*Shin HyeSoo POV*
To dzisiaj. Dzień debiutu. Dzień, na który przygotowywałam się przez całe, cholerne 14 miesięcy. Otwieramy koncert z okazji wygrania przez Koreę Igrzysk Olimpijskich. Ah... Już jestem zmęczona na samą myśl o wysiłku, a co dopiero jak serio będę miała tam tańczyć...
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos liderki, która od kilku minut nie ustannie próbowała mi podać kolejność występów.
- Najpierw my, później SHINee BigBang, VIXX , EXO, IKon , HOTSHOT i na końcu solowe i ukłon i wolne. - powiedziała, a ja mówiąc szczerze mówiąc przestałam jej słuchać po BB bo mnie to nie interesuje.
Przecież i tak mnie wywołają więc po co się tak spinać?
Kiedy liderka skończyła monolog kierowany w moją stronę, sięgnęłam po mój zajebisty, czarny plecak z ćwiekami i wyciągnęłam telefon wraz z słuchawkami. Włożyłam do uszu jednyny przedmiot, który pozwala mi tolerować obecność ludzi i zamknęłam oczy. Jednak długo sobie nie poleżałam bo na moim lekko wyżeźbionym, od licznych ćwiczeń, brzuchu usiadł nie kto inny jak nasz Happy Virus.
- Czego? - zapytałam z nie krytą nienawiścią w głosie.
- Ejj młoda nie przysypiaj - powiedzał i uśmiechnął się w moją stronę ukazując zęby.
- Nie widzę przeciwwskazań co do mojego snu. - odpowiedzaiłam i spowrotem zamknęłam oczy. Jednak ten facio tak szybko się nie poddaje.
- Oj no jesteś w maknae line i jesteś drugą najmłodszą osobą w zespole, a cały czas śpisz. Jak ty to robisz? Ja mam duuużo energii, a jestem najstarszy. - Powiedział tak szybko, że ledwo zrozumiałam.
- A powiedz mi jak ty to robisz, że cały czas niby ćwiczysz, a jakoś specjalnie to ty brzucha wyrzeźbionego nie masz? - powiedziałam z chamskim uśmieszkiem i ponownie zamknęłam oczy, które wcześniej otwożył mi ten staruszek.
- PFFF! Jak tak to mam na ciebie focha. Idę do Mary ona się ze mną pobawi. - powiedział dziecięcym głosem na co ja tylko wywróciłam oczami i pomachałam mu ręką na "papa".
Leżałam tak jeszcze piętnaście minut i doszłam do wniosku, że jest tu za głośno i nawet muzyka ustawiona na max'a ich nie zagłuszy. Powstałam z kanapy, na której jeszcze chwilę leżałam z zamiarem zapadnięcia w sen i niezauważona skierowałam się do wyjścia.
- Uff.. udało się - powiedziałam do siebie i się przeciągnęłam. - No to teraz musze znaleźć jakieś spokojne miejsce i sobie w kimę uderzę. - powiedziałam i włożyłam słuchawki do uszu, poczym puściłam moją playlistę na której królował rap i IKon.
Podczas poszukiwań "ustronnego" miejsca mijałam wielu sławnych jak i nie sławnych ludzi. Kiedy przechodziłam koło garderoby BigBang o mały włos nie oberwałabym drzwiami on naszego " Króla Smoków". Nie chciałam zwracać na siebie jego uwagi jednak podczas robienia "taktycznego odwrotu" przez przypadek wpadłam na jakąś laskę ze Staffu.
- O witaj. Ty jesteś... L.J racja? - zapytał lekko przyciszonym głosem.
O kurwa, nie... Nie chciałam zwracać na siebie jego uwagi bo czytałam gdzieś, że jest strasznym podrywaczem, a mi nie chce się z nim użerać.
- Ta. A ty to GD. - bardziej stwierdziłam niż powiedziałam. Byłam z siebie dumna bo mimo kotłujących się we mnie frustracji i senności byłam w stanie utrzymać mój poker face.
- Ooo.. widzę, że mnie znasz jesteś bardzo mądra. - mówiał cały czas przyciszonym głosem, a ja myślałam, że mnie szlag jasny trafi zaraz.
CZYTASZ
Idols Deal
Fanfiction3 internetowe przyjaciółki spotykają się, a następnie dwie z nich postanawiają przeprowadzić się do Seulu. Tam zostają Trainee i po nie długim okresie powstaje mieszany zespół. Jednak, wszystko wymaga wyrzeczeń. Przez co będzie musiał przejść zespół...