jowisz

225 46 2
                                    

Moim symbolem miały być skrzydła. Czyżbym mylił się przy ich wyborze?
Co oznacza zewnętrzny porządek, gdy we mnie panuje chaos?
Byłem nieznaczącym punktem na rozgwieżdżonym niebie, dopóki nie dostałem życiowej szansy, stając się żołnierzem.
Doskonale pamiętam każdą porażkę, rozpamiętując je bez końca, gdy pada deszcz. Wpatruję się wtedy w okno i zastanawiam się nad ceną mojego życia, która nie przekłada się na poniesione straty.
Czy z moich oczu kiedykolwiek wypłynęły w połowie równej wielkości krople, co te rozbijające się o dach?
Pełen sprzecznych myśli krążę po pokoju uświadamiając sobie, że jestem nieczuły i popękany, tam w środku.
Nieświadomie zacząłeś moją przemianę.
Widzę jak się starasz i jak bardzo zależy ci na ludziach, ale wylewam na ciebie kubeł zimnej wody za każdym razem, gdy entuzjazm ujawnia się, dając innym szansę i nadzieję.
Olbrzymie poczucie winy i jeszcze większe, potężniejsze cierpienie jest nieodłączne. Na mojej powierzchni nie ma pierwiastka, który dawałby życie, a raczej są trujące, zabójcze związki, które tak bardzo chciałem przelać na ciebie. Do tej pory myślałem, że nadrzędnymi wartościami jest funkcja i moje zasługi, ale jestem tylko człowiekiem.

Schodzę do ciebie.
Po raz kolejny zastanawiam się czy to jest słuszne, ale moje nogi zaprowadziły mnie przed twoje oblicze, pogrążone w głębokim śnie.
Katowałem cię w sądzie dla twojego dobra, jakkolwiek zuchwale to brzmi. Już po pierwszym spotkaniu z tobą wiedziałem, że jesteś wyjątkowy.
Chciałem byś nadał mojemu nieładowi odpowiedni kierunek i aby moje rozdarcie głośno zszywało się z twoją pomocą.
Niestety, z potrzeby posiadania cię, zdałem sobie sprawę dopiero wtedy, gdy wypłakiwałeś słone, duże łzy za nas dwóch.
Spowijający mnie strach, który odczułem zdając sobie sprawę, że jesteś mi niezbędny do prawidłowego funkcjonowania w tym złym, przesiąkniętym przemocą świecie.
Stałeś się odskocznią, katalizatorem nieokiełznanych emocji, zastępstwem za wspomniany symbol.
Chciałem to zapisać, ale nie potrafiłem złożyć zdania obawiając się zdemaskowania i twojej zguby.
Magnes przyciągający metalową cząstkę jaką jestem. Dla ciebie mogę ściągnąć gwiazdę, do której kierujesz swoje prośby o spełnienie marzenia.
Słyszę, że deszcz przestał padać, ale teraz przed oczami widzę mokry policzek, a także ślady po ronionych, słonych kroplach.

Podszedłem najciszej jak potrafiłem, przyciągany twoim gorącem.
Jak zawsze zaskoczyłeś mnie otwierając oczy, ale może siła, rządząca człowieczym losem, chciała byś usłyszał moje słowa, dlatego uczucie szoku zastępuje ulga i zadowolenie.

Jaeger jesteś wyjątkiem od wszystkiego.
Eren ocal mnie i nakieruj na prawidłową orbitę, tam gdzie jesteś ty.

SP4C3 1 | R I R E N |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz