(23:45)
- Co z nim? - podbiegł do kobiety, która przybyła tu przed nim. Staruszka miała zapłakane oczy, ale próbowała się uspokoić, gdy tylko zobaczyła czarnowłosego.
Pokręciła przecząco głową i spuściła ją do dołu nawiązując kontakt wzrokowy ze szpitalną podłogą.
- Nie wiem. - szepnęła wreszcie pociągając nosem.
- Dlaczego to akurat przydarzyło się Tae, a nie mi?! - warknął kopiąc kosz na śmieci, który stał obok, a następnie zajął miejsce na jednym z plastikowych krzeseł obok sali, w której znajdował się jego chłopak.
- Nie mów tak, skarbie. - usłyszał głos staruszki.
- To moja wina, Pani Yi. Mogłem go odprowadzić...
- Nie obwiniaj się. Nie miałeś na to wpływu. - westchnęła siadając obok by pogładzić Jungkooka po plecach.
Czarnowłosy ukrył twarz w dłonie i chwilę trwali w ciszy, którą przerwał skrzyp drzwi.
- Państwo są rodziną Pana Kim Taehyunga? - zapytał dość wysoki mężczyzna w kitlu z lekko siwawymi włosami i małym, równie delikatnie siwawym zarostem.
- Tak, jestem jego babcią, a to - wskazała na Jungkooka, który delikatnie zadarł głowę, by spojrzeć na jak mniemał lekarza. - partner mojego wnuka. - dokończyła.
Może wydawało się to dość odważne, mówienie o tego typu związkach w jakim byli Taehyung i Jungkook w miejscach publicznych, ale kobieta tego nigdy nie ukrywała. Jeżeli już komuś to przeszkadzało, to jego problem.
Mężczyzna zlustrował Jungkooka, po czym uśmiechnął się przyjaźnie, na co czarnowłosy się trochę zdziwił.
- Jestem doktor Ji Jinhee i zajmuje się przypadkiem Taehyunga. Chłopak ma delikatnie zbite żebra i małe ranki na plecach i rękach, które nie są poważne. To dobra wiadomość. - zarówno Jeon jak i babcia Kima westchnęli z ulgą. - Niestety mam też złą wiadomość. W wyniku zderzenia z twardą powierzchnią Taehyung ma lekko uszkodzoną czaszkę. Jak na razie nie widzimy zagrożenia życia z tego powodu, ale też nie jesteśmy pewni na sto procent, czy nic się nie stało. To z mojej strony wszystko. Prawdopodobnie chłopak obudzi się jutro, więc proponuję iść do domu i przyjść rano. Jakieś pytania? - zapytał gdy skończył objaśniać wszystko.
- Nie, dziękujemy za informację. - rzekła kobieta.
- W takim razie życzę miłej nocy. - ukłonił się i odszedł.
(09:00) 23.12.2016r.
Jungkook nie przespał prawie całej nocy przez rozmyślanie o jego skarbie. Niepokoił się przez słowa lekarza, ale postanowił być dobrej myśli.
Ziewnął rozglądając się za panią Yi z którą miał się spotkać.
- Możemy iść. - podskoczył gdy za plecami usłyszał głos kobietę.
- Jejku Pani Yi! Wystraszyła mnie Pani. - staruszka zaśmiała się i po minucie ruszyli w stronę budynku szpitala.
Na samym wejściu zauważyli doktora Ji, który po ich zobaczeniu uśmiechnął się.
- Witam. Mam dobre wieści. - zaczął podchodząc do nich. - Taehyung powoli przebudza się z narkozy. Jedna osoba może do niego wejść. Jaka jest państwa decyzja?
Jungkook spojrzał na babcię Kima błagalnie.
- Niech on idzie. - oznajmiła na co chłopak przytulił kobietę i szepnął ciche "dziękuję."
- Proszę tylko być ostrożnym i zachować ciszę. - poinstruował go lekarz otwierając drzwi do sali, w której znajdował się Taehyung.
