Tydzień piąty - Manuel, jak się mają twoje słabości?

350 77 7
                                    

Dotarłeś już do tygodnia piątego, jeśli jeszcze nie odnalazłeś tutaj swojego imienia na pewno twoje serce bije najmocniej w twoim życiu, co dziwniejsze nie z powodu miłości, nie ze względu na nieziemskie szczęście, bije ze strachu. Zemsta się już dokonała, ale ty nadal się boisz. Może nie wiesz czego, ale ja doskonale wiem. Boisz się prawdy, bo jest bolesna i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, czyż nie Manuelu?

Wiedziałeś, że się tu znajdziesz. Możesz oszukiwać siebie, że to wszystko nie jest twoją winą, ale byłeś tam, patrzyłeś na wszystko i bezpośrednio przyczyniłeś się do tego co się wydarzyło. Z twojej winy mój dramat ciągnął się dalej, ale o wszystkim po kolei. To jak rozwiązywanie zadań z matematyki. Najpierw nawiasy, później potęgi i pierwiastki, mnożenie i dzielenie, a na końcu dodawanie i odejmowanie, które prowadzą do końcowego wyniku. Pewnie wszyscy zastanawiacie się dlaczego to robię, ale musicie do tego dojść sami, uzyskać wynik, którego być może się nie spodziewacie. Chociaż myślę, że wiecie o co chodzi. W końcu dobrze wiecie co zrobiłem, wezmę na siebie wszelkie konsekwencje moich czynów, wiecie czemu? Bo pierwszy raz w swoim życiu postąpiłem jak prawdziwy mężczyzna, nie bałem się, mściłem się, bo tego chciałem i liczyłem się z konsekwencjami, które wezmę na swoje barki.

Czasami słyszę twój śmiech w najmniej odpowiednich momentach, zazwyczaj wtedy rozglądam się dookoła i sprawdzam czy historia nie postanowiła się powtórzyć, ale ani ciebie, ani pozostałych nigdy tam nie ma, w takiej sytuacji powinien mi spaść kamień z serca, ale nigdy tak się nie dzieję. Zawsze boję się, że stoicie gdzieś za rogiem i czekacie, żeby mnie zaskoczyć i po raz kolejny zrobić to, co tamtego wieczora w hotelu. Ofiara zawsze ma najgorzej, mimo że, najgorsza krzywda już za nią strach siedzi w niej i nie ma zamiaru opuścić nigdy, w takich momentach nawet psycholog nie pomoże. On może tylko wszystko załagodzić, ale nigdy nie pozwoli się uwolnić od wspomnień i strachu.

Zdążyłem się na tobie poznać Fettner, jeszcze zanim to wszystko się wydarzyło przyciągnąłeś mój wzrok, może tylko i wyłącznie przez to, że nigdy się do mnie nie odzywałeś, ale nie byłeś jedyny. Czasami byłem dla was jak duch, cień moich braci, akceptowaliście fakt mojego istnienia, ale nigdy nie poświęcaliście mi żadnej uwagi. Byłeś inny, a może to inni cię idealizowali. Trudno było usłyszeć choć jedno złe słowo na twój temat, miałeś przyjaciół, na których mogłeś liczyć — do czasu. 

W pokoju zawsze byłeś sam, nigdy nikogo nie wpuszczałeś do środka, zakluczyłeś go, jakbyś strzegł swojej komnaty tajemnic, co okazało się w połowie prawdą. Nie lubiłeś ludzi? Wiedziałeś, że mogą odkryć twoje sekrety, które się im nie spodobają, ale nie chciałeś robić z siebie wyrzutka, który ucieka przed innymi. Dlatego miałeś przyjaciół, ta przyjaźń była nieco sztuczna, ale to ci wystarczało, nie potrzebowałeś niczego więcej, zbędne pytania nie padały, nikt nie interesował się co robisz w samotności i miałeś do kogo się odezwać, z twojej perspektywy był to układ doskonały.

Inni patrząc na ciebie uważali cię za niebezpiecznego, ale już taką aurę rozsiewałeś wokół siebie. Byłeś w stanie zrobić wszystko, o co poprosiłby cię ktoś inny, ale miałeś też swoje spektakularne pomysły, które lubiłeś wcielać w życie. Razem ze swoimi nic nie wartymi przyjaciółmi. Podobał ci się strach w oczach innych, obnosiłeś się z tym, w pewnym momencie wszyscy zaczęli uważać, że to żałosne, więc musiałeś zrobić coś, żeby znowu stać się gwiazdą swojego show. Miałeś tylko jedną wadę, którą potem udało mi się wykorzystać przeciwko tobie. Miałeś słabości, nad którymi nie potrafiłeś zapanować.

Wróćmy do tamtej nocy w hotelu. Zrobiłbym wszystko, żeby o niej zapomnieć, a swoją drogą większej części tego co działo się w pokoju nie pamiętałem, ale ty postarałeś się zrobić wszystko, żeby ta noc pozostawiła po sobie jakąś pamiątkę. Dzięki tobie wiedziałem kto i w jaki sposób zawinił, wszystko nagrywałeś. Nagrywałeś cały wieczór i wszystkie zdarzenia jakie miały miejsce. Klub, hotel, wasze krzyki i śmiechy, mój płacz i prośby, żebyście przestali. Nagrywałeś to niewzruszony, może było tak za sprawą alkoholu, ale czy na pewno? Czy może jednak jesteś potworem, Manuel? Potworem, który za dnia przywdziewa maskę na pozór dobrego człowieka, żeby potem zrzucić z siebie sztuczną skórę i stać się kimś, kto pod osłoną nocy robi potworne rzeczy.

