Prolog

500 29 17
                                    

Jakiś czas temu...

Szłam do domu oszalała ze szczęścia. Nie mogłam doczekać się aż powiem mojemu narzeczonemu Victorowi wspaniałe wieści. Wpadłam do mieszkania, zdjęłam buty rzucając je byle gdzie biegnąc do salonu.

-Wilczku, mam cudowną nowinę! - zawołałam w progu.

Pieszczotliwie nazywałam tak Victora, ponieważ nie był on zwykłym osiemnastolatkiem. Był wilkołakiem. Ale gdy zobaczyłam, że siedzi na kanapie z głową zwieszoną cała radość ze mnie opadła.

-Victor, co się stało? - spytałam siadając obok niego.

Milczał. Za długo. Nie zamierzałam go poganiać, ale nie mogłam też usiedzieć na miejscu. Położyłam mu rękę na dłoni.

-Evelyn, ja... muszę odejść - rzucił prostota mostu.

To była jedna z jego zalet/wad. Od razu mówił konkretnie. Nie owijał w bawełnę. Spojrzał na mnie swymi ciemnymi oczami.

-Ale... ale dlaczego? - spytałam.

-Wataha Vari mnie szuka - odparł. - Jeżeli dowiedzą się, że wilkołak związał się z człowiekiem, zabiją cię a mnie skażą na wieczne wygnanie. A wiesz co dzieje się z Omegą. Mam marne szanse na przeżycie.

Wataha Vari była tak jakby rodziną Victora. Nie miał nikogo prócz niej, mnie, a teraz i...

-Wyruszam natychmiast - oświadczył porywając się z kanapy.

-Zarazy, chwilę! - zatrzymałam go. - Tak od razu? Dokąd pójdziesz?

-Dokąd kolwiek byle tylko odciągnąć Vari od ciebie.

-Nie ma mowy! Potrzebuję cię teraz!

Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Chyba wiedział już co zamierzałam mu powiedzieć. Wstałam podchodząc do niego bardzo powoli. Spojrzałam mu w oczy.

-Jestem w ciąży - wyznałam.

Victorowi rozszerzyły się źrenice.

-Tym bardziej muszę odejść - rzucił.

-Chyba nie zrozumiałeś - brnęłam. - Jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko. Zostaniesz ojcem.

-A wataha jak się o tym dowie nie oszczędzi nawet tego dziecka.

-Chcesz mnie teraz zostawić? Nie wiadomo czy nie będzie wilkołakiem. Wiesz, że nie mam nikogo w tym mieście.

-Zapewniłem ci dostęp do mojego konta. Oszczędności są spore. Wystarczy ci na długo.

-Ty myślisz, że kasa wszystko załatwi? 

-Poradzisz sobie.

-Victor...

-Robię to dla waszego dobra.

-Victor!

Zamienił się w wielkiego, szarego wilka, który przerażał nawet mnie. Spojrzał na mnie ostatni raz po czym wyskoczył oknem. Oparłam się o parapet patrząc na to jak z łatwością pokonuje kolejne dachy. Opuścił mnie w ułamku sekundy. Potraktował mnie jak rzecz. I zostawił samą z dzieckiem. Jak w jakiejś kiepskiej telenoweli. No i co teraz?

Dotknęłam jeszcze płaskiego brzucha.

-Nie bój się, mały. Wszystko będzie dobrze.

Sama w to nie wierzyłam.

Saga Czerni i Nocy: Dziecko Wilka ||✔ ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz