Pozwólcie, że będę zwracał się bezpośrednio do Markusa, tak jakby mógł to przeczytać, chociaż wszyscy doskonale wiemy, że nie ma na to najmniejszych szans. Czas połączyć wszystkie elementy układanki, wszystko prowadziło do tego momentu, właśnie teraz dowiecie się co wydarzyło się dokładnie.
Markus byłeś człowiekiem, który na pierwszy rzut oka wydawał się być nienormalny. Zło wcielone to idealne określenie, chyba miałeś to we krwi. Nigdy za tobą nie przepadałem i wiedziałem, że ty też nie darzysz mnie sympatią, dziwnie by było, gdyby było inaczej. Czy w twojej chorej głowie istniało coś normalnego, czy każdy pomysł okazywał się przestępstwem czy jakimś innym cholerstwem, które chciałeś komuś wyrządzić? Normalność to słowo, którego nigdy nie znałeś, a nawet jeżeli je słyszałeś, nigdy nie rozumiałeś jego znaczenia.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miałeś ogromny wpływ na innych, byli jak pszczoły, które słuchają swojej królowej, nieważne co byś powiedział, twoje słowa były dla wszystkich rozkazem, bo najnormalniej w świecie bali się, że jeżeli się odwrócą wbijesz im nóż w plecy, bo właśnie tak by było Markus, taka była prawda o tobie, zdawałeś sobie z tego sprawę, ale to ci nie przeszkadzało. Miałeś władzę, ogromną władzę, którą wykorzystywałeś na każdym kroku. Ktoś musiał w końcu coś zrobić, może nie powinienem to być ja, ale byłeś skurwielem i zasłużyłeś na to. Niczego nie żałuję. Każdy ból, każde cierpienie, które ci zadawałem, było moim ratunkiem. Lekarstwem, które pozwoliło mi pogodzić się z tym co się wydarzyło, z tym co mi zrobiłeś.
Zacznijmy historię od początku. Był sobie Markus, król małego państewka, w którym panował strach. Zły los wisiał nad mieszkańcami królestwa, którzy bali się sprzeciwić królowi. Kara była zbyt surowa, żeby ryzykować. Ktoś w końcu musiał uwolnić ludzi spod ręki złego władcy, bo okazało się, że król był smokiem, który żywił się strachem swoich poddanych.
Mniej więcej tak to wszystko wyglądało. Nie wiem dlaczego Anze postanowił do was dołączyć. Rozumiem, że Andreas się z tobą trzymał, przecież byliście w tej samej drużynie, rozumiem nawet Manuela, bo przecież byliście do siebie tacy podobni, ale Anze i Stefan nie pasowali do towarzystwa. Byli niewinni, może ich szantażowałeś? Tylko to przychodzi mi teraz do głowy. Z własnej woli by tego nie zrobili, a może po prostu nigdy nie poznałem ich tak na prawdę, w moim towarzystwie przywdziewali maski uszyte z kłamstw i tajemnic.
Poszliśmy wszyscy razem do tego klubu, nawet nie zwracałem uwagi, że nic nie piłeś, myślałem, że po prostu tego nie zauważam, a ty robisz to w ukryciu, ale wy wszyscy zachowywaliście się podejrzanie, nie potrafiłem wtedy połączyć faktów, nie spodziewałem się, że ten wieczór skończy się w taki sposób. Przekonałem się jak okropni potrafią być ludzie, nie mieliście żadnych skrupułów, znaliście mnie, ale skrzywdziliście jakbym był nikim, bo za kogoś takiego mnie uważaliście. Przepraszam, że was zawiodłem.
Wróćmy do momentu, w którym zamknęliście drzwi i zostaliśmy sami w pokoju, opowiem wszystko ze szczegółami, przecież nadal mam przed oczami filmik, który widzieli prawie wszyscy. Włączyliście światło i zasłoniliście okna, przecież nikt nie mógł widzieć tego co robicie. Rzuciliście mnie na łóżko jak szmacianą lalkę, to nie miało dla mnie większego znaczenia, bo już wtedy odpłynąłem w miejsce, w którym i tak byście mnie nie znaleźli. Leżałem tam, ale byłem jak trup, prawie się nie ruszałem, mamrotałem coś pod nosem. Śmialiście się, Manuel wszystko nagrywał. Wyzywaliście mnie, a ja nie mogłem się bronić, w żaden sposób. Właśnie wtedy wasz król wpadł na wspaniały pomysł. Podszedł do Fettnera i ustawił się w kadrze.
— A teraz moi mili damy średniemu Prevcowi trochę radości, w końcu to jeszcze dziecko, może i ma już więcej niż 18 lat i to od dłuższego czasu, ale pewnie nigdy nie zaznał żadnej przyjemności cielesnej, chyba że jako taką zaliczymy jazdę na ręcznym — zaśmiał się Markus.

CZYTASZ
zemsta nadchodzi o zmierzchu ~ c.prevc
FanfictionCene zawsze dawał sobą pomiatać, nigdy nikomu się nie przeciwstawiał, aż w końcu inni wykorzystali to w najgorszy możliwy sposób. Ludzie, których jeszcze kilka dni temu nazywał przyjaciółmi, stali się jego wrogami. Żerowali na jego krzywdzie, podsyc...