Gdybyś pozostawił to nagranie tylko dla siebie pewnie żadna z rzeczy, które zrobiłem by się nie wydarzyła, ale nie zostawiłeś tego filmu tylko dla siebie. Wysłałeś go jednej osobie, która była tam razem z nami, jednej osobie, która skompromitowała mnie w oczach wszystkich, jednej osobie, która teraz to czyta i zaczyna zdawać sobie sprawę, że następny tydzień będzie poświęcony właśnie jej. Dobrze wiemy o kogo chodzi Manuelu, ale niech to na razie pozostanie naszą słodką tajemnicą.

Tydzień piąty był poświęcony tylko i wyłącznie tobie, ale przygotowywałem się do tego już od samego początku. Chciałem poznać twoje tajemnice, poznać twoje nawyki. Wejść ci w skórę i w myśli. Ostatecznie stać się tobą, wiedzieć wszystko bez wyjątków. Czasami chodziłem w miejsca, w które i ty się wybierałeś, pytałem o ciebie innych, a jeżeli byłeś tam w tym samym momencie co ja, po prostu się przyglądałem z bezpiecznej odległości, nie chciałem budzić twoich podejrzeń. Czasami dobrze być tylko cieniem.

Jeden klub odwiedzałeś bardzo często, gdyby się nad tym zastanowić przychodziłeś do niego aż za często. Pewnego dnia wykorzystałem okazję i poszedłem zapytać co tam robisz, barman nie był zainteresowany zdradzaniem informacji o klientach, ale wiedziałem, że cię pamięta, wystarczyła tylko odpowiednia zachęta, żeby otworzyć mu usta. Kiedy wyjąłem z kieszeni pieniądze aż zaświeciły mu się oczy, kładłem przed nim banknoty, po kolei, żeby miał szansę przeliczyć kwotę jaką mu oferuję. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, taki jaki na twojej twarzy gościł każdego dnia. Schował pieniądze i zdradził jedną z twoich tajemnic, postanowiłem ją wykorzystać.

Piątek wieczór. Znowu tu zawitałeś, a ja już na ciebie czekałem. Czekałem też na dziewczynę w obcisłej czerwonej sukience, o której powiedział mi barman. Nie bardzo się kryłeś z tym, że się z nią spotykasz, obserwowałem was i widziałem jak pod stołem chwytasz ją za kolano, a twoja ręka podąża w górę. Dziewczyna się śmiała, na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Była w twoim typie, zepsuta, wytapetowana lala, która szuka kogoś kto zwróci na nią uwagę. To własnie ty poświęcałeś jej dużo uwagi, do tego stopnia, że zapomniałeś, że inni mogą cię obserwować.

Ten jeden raz musiałem przyznać, że byłeś sprytny. Wyszeptałeś jej coś do ucha i ruszyła w stronę łazienki. Nie wracała, po kilku minutach poszedłeś sprawdzić czy coś się stało, ale to nie był przypadek. Właśnie tak chciałeś zrobić, miała pójść przodem, żeby nikt nie skojarzył faktów i nie przypisał cię do tej całej sytuacji. Wiedziałem, że to na co czekam jest coraz bliżej, jedna z niepowtarzalnych szans była na wyciągnięcie ręki. Mogłem się na tobie zemścić, wystarczyło tylko zrobić to co trzeba.

Po tym klubie nie spodziewałem się łazienki z wyższej półki, typowa obskurna klubowa łazienka, która pod pewnymi względami przypominała nawet tę, która była w mojej starej szkole. Wszędzie jakieś napisy, najczęściej obraźliwe, zapach papierosów, który unosił się dookoła bardzo odpychał, ale musiałem tam wejść. Od razu skierowałem swoje kroki do damskiej toalety. Skoro ona przyszła jako pierwsza, musiałeś do niej tam dołączyć. Wszedłem najciszej jak potrafiłem. Tak jak się spodziewałem, toalety nie były od siebie oddzielone tak, żeby czuć komfort przebywania w nich. Od dołu można było zobaczyć buty osoby przebywającej w środku, a jeżeli chciało się zobaczyć kto jest w środku wystarczyło stanąć na toalecie w kabinie obok. Widziałem, że tylko jedna kabina jest zajęta — przez dwie osoby. Poza tym nie zachowywaliście się najciszej.

Zrobiłem co musiałem, wszedłem do kabiny obok, nawet nie zwracałem uwagi co robicie w środku, bo doskonale wiedziałem co, górą wsunąłem swój telefon i wszystko nagrałem. Tyle mi wystarczyło. Materiał może nie był doskonały jakościowo, ale dało się poznać ciebie na tym nagraniu, ci którzy poruszali się w specyficznym gronie mogli też rozpoznać dziewczynę, bo nie była przypadkowa. Zrozumiałem to kiedy wcisnąłeś jej do torebki pieniądze. Manuel, czy nie wpuszczałeś innych do swojego pokoju, bo tam ukrywałeś jeszcze gorsze rzeczy? Czy kiedykolwiek byłeś normalny?

Mogłem zachować nagranie dla siebie, ale jaką bym miał z tego frajdę i satysfakcję. To w żaden sposób by na ciebie nie wpłynęło. Postanowiłem wysłać nagranie do jednej osoby, tak jak zrobiłeś to ty, tylko mój adresat był zdecydowanie gorszy od twojego. Z takimi nagraniami jest jak z plotkami, powiesz jedną, a ona w ciągu doby przybierze nieziemskich rozmiarów. Wysłałem ten film do jednej reporterki telewizyjnej, a reszta potoczyła się sama. Wielka afera z austriackim skoczkiem w roli głównej, szybko wyrzucono cię z kadry, bo robiłeś im złą renomę. Upadłeś przez swoje słabości. Upadłeś przez swoje grzechy. Upadłeś przez moją zemstę. 

zemsta nadchodzi o zmierzchu ~ c.prevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz