🚹🚹 21

4.7K 392 77
                                    

Boli. Nie boli. Musi boleć.

Nie chcę tego robić, ale moje ręce same powodują moje okaleczanie. Płaczę naprzemiennie z przecieraniem cieknącej krwi i spoglądaniem na ten nieszczęsny wyświetlacz. Dlaczego mi to robisz, Jungkook? Próbujesz się zemścić? Przepraszam cię za to, co ci robiłem, ale błagam, daj mi odetchnąć. Nie wiedziałem, że ciebie aż tak to boli. Skrzywdziłem cię też teraz, naprawdę myślałem, że tego chcesz, przepraszam. Nie obwiniaj mnie za to, proszę, nie potrafiłem się powstrzymać. Lubię cię, bardzo mocno i nigdy nie zdawałem sobie sprawy, iż kiedykolwiek poczuje coś takiego do mężczyzny. Jak widać życie jest pełne niespodzianek. Serio nie wiem, czemu chcesz mnie ukarać. Przyżekałeś, że mi wybaczyłeś. Wierzyłem. Polubiłem cię już wcześniej, ale mając przed oczami twarz osoby, którą biłem, wyzywałem i krzywdziłem, nie potrafiłem tego przyznać. Żałuję, wiesz?

Słone łzy już dawno zaschnęły na moich policzkach, a kolejne nie potrafiły się wydobyć. Płaczę, przerywam, płaczę, przerywam i tak w kółko. Czuję się żałośnie. Jestem żałosny.

Czy miłość do ciebie jest słabością? Też czułeś się tak cały czas? Wiem, że cierpiałeś mocniej. Nawet nie umiem wyobrazić sobie twojego przeogromnego bólu, który odczuwałeś przeze mnie. Co ja w ogóle ci zrobiłem?

Odkładam ostre narzędzie i przecieram nadgarstki chusteczką. Nie mogę sobie nic zrobić. Zostaniesz sam. Kochasz mnie. Nienawidzisz mnie. Cholera, co ty do mnie czujesz? Co ja czuje do ciebie? Wyniszczam siebie. Jestem maszyną do destrukcji. Pomału zabijałem ciebie, a teraz robie to samo sobie. Jak bardzo jestem okropny?

Kręci mi się w głowie. Boję się o ciebie. Patrzę na ten głupi telefon i nie widze odpowiedzi. Boli, boli, boli, boli! Myśl, że tobie coś jest tak bardzo uciska mnie w klatce piersiowej, że nie umiem oddychać.

Uruchamiam komórkę ponownie. Błagam, powiedz, że odpisałeś, a mój telefon zwyczajnie się zaciął. Nic. Nie odpisałeś, nawet nie odczytałeś.

Kolejny szloch wydobył się z moich ust. Jungkook, nic ci nie jest? To moja wina. Moja i tylko moja.

Słabo mi, tak strasznie mi słabo.

Naciągam rękawy mojej bluzy na pocięte ręce i wybiegam z pokoju. Nie orientuje się, kiedy noga zsuwa mi się z piątego schodka. Lęcę na ziemie i nie kontaktuje już w tej chwili.

Podnosze się i zdaje sobie sprawę, że omdlałem. Z mroczkami przed oczami staje na nogi, ignorując wzmocniony ból głowy. Każda chwila może osądzić twój los, a na to nie pozwolę.

Jestem chodzącym nieszczęściem i z trudem wbiegam po schodach do twojego domu. Jest mi coraz słabiej. W głowie mi pulsuje, dudni mi w uszach.

Pukam do twoich drzwi, dzwonie. Nic nie słyszę. Ciebie, kroków, nic. Gdzie jesteś? Pukam, dzwonie, powtarzam to. Nic się nie dzieje. Wale do drzwi, krzyczę, pukam, dzwonie, krzycze, dzwonie, pukam, szarpię za klamkę. Jungkook, jesteś tam?

– Co tu się dzieje?

Kto to?

– Przepraszam, ale chyba coś się stało mojemu koledze.

Błagam, niech mi pan pomoże!

– Oh, pan Jeon wyszedł jakiś czas temu, akurat kiedy wracałem z żoną do domu. Niech się pan nie martwi.

Martwię się, może ci coś być, a ja nie potrafię nic zrobić. Nic.

– Aa, o której pan wrócił?

Proszę, wróć już!

– Około godziny temu.

A ciebie nie ma.

– Dziękuję bardzo. To ja na niego poczekam.

Ja to mówię? Mam wrażenie, że pali mnie gardło.

– Nie ma za co.

Czekam. Czuję się gorzej. Muszę usiąść. Orientuję się, że omdlałem. Niedobrze mi. Bolą mnie jeszcze dłonie. Patrzę na swoje kostki. Czerwone i posiniaczone, a te najbardziej wysunięte zakrwawione.

Ciężej oddycham, to trudne. Słabo mi.

Jungkook?

To ty?

Jungkook!

Wstaje ostatkiem sił. Trzymasz się jakiegoś chłopaka. Moje serce pęka i doszczętnie tracę oddech. Puszczasz go i podchodzisz do mnie. Wciągam trochę powietrza.

– Jungkook.

Szepczę, czy mówie głośno?

– Przepraszam.

Chyba mówię coś jeszcze. Nie wiem. Mówisz coś. Twój głos jest taki miły. Od razy mi lepiej.

Padam na kolana i błagam o wybaczenie. Na nogach nie ustanę dłużej. To twoje dłonie? Są takie cieplutkie. Kocham te dłonie. Kocham ciebie. Nie chcę cię tracić.

– Kocham cię.

Inne słowa są nieistotne. Mogę zrozumieć jedynie, że mówię to.

– Kocham cię.

Odpowiadasz, a moje serce już nie wytrzymuje.

Kręci mi się w głowie. Słabo mi. Czuję się jak ptak. Lecę. To takie fajne. Ale gdzie ty jesteś? Ktoś mną potrząsa. Nie mam już sił, wybacz mi.

Co tam jak tam
Pogadajmy

☢ Homunculus ♂♂ vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz