Rozdział 6~Życie to ciągłe wybory

234 29 9
                                    

Leo trzymał Olivię na rękach od godziny. Dziewczynka spała. Donnie siedział w kuchni przy stole.

-Stary, dzięki - powiedział Leonardo.

-Przestań, do teraz ręce mi się trzęsą - odparł.

-Skąd wiedziałeś jak to zrobić?

-Po prostu... gdy przy niej usiadłem to jakby rozjaśniło mi się w głowie i zrozumiałem co muszę robić.

Najstarszy odetchnął.

-Zdajesz sobie sprawę, że będziesz musiał powiedzieć reszcie - przypomniał mu Donatello.

-Tak, ale jeszcze nie teraz - odrzekł. - Eve jest słaba a Karai chora.

-Masz trudny wybór.

-Jaki wybór?

-Na której zależy ci bardziej.

-Donnie, to nie ma znaczenia.

-Ma, wierz mi. Też tak miałem. Widzę jak patrzysz na Evelyn a z Karai to wiadomo od dawna. Nie wytrzymasz długo bez wyboru.

Leo spojrzał na Olivię.

-Karai mnie czasem ostro wkurza co nie zmienia faktu, że jest dla mnie ważna. A Evelyn... Ona jest inna. Spokojna, dobra.

-Jesteś tego pewnien?

-Tak, widzę to.

-Skoro tak, na co czekasz?

-Aż wydobrzeje.

Donnie mrugnął oczami po czym wstał i wziął Olivię na ręce.

-Idź, posiedź przy niej. Zajmę się małą.

Żółw skinął głową spoglądając jeszcze raz na Olivię. Eve chyba trafiła w dziesiątkę z tym imieniem gdyż twarz dziecka miała oliwkowy kolor a do tego ciemne włosy i niebieskie oczy.

Mutant ruszył do pokoju przyjaciółki. Otworzył powoli drzwi. Evelyn spała przykryta kołdrą jeszcze blada po utracie krwi. Leonardo siadł na łóżku obok niej. Naprawdę podziwiał ją, że wytrzymała tyle czasu w bólu. Patrzył to raz na nią, to raz na błękitną ścianę, to na ciemną szafę albo na zdjęcia na komodzie obok paproci. Podszedł do nich. Szczególną uwagę zwrócił na fotografie w jasnej, drewnianej ramce. Była na nim Eve razem z jakimś chłopakiem o śniadej cerze i ciemnych włosach. Była chyba wtedy wiosna bo zdjęcie zrobiono gdzieś przy drzewie kwitnącej wiśni.

-To Victor - powiedziała słabym głosem Evelyn.

Leo odwrócił się powoli podchodząc do niej i siadając obok.

-Wtedy nie wiedziałam jeszcze jaki jest - dodała.

-Wrócił jeszcze kiedyś? - spytał.

-Nawet jeśli... nie wiem, czy zdołam go znów pokochać albo chociaż zaufać mu.

-Myślisz... że jeszcze kiedyś ktoś zdoła zająć jego miejsce?

-Nie wiem.

Leonardo popatrzył znowu na zdjęcie wzdychając ciężko. Eve przekręciła się na prawy bok by twarzą zwrócić się do niego.

-Leo, muszę z tobą porozmawiać - rzekła.

-Nie teraz - przerwał jej. - Jesteś jeszcze słaba.

-Jeżeli nie powiem ci tego teraz to już nigdy - nalegała. - Tak, żebyś się jeszcze zastanowił i zrezygnował.

-Zrezygnował z czego?

-Z angażowaniem się. Ja też bardzo cię lubię, ale chcę, żebyś odszedł niż wpadł w to. Ja nie chcę. Nie powinniśmy.

-O czym ty mówisz?

-O tym, żebyśmy nie dali się zwariować i pozwalać, by nasza znajomość zabrnęła za daleko. Nie wiesz kim jestem ani kim jest Olivia.

Leo zmarszczył czoło. Nie rozumiał wcale co Eve do niego mówiła. Dziewczyna wsadziła ręce pod poduszkę przełykając ślinę. Za wszelką cenę próbowała powstrzymać sen.

-Victor nie był zwykłym człowiekiem. To wilkołak. I zanim powiesz, że to bujdy, zapewniam cię, że nie. Zmieniał się podczas każdej pełni. Odszedł, bo ścigała go wataha Vari. Musiał uciekać. A Olivia... prawdopodobnie jest Hybrydą. Pół człowiekiem i pół wilkiem. No i co? Teraz zostawisz nas w spokoju?

-Nie.

Evelyn spojrzała na niego zaskoczona. Leo wcale nie wyglądał na wystraszonego czy zszokowanego. Tak jakby to co przed chwilą powiedziała dziewczyna było zupełnie normalną rzeczą.

-Jak to nie? - spytała. - Wcale cię to nie rusza?

-Ani trochę - odparł wzruszając ramionami. - Donnie miał kiedyś dziewczynę wampirzycę a mój drugi brat kumpelę - mroczną anielicę. Więc wcale mnie to nie dziwi.

-Boże, Leo, błagam cię, odejdź. Nie zamierzam cię narażać. Wataha jeszcze tu wróci. Po mnie i Olivię.

-Chyba żartujesz. Tym bardziej was teraz nie zostawię.

-Leo...

-Odpoczywaj.

-Leo!

Żółw zniknął za drzwiami.

W kuchni Donnie dalej nosił na rękach dziecko.

-Leo, muszę wracać do kryjówki - powiedział.

-Jasne, idź - odparł biorąc małą. - Ja zostanę dopóki Eve się nie polepszy.

Donnie wyszedł przez okno a Leo spojrzał na dziewczynkę.

-Nie martw się, nigdzie się nie ruszę - zapewnił ją.

.......
Uff, udało się. Po trudach i mozołach jest next 😁

Saga Czerni i Nocy: Dziecko Wilka ||✔ ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz