Rozdział 5~Natychmiastowa pomoc

265 26 11
                                    

Następnego dnia Leo porozmawiał ze swoimi braćmi. Zgodzili się poznać przyjaciółkę żółwia. Raphaelowi podobało się, że nie ukrywa jej jak kiedyś Karai albo jak Donnie Natashy. Evelyn nie dzwoniła, czyli, że jeszcze nic się nie działo.
Wieczorem czwórka była gotowa do wyjścia, ale nagle usłyszeli znajomy głos krzyczący :

-Żółwie! Pomóżcie!

Bracia pobiegli do wyjścia. Zobaczyli Shinigami z Karai powieszoną przez ramię. Dziewczyna osuwała się na nogach i była blada a makijaż nie ukrywał jej podkrążonych oczu.

-Co jej jest? - spytał Leo.

-Nie gadaj tylko pomóż mi ją wnieść - odparła pospiesznie Shini.

-Mikey, dawaj koc! - rozkazał Donnie.

Najmłodszy pobiegł do swojego pokoju a Leonardo przewiesił drugą rękę siostry przez siebie. Była gorąca a jednak drżała. Podeszli do kanapy po czym położyli dziewczynę na niej. Donatello położył jej pod głowę poduszkę.
Mikey wrócił z kocem a Leo błyskawicznie chwycił za telefon wybierając numer Evelyn.

-No cześć, Leo - odezwała się. - Gdzie jesteście?

-Tak... Jest pewna sprawa. Później ci wszystko wyjaśnię.

-Okay. Nie przeszkadzam.

Dziewczyna rozłączyła się. Odłożyła telefon na szafkę. Ruszyła w kierunku kanapy i nagle poczuła ból w brzuchu. Schyliła się opierając o ścianę.

-Boże, tylko nie teraz - szepnęła do siebie.

Donnie sprawdził stan Karai.

-To mi wygląda na coś poważniejszego niż zwykłe przeziębienie - stwierdził zaniepokojony.

Leo krążyły z kąta w kąt zdenerwowany do granic możliwości. Sam do końca nie wiedział o kogo bardziej się martwi - o Karai, bo jest chora albo, że wyjawi prawdę czy o Evelyn bo czuł, że coś jest nie tak.

-Jest trochę rozprzęsiony - wyjaśnił Donnie Miwie. - Mieliśmy iść dzisiaj do Evelyn.

-I to go tak denerwuje? - nie rozumiała Shini.

-Nie, on się boi, że Eve zaczęła... - urwała bo Donatello wbił jej w ramię strzykawkę.

Leo w myślach dziękował bratu za tą igłę i to, że wbił ją w odpowiednim momencie. Żółw upuścił jej trochę krwi i zabrał ją do laboratorium. Tymczasem Mikey wrócił z kuchni z gorącą herbatę dla siostry. Dał jej kubek.

-Tobie też coś zrobił, Shinigami? - spytał żółw.

-Nie, dzięki - odparła.

-A gdzieś się tak zapuściła? - dociekał Raph zwracając się do Miwy.

-Nigdzie - odrzekła.

-Nie kłam- skarciła ją Shini. - Parę dni temu ugryzł ją pies. I to spory. Tak jakby wilk albo... wilkołak.

-Wilkołak? - prychnęła śmiechem Karai. - Błagam.

Leo poszedł do pracowni by sprawdzić czy Donnie już coś ustalił w związku z krwią. Brat stał przy mikroskopie badając próbkę.

-No i co? - spytał.

-Widzę tu wyraźnie aminokwasy zawarte w psiej ślinie - odparł.

-Wścieklizna?

-Wątpię. Ma stan podgorączkowy, ale nic poza tym. Trochę potrwa zanim znajdę lekarstwo.

-Wiesz, że czasu nie ma. Widzisz, jak wygląda.

Saga Czerni i Nocy: Dziecko Wilka ||✔ ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz