Po sali rozbrzmiał gwizdek, piłka wyrzucona w górę, a zaraz za nią, w powietrzu,walkę toczą dwie koszykarki.
Piłkę wybiła Normani prosto w moje dłonie. Zrobiłam szybkie dwa kroki i podałam płasko Camili. Kate przebiegła za moimi plecami i przyjęła zagranie od Mili. Lettie przebiegała pomiędzy nimi, ale ja szybko przysłoniłam ją ciałem, dostałam piłkę i celowałam do kosza. Niestety odbiła się od obręczy i Dinah czekała, aż ta do niej zleci. Nad jej głową pojawiła się Camila i zgarnęła ją. Stałam na lewym skrzydle i starałam się jak najbardziej pokazywać. Dostałam piłkę i agresywnie wbiegłam do środka boiska, podałam Normani. Ta przetrzymała do momentu, kiedy się dobrze ustawię i podała ją Kate, która zajęła prawe skrzydło. Zbliżyła się do niej Mia i przechwyciła piłkę, po czym chciała podać ją do Lucy, która wybiegała na środek boiska. Gdy znajdowała się tuż przed nią, znikąd pojawiła się Camila i przerwała atak, po czym natychmiast wróciła do akcji.Podała szybko do Normani, a ta do Kate, która po dwutakcie rzuciła celnie do kosza.
Grałyśmy 20 min. Mecz skończył się remisem, pomimo że prowadziłyśmy w dwóch pierwszych kwartach. Rozgrywka była bardzo wyczerpująca, ale takie zmęczenie jest najlepsze. Zmęcznie po dobrze wykonanej pracy dodaje świeżości i radości.
-Dobrze Ci poszło! Te wszystkie zwody! Jestem pod wrażeniem! - Usłyszeć takie słowa od kapitana to dla mnie zaszczyt. Podziękowałam i usiadłam na trybunach.
- Bardzo dobrze rozgrywa się z Tobą akcje, jesteś spostrzegawcza i orientujesz się na boisku. Miód malina. - Camila kucnęła przede mną i podała mi butelkę wody niegazowanej.
- Dziękuję, starałam się. I dziękuję za wodę. - Posłałam jej wdzięczny uśmiech.
-Może po prysznicu wyskoczysz ze mną na kawę? - Jej głos lekko zadrżał, a ja się tylko delikatnie uśmiechnęłam.
-Bardzo chętnie. - Po tych słowach w jej oczach znalazłam ulgę. W jej przecudownie czekoladowych tęczówkach zobaczyłam błysk.
Ruszyłyśmy razem korytarzem do szatni, zabrałyśmy potrzebne rzeczy i, ze względu na to, że damskie natryski były zajęte udałyśmy się do męskich. Camila powiedziała, że to bez różnicy, bo chłopaki zaczynają trening dopiero o 18.30.
-Najlepsza jest pierwsza kabina. W sensie najwygodniejsza i najczystsza. - Mówiąc to, otworzyła mi drzwi.
- Wiesz, że mogłaś mi tego nie mówić?
-Wiele rzeczy mogę Ci nie mówić, ale chcę żebyś czuła się tu jak w domu.
-To naprawdę miłe..dziękuję.- Mruknęłam i weszłam do środka zamykając za sobą szczelnie drzwi.
Miałam już wchodzić pod strumień wody, gdy przypomniałam sobie, że nie mam czym się umyć.
-Zajebiście..- Wyszeptałam zrezygnowana.
Owinęłam się ręcznikiem i powoli otworzyłam kabinę. W lustrze, które znajduje się naprzeciwko, zauważyłam dziewczynę w samej bieliźnie.
-Oby tak dalej Lauren!- Pogratulowałam sobie ironicznie w głowie.
Przymknęłam drzwi, tak, żeby mnie nie zauważyła.
-Camila?
-Tak?
-Masz może coś do mycia, kompletnie się nie przygotowałam. - Powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam, żeby tylko ukryć moje zażenowanie całą sytuacją.
- Oh jasne, tylko jak skończysz, to proszę podaj mi je górą, ok?
-Przytaknęłam jej i odebrałam przedmioty, po czym weszłam i szybko się umyłam. Oddałam jej i ubrana w samej koszulce i bieliźnie wyszłam z kabiny. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam rozczesywać swoje prawie czarne włosy. Po kilku minutach stała już obok mnie brązowooka. Była ubrana w spódniczkę, która sięgała jej do połowy ud, do tego biały crop top i zwykłe trampki.
CZYTASZ
I will share love // camren [ZAWIESZONE]
FanficPodzielę się miłością. Podzielę się łzami. Wygrane i przegrane. Jestem tu by kochać i się tym dzielić. Dziękuję za prześliczną okładkę princesshesx ❤