Donnie wrócił do kanałów. Zauważył, że Karai nadal leży na kanapie w gorączce przykryta kocem. Obok niej siedziała Shinigami razem z April. Mikey oglądał telewizor rozkładając się na podłodze.
-Donnie! - zawołała rudowłosa.
Podeszła do niego zauważając, że wygląda niewyraźnie. Był bardzo blady. Chwiał się na nogach i mało nie przewrócił się. Dziewczyna w ostatniej chwili złapała go przekładając jego ramię przez głowę.
-Co ci jest? - spytała zmartwiona.
-Nic, to tylko szok - odparł.
-A co cie tak zszokowało? - dociekała.
-Choć, muszę się chyba położyć - powiedział.
April poszła z nim do jego pokoju. Otworzyła drzwi dochodząc do łóżka. Położyła go po czym siada obok. Żółw odetchnąć głęboko.
-No, to co się stało? - dopytywała.
Donatello skinął ręka gestownie prosząc, by się przybliżyła. Rudowłosa nastawiła ucho. Szepnął jej powód a ona rozszerzyła oczy gwałtownie unosząc do góry.
-Ludzki poród? - spytała.
Skinął głową.
-Ale czyj?
Donnie wahał się z odpowiedzią. Prawda mogła być sporym zaskoczeniem.
-Evelyn - wyznał.
-Evelyn? - zdziwiła się. - Ta, którą poznał Leo?
-Ta sama - potwierdził.
Nastolatka zakryła usta ręką wybałuszając oczy.
-A na dodatek jej chłopak jest wilkołakiem a dziecko Hybrydą - pół wilkiem, pół człowiekiem.
-Co?
-Leo zamierza zostać z nią bo wataha może po nią wrócić. To... To zupełnie tak jak...
-... z Natashą, prawda?
Donatello pokiwał głową. April spuściła wzrok. Żółw zauważając to szybko podkręcił głową wyrywając z zamyślenia. Położył rękę na jej dłoni.
-Ale teraz jesteś ty i tylko ty - zapewnił ją.
-Ty nigdy o niej nie zapomnisz, Donnie - uświadomiła mu.
-To... to nie jest takie proste jakby się mogło wydawać - westchnął.
-Wiem. Ale... czuje się bezsilna. Nie potrafię ci pomóc.
-Nie musisz. To minie z czasem.
-Z bardzo długim czasem.
Karai dalej dygotała z zimna. Shini przykryła ją kocem po same uszy, ale to wcale nie pomagało. Temperatura dochodziła do 41°C. Była gorąca jak rozżarzone węgle.
-Ona nam tu zaraz wykituje! - zawołał przerażony Mikey.
-Może zimny prysznic by jej pomógł - zaproponowała Shinigami. - Czasem tak się robi. To zbija gorączkę.
-Warto spróbować - odparł Raph.
Wiedźma pomogła wstać Miwie prowadząc ją do łazienki. Michelangelo otworzył im drzwi a potem zamknął.
Leo tymczasem nadal przebywał w domu Evelyn. Olivia spała a Eve tylko leżała na łóżku mając obok siebie córkę. Żółw stał przy szafie patrząc jak przyjaciółka gładzi ją po malutkiej rączce. Naprawdę chciał zostać z nimi choćby i na zawsze.
Nagle Olivia zaczęła niespokojnie jęczeć a potem głośno płakać. Leonardo szybko się zerwał biorąc dziecko na ręce.-Pewnie jest głodna - stwierdził.
W oknach powiały firany. Evelyn podniosła się po czym odrzuciła kołdrę i zeszła z łóżka.
-Nie wstawaj, jesteś słaba - przypomniał jej.
-Leo, to... - urwała podchodząc do niego przerażona.
Wiatr wiało coraz mocniej. Nie wiadomo skąd nadeszła burza. Piorun uderzył. Olivia cały czas płakała. Wraz z błyskiem w pomieszczeniu stanął jakiś chłopak. Podniósł głowę patrząc na nich swymi jaskrawoniebieskimi oczami.
-Victor - wypowiedziała Evelyn.
-Eve - odparł. - Moja wilczyco.
Spojrzał na dziecko trzymane przez Leo.
-A to pewnie nasza córka- domyślił się.
Wyciągnął ręce podchodząc bliżej. Chciał ją wziąć, ale żółw gwałtownie się odsunął ciskając w niego lodowate spojrzenie.
-Nie waż się jej tknąć - warknął.
-Ona już nie jest nasza, tylko moja - dodała Eve trzymając się ramienia Leonardo.
-Ale wróciłem - oznajmił.
-Tylko wcześniej zostawiłeś Evelyn samą - wtrącił Leo. - Kiedy najbardziej cię potrzebowała.
-Tobie nic do tego - syknął Victor.
-O wiele więcej niż tobie. -Dziewczyna stanęła w obronie żółwia. - Gdyby nie Leo, Olivia mogłaby się nie urodzić a ja sama pewnie bym tu nie stała.
Victor podszedł bliżej nastolatki.
-Przecież wiesz, dlaczego musiałem odejść - powiedział. - Żeby Vari was nie znalazła.
-Mam gdzieś Vari! - krzyknęła. - Oni i tak byli tu cały czas!
-Niemożliwe.
-A jednak! Może część poszła za tobą, ale nie całość. Ostatnio widziałam jak jeden z nich ugryzł jakąś dziewczynę.
Leonardo stanął jak wryty. Tą dziewczyną musiała być Karai. Miała ślady ugryzienia na ramieniu a Shini wspomniała coś o wilkołakach.
-Będą zabijać niewinnych aż dorwą się i do nas - ciągnęła. - Wyjdź! Nie mam siły z tobą rozmawiać.
-Eve, musimy uciekać. Vari już zwęszyli trop.
-Od początku wiedzą gdzie jestem tylko nie atakują. Nie zależy im.
Leo oddał jej Olivię pchając Victora do okna.
-Spadaj stąd! - zawołał. - Nie jesteś tu już do niczego potrzebny.
Wilkołak szturchnął go.
-Przestańcie! - krzyknęła Eve.
Odłożyła córkę na łóżko i wbiegł między nich rozdzielając rywali.
-Victor, zostaw mnie... Zostaw nas - powiedziała. - Zostaw mnie, Olivię i Leo.
-Co, czyli z nami koniec? - zdziwił się. - Wolisz jego?
-Sam to zakończyłeś, zostawiłeś mnie samą - przypomniała. - A Leo to jedyna osoba, na którą mogę liczyć. Zależy mi na nim. Jeszcze coś?
-Nie. Zdaje się powiedziałaś już wystarczająco dużo.
Victor skoczył na parapet a potem zniknął w ciemności nocy
Evelyn padła na kolana siadając. Dziewczyna położyła dłoń na czole.-Nic ci nie jest? - spytał żółw.
-Nie - odparła. - To ze zmęczenia.
-Posłuchaj, nie będziesz tutaj bezpieczna. Ani ty, ani Olivia. Zabiorę cię w miejsce, gdzie wilkołaki was nie znajdą.
Pomógł jej wstać po czym zabierając Olivię wyszli z mieszkania. W uszach Leo cały czas brzmiało "Zależy mi na nim".
CZYTASZ
Saga Czerni i Nocy: Dziecko Wilka ||✔ ZAKOŃCZONE||
Hayran KurguLeo zawsze stara się to ukryć, ale wie, że Karai jest dla niego kimś więcej niż tylko przyszywaną siostrą. Nie potrafi jednak z nią rozmawiać, a ich kolejna konwersacja kończy się kłótnią. I właśnie w tym trudnym dla żółwia okresie pojawia się silna...