Taehyung już od dwóch godzin chodził po sklepach, szukając idealnego prezentu. Zaczynała go już powoli boleć głowa, ale zrezygnowanie z zakupów nie wchodziło w gre. Obrał sobie za cel odnalezienie jedynego, niepowtarzalnego upominku i wiedział, że nie spocznie, póki go nie odnajdzie.
Powód takiego męczenia się z pozoru błahy, lecz dla Taehyunga było to bardzo ważnym zadaniem. Nie mógł nic zrobić źle, zepsucie czegokolwiek stałoby się dla niego torturą, w połączeniu ze świadomością, że zniszczył coś ponownie.
Wchodził właśnie do kolejnego sportowego sklepu, już chyba ósmego i wciąż zastanawiał się, skąd w jego galerii jest tyle sklepów z artykułami sportowymi. A z tego, co dojrzał na mapie, to jeszcze nie był koniec.
Stanął przed działem z obuwiem. Jak pewnie wielu się domyśliło, żaden z kolegów Taehyunga nie obchodził w najbliższym czasie urodzin. Miał je za to jego chłopak. Upominek, który mu podaruje nie może być banalny. Chciał kupić mu buty do biegania, bo te widziane przez niego kiedyś, razem z resztą porozrzucanych butów, były mocno zużyte. Mogłoby się wydawać, że Kim i tak poszedł na skróty. Mógł przecież zrobić coś sam — takie rzeczy są podobno najcenniejsze. Tak, wiedział o tym, ale poddawanie się konkretnie temu steerotypowi rysowało się w jego głowie jako głupota. On zwyczajnie chciał podarować ukochanemu przydatną rzecz, podczas użytku której będzie mógł przypomnieć sobie, że to właśnie od niego.
W rękę chwycił niebiesko-fioletowe Adidas. Jak na jego oko wyglądały bardzo dobrze i pewnie spodobałyby się Jungkookowi. Jedyne, co mu nie pasowało, to bardzo wysoka cena, ale liczył się z takimi wydatkami, zanim wszedł do galerii. Z westchnięciem wygrzebał pudełko z odpowiednim rozmiarem i udał się do kasy. W drodze zajrzał jeszcze do pudełka, by upewnić się, że jest kompletne.
Taehyung cieszył się, ponieważ załatwił wszystko dokładnie tak, jak chciał. Dzień przed urodzinami swojego chłopaka. Miał więc czas, aby ładnie zapakować podarek. Odnalazł w domu ładny, wzorzysty, kolorowy papier do prezentów. Odkleił za wczasu cenę, by Jungkook przypadkiem nie zwrócił mu butów, przerażony wydatkiem.
Kim wziął w dłoń papier i pudełko. Nieźle nagimnastykował się, aby zapakować to poprawnie i niczego nie potargać, ale w końcy mu się udało. Chwycił za taśmę i skleił swoje dzieło. Naprawdę wyszło mu to dobrze, a nie za często pakował prezenty. Torebka na upominki wydawała mu się zbyt banalna i akurat w tym przypadku chciał się postarać.
Reasumując Taehyung stwierdził, że był to bardzo pożyteczny dzień, w którym zrobił to, co sobie zaplanował i w spkoju mógł położyć się spać, bez obaw, że kolejnego dnia nie zdąży zrobić ważnych spraw.
Kim już następnego dnia stał przed drzwiami Jungkooka z pudełkiem w ręce i różą, w drugiej. Chłopak wyraził swoją opinię na temat kwiatów, jednak Taehyung ten dar rozumiał w taki sposób, że daje się go ukochanej osobie. Miał tylko nadzieje, że całokształt spodoba się jego chłopakowi.
Z mocno bijącym sercem zapukał do drzwi i czekał na Jungkooka. Specjalnie przyszedł rano, aby tamten nigdzie nie zdążył wyjść. Tak więc oczekiwał jego pojawienia się.
W końcu. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Jungkook. Jego mina wyglądała, jakby zobaczył conajmniej martwego kota, bo już za chwilę rozpłakał się. Przytulił ździwionego Taehyunga i zaciągnął go do środka.
– Wszystkiego najlepszego – powiedział Taehyung, całując Jungkooka w czoło.
– Jednak pamiętałeś – ucieszył się. Łzy wzruszenia urzekły Taehyunga, ale na samym początku myślał, że coś się stało.
Wyciągnął do Jeona najpierw rękę z różą, którą tamten nieśmiało przyjął, a następnie pakunek. Taehyung wiedział wesołe iskierki w oczach Jungkooka, który z wszystkim poszedł w kierunku salonu. Włożył kwiatek do dwóch tulipanów w wazonie i siadając na kanapie, już zaczął delikatnie pozbywać się papieru. Widział, ile pracy zajęło to Taehyungowi, więc chciał chociaż pokazać, że nie ma tego gdzieś.
– Nie – szepnął, gdy wyciągnął pudełko. Uśmiech na jego twarzy był jak lekaratwo dla Taehyunga. W tej chwili nic szczególnego mu nie dolegało, więc to lekarstwo dodało mu jedynie sił i szczęścia.
– Sprawdź, czy pasują – ponaglił go Taehyung.
Młodszy entuzjastycznie włożył na stopy buty i z łatwością stwierdził, że od teraz to jego ulubione.
– Podobaja ci się? – zapytał niepewnie Taehyung. Widział radość u swojego chłopaka, jednak musiał się upewnić.
– Są śliczne! – podbiegł do niego. – Dziękuję.
Jungkook przyciągnął Kima do czułego pocałunku. Stali tak oboje do momentu, gdy komórka Jungkooka zadzwoniła. Była to mama z życzeniami. Niestety znów nie zdążyła z tatą Jungkooka wrócić do domu, na urodziny syna. Zawsze wracają za późno, jednak Jeon nie ma im tego za złe.
Para resztę dnia spędziła razem, wtulona w siebie na kanapie. Byli wdzięczni za ten dzień. I sobie z wzajemnością i temu, że w ogóle się mają.
Krótko, bo krótko, ale jest. Tutaj chyba zrobiłam więcej błędów, więc piszcie gdzie, to poprawie xd
CZYTASZ
☢ Homunculus ♂♂ vkook
FanfictionKiedy Jungkook, siedzący w domu z powodu choroby, pisze do wroga z klasy, który nie ma pojęcia, z kim ma doczynienia. ♂♂ comedy