Pocałował go.
W głowie Jungkooka zapanowała pustka. Nie wiedział, co właśnie się dzieje. Jedynym, z czego zdawał sobie sprawę była delikatność warg Taehyunga.
Zamknął szafkę, stawiając na biurku notes z nieznaną dla niego okładką. Spojrzał na ten wysłużony zeszyt okładany lawendowym papierem z namalowanym konturem fiołka. Zamknięty był na grubą, szarą gumę, na której przyczepione były wysuszone stokrotki.
Jungkook nie miał pojęcia, co to za zeszyt i chwilę wahał się, czy zajrzeć do środka. W końcu namyślił się i wziął go w ręce, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek jego komórki. Na wyświetlaczu pojawiło się imię jego kumpla.
– Halo? – zagaił.
– Hej Jeon – odezwał się głos po drugiej stronie. Młody chłopak zdążył dosłyszeć w tym głosie nutkę smutku, więc zapytał się drugiego, czy coś się stało, niemal natychmiast słysząc odpowiedź, która przyprawiła blondwłosego o osłupienie. Chwilę później dotychczasową ciszę zastąpiło ciche łkanie tego w słuchawce. On sam również czuł wzbierające się w oczach łzy.
– Jesteś w domu? – spytał łamiącym się głosem, czując krople na policzkach. Odpowiedź była twierdząca, więc poinformował Jimina o tym, że zaraz do niego przyjdzie. Rozłączył się i po chwili wybuchł głośnym płaczem. Miało być dobrze, co znowu stało się nie tak?
Delikatnie zapukał do drzwi mieszkania, które od razu otworzyły się za sprawą zapłakanego bruneta. Jeon wszedł do środka, nawet się nie rozbierając. Usiadł na białej skórzanej kanapie, naprzeciw Parka, patrzącego pustym wzrokiem w punkt za Jungkookiem. Nikt z nich nie był gotowy, by zacząć rozmowę. Obaj milczeli, a ich twarze z każdą chwilą były coraz bardziej mokre.
– Reszta już wie? – spytał cichutko Jeon. Jimin pokiwał twierdząco głową, ponownie wybuchając głośnym płaczem. – ChimChim, nie płacz – poprosił, w tym czasie również zaczynając histeryzować. Starszy poczuł po chwili ciało drugiego przy sobie. Młodszy przytulał się do niego, mocząc białą koszulkę.
– Miało być dobrze – wyszeptał w ubranie Parka.
– Wiem – odpowiedział. On tak samo jak blondyn wierzył w zapewnienia lekarza.
– Jimim, ja nie chcę, żeby to była prawda – odparł zapłakany Jeon. Wiedział, że oboje nie byli na to przygotowani. Oboje wierzyli w lepsze zakończenie. Oboje mieli nadzieję. Oboje teraz cierpią. Jungkook zachowywał się w tej sytuacji jak dziecko, ale co mu się dziwić. Po takiej stracie nawet dorosły mężczyzna mógł psychicznie stracić pare lat.
Jimin odsunął się od przyjaciela.
– Namjoon cały czas siedzi w szpitalu – zaczął starszy. – Dzwoniłem do Jina, jest z nim. Namjoon cały czas nie potrafi w to uwierzyć. Pyta lekarzy o stan jego zdrowia, a oni ciągle odpowiadają mu to samo. On wciąż wierzy.
Jungkook rękawem otarł łzy. Widział, że jakakolwiek wiara tutaj nie pomoże.
– Powinniśmy do nich pojechać? – spytał młodszy. Chociaż nie uśmiechało mu się chociażby wstanie z kanapy, wołał poznać też zdanie zapłakanego Chima. Wiedział, że reszta przeżywa stratę równie, jak oni, lecz nie miał ochoty na udawanie twardego i pocieszanie innych. Sam mocno to przeżywał.
– Powinieneś iść.
– Jimin daj mi pić.
– Zaraz potem idziemy – zarządził starszy.
– Nie mam siły.
Teraz cierpiał jak nigdy dotąd. Jungkook uprzedzał swojego chłopaka przed jazdą na motorze, ale kto by się spodziewał, że dojdzie do śmiertelnego wypadku, przy którym każdy boleśnie przeżył stratę Hoseoka.
Po odwiedzinach w szpitalu i pożegnaniu się ze swoją miłością ogolił się na łyso, pozbywając się tego radosnego blondu, do którego namówił go Jung za życia.
Nie. Nie, nie, nie, nie!
Jungkook odepchnął Taehyunga od siebie, tak mocno, że starszy cudem uniknął kontaktu z podłogą.
Nie mógł po raz kolejny stracić ukochanej osoby. Nie kiedy faktycznie mogli być razem. Cały czas pałał głęboką miłością do blondyna, lecz kiedy to wszystko stało się realne, przestraszył się, że znów straci swoją miłość. Bolała by go strata Kima w każdej postaci, ale tracąc go, mając świadomość, że on również darzy go uczuciem i już nie będą razem, wyniszczyłaby go. Blizna pozostawiona po śmierci Hoseoka była olbrzymi i zajmowała większość jego umysłu, ale potrawił zamazać ją chociaż delikatnie. Zakochał się. Cierpiał mocno, ale udało mu się wytrwać. Jednak bał się przyszłości u boku Taehyunga.
– Idź stąd – wysyczał do starszego. Czuł ogromny ból w całym ciele i marzył tylko o wyjściu emocji na wierzch.
– Jungkook, czemu? – ździwienie i smutek u Taehyunga było tak słuszne i tak bolesne, że Jeon miał ochotę umrzeć.
– Wyjdź z mojego domu.
Kim wstał. Nie pytał więcej. Otworzył drzwi, nie odwracając się nawet na chwilę, a już na zewnątrz poczuł, że płacze. Bał się, że znów coś zepsuł. Nie, nie bał się. Był pewien.
Jungkook zaraz po wyjściu chłopaka zalał się łzami, zwijając się w kłębek.
Tak będzie lepiej, dla nas obu.
Więc jestem.
Trochę mnie nie było, ale wybaczcie. Kochaaaaaam was mocno, mocno i mam nadzieję, że starzy czytelnicy homunculusa też tutaj są.
Luv mocno i do kiedyś tam znów ♥ Może w weekend będę
CZYTASZ
☢ Homunculus ♂♂ vkook
FanfictionKiedy Jungkook, siedzący w domu z powodu choroby, pisze do wroga z klasy, który nie ma pojęcia, z kim ma doczynienia. ♂♂ comedy