Zasłonił usta dłonią widząc opatrunek owinięty wokół jego głowy.
- Taehyungi skarbie, przepraszam to moja wina. Mogłem iść z tobą. - szepnął siadając obok chłopaka na szpitalnym taboreciku, po czym położył swoją rękę na tą należąco do starszego.
Spuścił głowę próbując powstrzymać łzy spod piekących powiek.
- Obiecuję, że jeżeli teraz się obudzisz z tego snu, to będę traktował cię jak księżniczkę, zgoda? Nie będę się z tobą kłócił, a jeżeli już, będę przepraszał nawet jeśli to będzie z twojej winy. Ty nie będziesz musiał przepraszać, nie będzie mi to potrzebne, bo i tak...
- G... gdzie... ja jestem. - przerwał gdy usłyszał głos Tae. Natychmiast podniósł głowę i spojrzał na chłopaka.
- Taehyungi! - powiedział trochę za głośno. Wtulił się w niego uważając tym samym, by nie zrobić mu krzywdy.
- Kim jesteś? I dlaczego się do mnie tak klisz?! Nie dotykaj mnie. - rzekł zachrypniętym głosem siląc się na odepchnięcie "intruza."
- Tae, przestań się zrywać. Nie lubię takich żartów. - zaśmiał się, po czym zbliżył swoją twarz do odpowiednika bruneta chcąc go pocałować. Niespodziewanie jednak poczuł ból rozchodzący się po całym jego policzku.
- Nie zbliżaj się zboczeńcu! - warknął wciskając guzik przy łóżku by wezwać doktora wraz z pielęgniarkami.
- Skarbie, no co ty? Przecież to ja, Jungkook. - poklepał się po klatce piersiowej patrząc wyczekująco na chłopaka. - Nie mów, że nie pamiętasz. - dodał po chwili czując bolącą gule w gardle.
- Jaki Jungkook do cholery? Wyjdź stąd. Co ty sobie wyobrażasz! Chyba pomyliły Ci się sale. - Jeonowi spłynęło kilka łez po policzku, ale to nie wzruszyło Taehyunga. - Proszę go stąd zabrać. On mnie z kimś pomylił. - Powiedział do dwóch pielęgniarek, które szybko wbiegły do sali.
- Nie! Zostawcie mnie! Jestem jego chłopakiem! - szarpał się próbując wyrwać, ale przez rozmazany obraz i odczucie, że jego ciało staje się ciężkie kobiety szybko sobie z nim poradziły.
(10:50)
- Już lepiej? - zapytał doktor zabierając od chłopaka kubek po ziołach uspokajających. Czarnowłosy tylko kiwnął głową twierdząco, lecz to co usłyszał sprawiło, iż znowu rozpłakał się jak dziecko wtulając się w babcię Taehyunga jakby była jego poduszką do płakania.
- Z przykrością stwierdzam, że niestety moje obawy się potwierdziły. Chłopak przez uraz głowy cierpi na amnezje wsteczną.
~▪~Hej ho!
Bardzo przepraszam za takie opóźnienie.
W tym momencie kończą się Hello. My memory.
Dziękuję wszystkim którzy czytali to ff oraz za ciepłe komentarze, które nie raz poprawiły mi humor. W szczególności dziękuję Kpop2005Queen, która w komentowaniu jest mistrzem.
Serdecznie zapraszam też do moich innych opowiadań.
Kocham was i jeszcze raz dziękuję. ♡♡♡
CZYTASZ
HELLO. MY MEMORY |K.TH+J.JK
Fanfiction*Yaoi* Ośmioletni Taehyung zaczyna prowadzić dziennik, gdyż czuje, że nie może nikomu ufać, a tym bardziej wyjawić jakiekolwiek swoje sekrety. Przez swoje problemy zamyka się w sobie. Jak potoczy się jego życie? Czy w końcu komuś zaufa? #937 fanfic...