził tym widokiem.

- Ciekawe co by było jakbym umarła, wtedybyś na mnie w ogóle nie patrzył. Ciesz się tym co masz Ciel bo coś, co raz się straciło, nigdy nie wraca. 

Ciel. Pov.

Dziewczyna właśnie zacytowała. Jednak jestem mądry, i się z tym zgadzam. Gdy {T/I} umrze już nigdy nie wróci, rodzice nie wrócą, Elizabeth też, i dobrze. Gdyby {T/I} umarła, dopilnowałbym by Undertaker umieścił ją w najpiękniejszej z trumien, by było jej wygodnie jak w niebie, co z tego że tam i tak będzie, ma być tak i już. Albo nie! Jeszcze lepiej! Poprosił bym jakiegoś Shinigami aby pozwolił jej żyć! Co ja wyprawiam, he?

Robiło się...nudno więc zaproponowałem jej diabelski młyn. Ona na to uśmiechnęła się promiennie i pokiwała głową na znak że się zgadza.

Weszliśmy i widać było cały Londyn! Piękny widok. Siedziałem z dziewczyną na wygodnym miejscu a ponieważ była już godzina 17:30 powoli niebo się zmieniało.  Jej włosy błyszczały w świetle słońca, a jego blask odbijał się w jej pięknych {T/K/O} oczach. Nie no nie wytrzymałem muszę ją pocałować! Cmoknąłem ją w czoło a jej reakcja była taka urocza; zarumieniła się i schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi. I potem jakby się...rozluźniła?

- Nie zaśnij. Powiedziałem z uśmiechem, wyglądało to jakby mój całus był jakimś środkiem usypiającym.

- To co wracamy?

- Już?

- Jeszcze tu wrócimy.

***

Wróciliśmy do rezydencji i tam czekała Elizabeth? CHWILA! miała kompletny zakaz! Zaraz się na nią wkurzę!

- Elizabeth masz wyraźny zakaz żeby tu się nie zjawiać pamiętasz? Ona zrobiła słodkie oczy które na mnie nie działają W OGÓLE.

- Ciel, spokojnie. Przyszłam do {T/I}. {T/I}? Możemy na osobności?


PHANTOMS {Ciel Phantomhive x Reader} ZAKOŃCZONE ✓Where stories live. Discover now