jKdoo: taehyungieeee
jKdoo: kochanieee
jKdoo: tęskniee
jKdoo: jimin mówi, że chce się nachlać
jKdoo: nie kupuj tego dużo
jKdoo: i odbierz do cholery telefon
Do mieszkanie wszedł wcześniej wspomniany Taehyung. W reklamówkach, trzymanych w dłoniach obijało się o sobie mnóstwo szkalnych butelek. Uniósł torby w górę, a dwoje już lekko wstawionych przyjaciół, będących w domu rzuciło się po alkohol, jakby od tego zależało ich życie.
Jungkook aż zbladł, widząc zawartość. Mówił swojemu chłopakowi, aby nie przesadzał, że alkohol nie jest dla nich odpowiedni. Ale nie! Bo przecież Taehyung musi się napić do nieprzytomności!
Jungkook złapał szczęśliwego Jimina za ramię. Chciał odwieść go od pomysłu ponownego picia, bo tamten ledwo kontaktował, jednak chłopak szybko wyrwał się i pobiegł do Taehyunga z nowym nabytkiem.
Cała zgraja zebranych stała już przy Taehyungu, a jedynie obrażony Jungkook siedział na kanapie. Jego chłopak po rozdaniu wszystkiego wreszcie go zauważył. Podszedł do niego z butelką piwa w ręce, a docierając tam, usiadł obok.
– Ej no, baw sięę – przeciągnął ostatnie słowo, co jedynie zirytowało Jungkooka. Głupia pijaczyna.
– Powiedz szczerze, a ty się bawisz? – zapytał patrząc na niego z powagą.
Chłopak nawet nie mrugnął. Wypił wystarczająco, aby być szczerym do bólu.
– Jest chujowo – burknął. – Ogólnie jest do dupy. Jungkookiee, mam dośśśść.
Młodszy sam nie wiedział co powiedzieć. Nic już nie miało większego znaczenia, dlatego nawet nie żałował, kiedy za moment wyrwał butelkę z ręki starszego i łapczywie wypił sporo.
– Jesteśmy do dupy – powiedział po prostu, kładąc się na kolanach chłopaka.
Obserwował kilkunastu nastolatków niszczących mieszkanie. Wszyscy kompletnie nie trzeźwi. Wszscy szczęśliwi. A on jeden nie potafił cieszyć się nawet po alkoholu. Może nie jeden. Taehyung również nie był w najlepszym stanie.
– Idźmy stąd, kochanie – szepnął Jungkook. Miał dosyć zgraji, krzyczącej w pomieszczeniu. Połowy z nich nawet nie znał.
Starszy tylko kiwnął głową i wstał z miękkiej kanapy, żegnając się ze wszystkimi, którzy entuzjastycznie wykrzyczeli jeszcze parę zdań.
Jungkook po drodze zgarnął ze stołu jeszcze butelkę whisky i zaciągnął Taehyunga do drzwi.
Natłok myśli kłębił się w jego głowie. Nieprzespane noce dawały o sobie znać. To wszystko przytłaczało go potwornie i nawet obecność jego chłopaka nie mogła mu w tym pomóc. Odczuwał okropny ból. Całe wnętrze go bolało. Umysł cierpiał, a on zwyczajnie chciał pozbyc się tego bólu.
– Jak się czujesz? – zapytał Taehyunga, popijając whisky.
– Beznadziejnie – zaśmiał się histerycznie Taehyung. Młodszy złapał do za dłoń i pocałował lekko jego wargi.
Nie odezwał się już słowem. Zmierzali w kierunku znanym jedynie losowi
Taehyung w swoim wnętrzu miał totalną burzę. Ciemność przewijała się na zmianę z bolesnym rozdarciem błyskawicy. Procenty w ciele jedynie pogłębiały uczucie beznadziejności i nic nie było w stanie go chociaż odrobinę zniwelować. Mocno ścisnął dłoń Jungkooka, a z ust wyszedł mu żałosny jęk.
CZYTASZ
☢ Homunculus ♂♂ vkook
FanfictionKiedy Jungkook, siedzący w domu z powodu choroby, pisze do wroga z klasy, który nie ma pojęcia, z kim ma doczynienia. ♂♂ comedy