10|| Hurts Too Good

2.9K 276 76
                                    

Dni w Hogwarcie mijały niespodziewanie szybko, zanim ktokolwiek zdążył się obejrzeć, spadł pierwszy śnieg, a Harry i Hermiona spędzali przed kominkiem w Pokoju Wspólnym Gryffindoru ostatni piątek przed przerwą świąteczną. W tym roku jednak oboje mieli zostać w zamku podczas ferii, gdyż rodzice Granger za jej namową już parę miesięcy temu na stałe zmienili miejsce zamieszania na Francję, uciekając zawczasu przed widmem wojny, która wydawała się być bliżej każdego kolejnego dnia. Nie było powiedziane, że zapewni im to całkowite bezpieczeństwo, mimo wszystko jednak Hermionę uspokajała myśl, że jej najbliżsi są względnie daleko od epicentrum wydarzeń.

W między czasie Potterowi jeszcze kilkukrotnie udało się nawiązać chociaż krótką i niewiele wnoszącą rozmowę z Draconem, który jednak z każdym kolejnym dniem wydawał się coraz bardziej wybity z rytmu i rozkojarzony, zupełnie tak, jakby żył w permanentnym stresie i podświadomie zżerały go fobie. Mimo, że Harry rozmawiał z blond chłopakiem tylko parę razy, nie przeszkodziło mu to w obserwowaniu go w przerwach pomiędzy lekcjami i na nielicznych posiłkach, na których to sam niezbyt często (i zazwyczaj za namową Hermiony) się zjawiał. Zauważył przy tym, że dotychczas jasna cera Malfoya teraz przybrała niezdrowo szary odcień, a ciemne cienie pod oczami odcinały się na jego szczupłej twarzy jeszcze bardziej nich dotychczas. Malfoy nie byłby jednak sobą, gdyby prze tak błahe rzeczy zaprzestał ubierania się w idealnie skrojone koszule i pedantycznie wyprasowane eleganckie spodnie. Czasami Harry zastanawiał się czy udało mu się zwerbować któregoś z zamkowych skrzatów do zajmowania się swoją garderobą czy też chłopak opanował jakieś zaklęcia z zakresu gospodarstwa domowego, które pomagały mu utrzymać ubrania w idealnym porządku.

Któregoś razu nawet już wstawiony winem Harry zagadnął Hermionę o blondyna, ta jednak zbyła go, twierdząc, że nie rozmawiały z Pansy na jego temat i nie ma pojęcia, co może się u niego dziać. Twierdziła przy okazji, że to pewnie dlatego, że zbliżała się wojna, a młody Malfoy pewnie bał się jej konsekwencji dla siebie i swojej rodziny.

Mimo tego, że Granger brzmiała bardzo wiarygodnie, mimo wszystko znali się od lat, dlatego też Harry nie uwierzył w ani jedno jej słowo, a sprawa Dracona nie przestawała go prześladować na jawie i we śnie.

Teraz jednak, kiedy za oknem śnieżna zawierucha przesłaniała całe pole widzenia, ogień wydawał się jakby cieplejszy niż zazwyczaj, a temat Malfoya nieustannie krążył gdzieś w podświadomości Harryego, chłopak zaczynał mieć wątpliwości odnośnie tego, co wiedział, co wydawało mu się że wie, a co było tylko zwykłym domysłem, który dopowiedział sobie jego mózg w akcie desperacji.

No bo przecież nie mógł mieć pewności co do istnienia jakichkolwiek uczuć Malfoya w swoim kierunku, a  podjęcie z nim rozmowy na ten konkretny temat wydawało mu się zdecydowanie absurdalne i bardzo daleko poza spektrum możliwości. Prawda była też taka, że i sam Harry nie wiedział dokładnie kiedy sam przyznał się przed sobą, że może faktycznie, blondyn wyzwala w nim inne odczucia niż cała reszta społeczności Hogwartu. Pomimo to nie był jednak w stanie określić tego, co dokładnie czuł, a pokłady frustracji które miał w głowie rosły z każdym wstającym dniem i nieprzespaną nocą.

