Rozdział 8~Historia Lubi Się Powtarzać

234 26 44
                                    

Leonardo wraz z Olivią i Evelyn zeszli do kanałów. Zapach czy może raczej smród działał na dziewczynę tak odpychająco, że zakrywała połowę twarzy rękoma.

-Przyzwyczaisz się - zapewnił ją żółw.

-Mam nadzieję - odparła. - Daleko jeszcze?

-Spokojnie, już niedaleko. Jesteś jeszcze zmęczona?

-Nie, nie chodzi o mnie. Olivia jest bez śniadania.

-Och, no tak. Dobra, już zaraz.

Skręcili i już byli przy torach metra. Do kryjówki zostało parę kroków. Leonardo wszedł pierwszy by uciszyć zbiegowisko i przyjąć na skorupę uwagi Rapha.

-Cześć - powiedział.

-No, raczyłeś się zjawić - warknął na niego Raphael. - Dwa dni cię nie było!

-Tak wiem, darujcie - odparł. - A co z Karai?

-Coraz gorzej - westchnęła Shini. - Nie wiem czy z tego wyjdzie. Nic nie działa. Donatello szuka lekarstwa.

-Posłuchajcie, wiem, że to nieodpowiedni moment, ale chcę prosić was o absolutną ciszę - rzekł.

-Dlaczego? - spytała.

Leo wrócił do wyjścia po czym wrócił z Eve i z Olivią. Mikey, Raph, Shini i April wbili w nie zaskoczone spojrzenia. Leonardo spiorunował ich złym wzrokiem na znak, by przestali się tak głupio gapić.

-Em... Część - przywitała się niepewnie Eve.

-Hej - odrzekła rudowłosa. - Czyli to ty jesteś Evelyn.

-Tak, to ja - odrzekła.

-Może usiądź sobie - zaproponował Leo.

Dziewczyna kiwnęła głową. Raphael podszedł do brata szarpiąc go za ramię i zaciągając do dojo.

W środku Leonardo wyrwał się z jego uścisku.

-Co ty, jaja sobie robisz? - rzucił mu prosto w twarz. - Karai stoi nad grobem a ty przyprowadzasz tu jakąś dziewczynę... W dodatku z dzieckiem. Aż tak jesteś zdesperowany?

-Zdesperowany? Ja? - zdziwił się. - Evelyn i Olivię ścigają wilkołaki. Tylko tutaj będą bezpieczne.

-A Karai? To chyba nasza siostra, co?

-Od kiedy ty otwarcie to przyznajesz? Zdaje się nigdy cię nie obchodziła.

-Obchodziła, ale kiedy ty ją olałeś, ktoś musiał zacząć to okazywać.

-Ona też mnie olewa. Cały czas. A teraz gdy znalazłem kogoś za kogo warto nastawić skorupy, ty oczywiście musisz odstawić cyrk.

-Dopiero znalazłeś? Czyli co, nad swoimi braćmi to się litowałeś, tak?

-Chodziło mi o dziewczyny. Ale nie o April czy Monę tylko... Tylko o moje nieszczęśliwe wybory.

-A ta księżniczka z dzieciakiem jest jednym z nich! Wykorzystuje cię, nie widzisz tego?! To manipulatorka!

-Nie mów tak o niej!

Pchnął Raphaela tak mocno, że ten uderzył o ścianę. Leo stanął zmutowany. Raphael powoli się podniósł łapiąc za skorupę na klatce piersiowej.

-Raph... Ja... - jąkał. - Przepraszam. Nie chciałem.

-Zachowujesz się jak Donnie - warknął. - Im więcej tych fantastycznych babek tym co raz to kolejny z was traci dla nich głowę. Z naszej trójki najwidoczniej tylko ja trzeźwo tu myślę.

Ruszył w kierunku wyjścia. Leo spuścił wzrok wzdychając ciężko.

-Gdyby Splinter żył, wstydziłby się za ciebie - dodał Raphael łapiąc za drzwi. - Zastanów się czy ona jest tego warta.

Wyszedł a Leonardo chwilę po nim. Starał się nie budzić żadnych podejrzeń w przyjaciołach. Karai, spała, więc rozmowę trzeba było odłożyć ja później; o ile w ogóle zdąży. Siadł obok Evelyn. Dziewczyna spojrzała na niego. Mikey cały czas śmiał się, Olivią. Raz nawet go ugryzła, gdyż jako Hybryda rosła znacznie szybciej i ząbki zdążyły się już wyżnąć.

-Ale ona słodka - skomentował.

-Chcesz potrzymać? - spytała.

-Serio mogę? - niedowierzał.

-Może lepiej ja to zrobię - wtrąciła April podchodząc do niej i biorąc Olivię na ręce.

-Dzięki - powiedziała Eve.

Poderwała się i pociągnęła Leo do wyjścia. Będąc przy torach zaczęła:

-Nie mogę tu zostać.

-Co? Dlaczego?- spytał.

-Nie chcą mnie tu. Słyszałam twoją "rozmowę" z bratem.

-Nie przejmuj się nim, naprawdę. On się urodził po to by wybuchać złością.

-Ale ma rację. Tamta dziewczyna... ona nie pociągnie już tej doby. Umrze w męczarniach. To ją wtedy ugryzł wilkołak. Organizm odrzuca jej przemianę.

-Co? Nie... Ona... Ona nie może umrzeć.

-Na szczęście znam na to lekarstwo. Victor mnie nauczył.

-Pomożesz?

-Oczywiście. Nie chcę by ktoś z mojej winy ginął.

-Nie wiem jak ci dziękować.

-Na razie nie masz za co. Ale potem musisz pozwolić mi odejść.

-Evelyn, nigdy ci na to nie pozwolę. Ja cię... Ja... cię...

W odpowiedzi Eve zetknęła jego czoło ze swoim po czym powoli złączyła ich usta na małą chwilę.

-Jeszcze nie wiem czy czuje to samo, ale to może być na dobry początek.

W odpowiedzi Leo ponowił ten cudowny moment, ale był o wiele silniejszy.

Saga Czerni i Nocy: Dziecko Wilka ||✔ ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz