Z mocno bijącym sercem podszedł do dziewczyny. Dotknął delikatnie jej ramienia, aby zwrócić na siebie uwagę, a gdy ona odwróciła się, zapytał drżącym głosem.
- Przepraszam, jesteś koleżanką Jungkooka, prawda? - słysząc swój ton, odchrząknął pośpiesznie, wzrokiem zjeżdżając na swoje adidasy. Nie słysząc odpowiedzi zerknął na twarz blondynki, która wyrażała wszystkie negatywne emocje względem Taehyunga.
- Ty w ogóle masz jeszcze odwagę mnie o to pytać? - niemalże wysyczała, na co starszy trochę się przejął. - Po tym wszystkim co mu zrobiłeś, czego jeszcze od niego chcesz?
Kim przełknął ślinę. Obawiałc się, że nie uda mu się spełnić obietnicy złożonej Je. Mimo zapewnień młodszego, Taehyung był coraz bardziej przekonany, że jego internetowy przyjaciel, to właśnie wiele razy bity przez niego homoseksualista. Tego bał się najbardziej.
- Tak się składa, że nie ma go w szkole - zaczął, szybko żałując decyzji o podejściu do dziewczyny, ponieważ nie spodziewał się jakiegoś ogromnego szczęścia na jego widok, ale takiej wrogości również - chociaż wiedział, że była uzasadniona. - Mam mu coś ważnego do powiedzenia - odparł trochę głośniej, na co zbeształ się w duchu.
- Najlepiej nic mu nie mów, dosyć zrobiłeś.
- To przeze mnie leży w domu? - wypalił, nawet nie wiedząc, kiedy słowa wypłynęły z jego ust. Blondynka widocznie też nie była gotowa na to pytanie, ale w końcu ze swoją kolejną wściekłą miną, potwierdziła. Taehyung poczuł się z tym bardzo źle. Nie miał pojęcia dlaczego, ale czuł się tak okropnie, że aż wszystkie kolory odeszły mu z twarzy. - Błagam, podaj mi jego adres.
Blondynka wpatrywała się w Kima, jakby zaproponował jej conajwyżej zabójstwo, wykonane wyjątkowo brutalnie. Stanęła bliżej niego i z niemal mordem w oczach wyszeptała.
- Nie oczekuj ode mnie, że pozwole krzywdzić Jungkooka. Nie dam ci go więcej ranić.
- Właśnie dlatego chcę jego adres. Chcę przeprosić, naprawdę.
Wzrok bładzący po twarzy Taehyunga nie zatrzymał się na chociażby sekundę. Blondynka rejestrowała jego minę, jakby to miało powiedzieć, czy on kłamie, czy mówi prawdę. Nie dostrzegła jednak żadnego cienia oszustwa na jego twarzy i jedynym co dostrzegła była najprawdziwsza skrucha. Westchęła i wyciągła z torby kartkę i długopis. Wierzyła, że Taehyung serio chcę naprawić sprawy z Jungkookiem. Napisała czytelnie informacje odnośnie zamieszkania Jeona i żegnając Kima, odeszła.
Ciężko oddychając, opuścił placówkę. Musi spełnić obietnice daną Je.
Skoro to faktycznie jego wina, że Jungkook przebywa teraz w domu, powinien się zmienić, a początek mają dać przeprosiny. Przez to, co napisał Je, Taehyung zaczyna rozumieć co dokładnie zrobił. Problemy, które przyszporzył Jeonowi, rany, wyzwiska. To wszystko było strszne. Ale to była wina Jungkooka, prawda? Nie, nie była i Taehyung potrafił to już zrozumieć. Wszystko było winą jego zacofania, niezrozumienia. Od parunastu godzin wymyślał, w jaki sposób może go przeprosić. W głowie krążyły mu już dziesiątki wersji tej rozmowy, ale wciąż miał obawy, że to nie wyjdzie, lecz przede wszystkim bał się, że Je już nigdy więcej do niego nie napisze. Prawdę powiedziawszy nigdy nie przeprosiłby Jeona, tylko teraz zależało mu na Je, a bez tego nie miał nawet po co pisać, chociaż nawet po przeprosinach nie mógł mieć pewności, iż tamten mu wybaczy. Wszystko pokomplikowało się przez Taehyunga, który musiał dowiedzieć się prawdy, jakiej z resztą nie uzyskał, bo doskonale zdawał sobie sprawę ze swojej racji. Potrzebował przebaczenia Jungkooka.
Drżącą ręką zapukał do drzwi. Dłonie zaczęły mu się pocić, a on nerwowo przełykał ślinę. Przez dłuższą chwilę nikt nie otworzył, więc powtórzył pukanie, podbijając je dzwonkiem. Nie był gotowy. Dopiero teraz dotarło do niego poczucie konsekwencji i winy. Co on zrobił Jungkookowi, był zwyczajnie okropny.
CZYTASZ
☢ Homunculus ♂♂ vkook
FanfictionKiedy Jungkook, siedzący w domu z powodu choroby, pisze do wroga z klasy, który nie ma pojęcia, z kim ma doczynienia. ♂♂ comedy