- Hermiona? - Niespodziewanie odezwał się Wybraniec, tym samym wyrywając przyjaciółkę ze swego rodzaju transu, w którym to dziewczyna znajdowała się niemal zawsze kiedy zbyt długo nieprzerwanie patrzyła w  żywy ogień.

- Co takiego? - Odparła dziewczyna lekko zaspanym głosem, przy okazji kierując na niego spojrzenie ciemnych oczu, które znał już od tak wielu lat.

- Kiedy poczułaś to.. coś? Do Pansy? - Nieskładnie zadał pytanie Potter, mając nadzieję, że chociaż trochę naprowadzi go to na odpowiedź odnośnie własnych uczuć i motywów.

- Szczerze? Nie mam pojęcia. Po prostu, któregoś dnia się pojawiło. - Odpowiedziała spokojnie, a po chwili z cwanym uśmieszkiem na ustach dodała; - A potem, któregoś pięknego dnia wylądowałyśmy razem w łóżku.

Harry nie wiedział czy dziewczyna zrobiła to specjalnie czy też nie, ale poczuł jak  się rumieni, bo chociaż sam nie był świętoszkiem i zdarzyło mu się kilka przelotnych przygód, przez które chyba próbował uciekać od własnych myśli - w ustach Hermiony takie wyznanie brzmiało dla niego jak największa z możliwych nieprzyzwoitości. Sam przed sobą wytłumaczył sobie to faktem, że Granger od lat była osobą, którą traktował jak siostrę, której nie było mu dane mieć.


_______

- Musimy coś z tym zrobić. - Powiedziała Granger wpadając do Pokoju Życzeń, w którym była umówiona z Pansy na nieprzyzwoicie późną godzinę prawie w środku nocy.

- Ale że z czym takim? - Od razu zapytała dziewczyna zbita z tropu tak niespodziewanym postulatem swojej ukochanej.

- Z Potterem i Malfoyem. To chyba jasne. - Odparła jej Hermiona jakby to Parkinson przegapiła najoczywistszą z oczywistości, a nie ona wpadła na ich spotkanie z niejasnym komunikatem na ustach i bojową postawą drobnego ciała.

- Co masz na myśli? - Pansy postanowiła wysłuchać wizji swojej dziewczyny bo znała ją już na tyle, że zdawała sobie sprawę iż inny scenariusz nie mógł wchodzić teraz w drogę.

W rezultacie Hermiona zalała ją potokiem słów tak intensywnym, że Parkinson kilka razy musiała prosić o wyjaśnienie, pite po drodze wino nie pomagało, a koniec końców wniosek był na tyle prosty, że Pansy aż zaczęła śmiać się w głos. Po prostu Potter leciał na Malfoya, a Granger z racji faktu, że już nie mogła patrzeć na smętnie patrzącego na blondyna Pottera - postanowiła ich ze sobą zeswatać w jakiś pokrętny sposób.

- Co cię tak śmieszy? - Wybita z rytmu Hermiona spojrzała na Pansy spod podniesionych brwi.

- Och, zupełnie nic. Po prostu nasz drogi Draco już od dawna ma chrapkę na Gryfoński tyłek Pottera. - Po czym zaczęła się śmiać, czknęła a potem dodała jeszcze; - Ups, obiecałam nikomu o tym nie mówić.

Na jej słowa Hermiona również wybuchła śmiechem i po pociągnięciu mocnego łyku czerwonego alkoholu, mocno pocałowała dziewczynę w usta. Właśnie w takich momentach jak ten docierało do niej jak idealnie uzupełniały się z tą wredną ślizgońską żmiją, której jeszcze rok wcześniej miałaby ochotę splunąć pod buty, a która teraz zdawało się, że powoli awansowała na pozycję miłości jej życia. Sama przed sobą Granger nie wiedziała czy to kwestia zmian w niej, w Pansy czy też w całym świecie, ale wiedziała, że za nic na świecie nie chciałaby oddać ich relacji za żadną inną.

tear you apart || drarry/pansmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz