Rozdział trzeci: Uwieść.

2.1K 185 221
                                    


James przez kilka następnych dni unikał Snape'a jak ognia. Kiedy tylko spotykał go w jakimś korytarzu, chował się za zbroją albo udawał wielce zajętego, starał się nie wychodzić w wolnym czasie poza wieżę Gryffindoru, a na wspólnych lekcjach unikał jego wzroku jak tylko mógł. Było to dość ciężkie, bo Snape nagle stał się bardzo interesującym obiektem obserwacji. James często się przyłapywał na tym, że na niego zerka, na takiego nieświadomego, beztroskiego... 

- Zagadaj do niego w końcu! - zawołał w końcu Remus, gdy Snape minął ich czwórkę, a James schował się za plecami Syriusza. 

- Cii! Jeszcze usłyszy - szepnął gorączkowo James. 

Na szczęście Snape najwyraźniej nic nie usłyszał, bo nie uniósł nawet głowy, by na nich spojrzeć. Przez kilka następnych godzin również nie okazywał podejrzliwości.

- Naprawdę, powinieneś coś zrobić w kierunku wykonania tej swojej Przysięgi - znowu zaczął temat Remus, gdy wracali z zaklęć do wieży Gryffindoru. - Nie mówię, żebyś od razu wyznawał mu miłość i prosił go o rękę, ale, no nie wiem... usiądź koło niego, spróbuj pogadać... 

- Łatwo ci mówić - rzekł James, krzywiąc się. - O czym niby mam z nim gadać? Nie mamy żadnych wspólnych tematów.

- To jakiegoś poszukaj! Snape... Snape... eliksiry raczej odpadają, bo jesteś w nich beznadziejny... a książki? On strasznie dużo czyta. Znasz może jakieś książki, które lubi? 

- Taak: 101 najgorszych klątw w dziejach świata. Daj spokój, Remusie. Zresztą, jak ty to sobie wyobrażasz? Ot tak podejdę do niego i zagadam po przyjacielsku, choć nigdy tego nie robiliśmy? On mnie od razu przeklnie! 

James najchętniej by ciągle używał tejże wymówki i czekał, aż Dumbledore coś wymyśli, jednak po kilku dniach jego samopoczucie znowu się pogorszyło. Głowa, która go trochę bolała przez cały czas, odkąd złożył Przysięgę, teraz zdawała się pękać z przeszywającego, uniemożliwiającego skupić się na czymkolwiek bólu, a dłonie zaczęły mu drżeć. Pani Pomfrey także nie wyglądała na zachwyconą. 

- Pański stan zdrowia się znacznie pogorszył, co jest zadziwiające, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że nie minął nawet tydzień, odkąd Przysięga Wieczysta zaczęła działać - powiedziała potępiającym głosem, szturchając go różdżką w miejsce, gdzie widniały krosty układające się w treść klątwy. - Wnioskuję, że nawet pan nie kiwnął palcem w kierunku wykonania swojej obietnicy? 

James mruknął coś w odpowiedzi, ale od tego dnia zaczął jeszcze bardziej się denerwować. Zwlekał jeszcze dwa dni, po czym w końcu uznał, że naprawdę powinien coś zrobić. 

W sobotę wpadł na Snape'a w sowiarni. Wiązał on akurat list do nóżki szkolnej płomykówki, a kiedy usłyszał, jak drzwi się otwierają i James wchodzi do środka, zmierzył go niechętnym spojrzeniem. 

- Potter. Jakże niemiło mi cię widzieć. 

- Cześć - mruknął James, także go taksując wzrokiem. Czuł, że teraz ma szansę i serce nagle zaczęło mu bić dziwnie i nierówno. - Emm... Do kogo wysyłasz sowę? 

- A co cię to interesuje? - powiedział Snape po chwili, odwracając się do swojej sowy i kończąc swoje dzieło. 

Jego wrogi ton głosu nie podziałał zbyt dobrze na i tak już skołatane nerwy Jamesa, który zaczął pleść trzy po trzy, sam nie wiedząc, co mówi. 

- Bo ja do rodziców... Wiesz, ostatnio sporo się wydarzyło w moim życiu, doprawdy, to jakaś masakra... Zapełniłem dwie rolki pergaminu, a i tak nie zamieściłem wszystkiego, co chciałem im przekazać, cha, cha, cha! No, ale trudno, może niedługo się spotkamy, znaczy się, Dumbledore podobno wysłał im sowę... och! To znaczy, nie zrobiłem nic takiego, za co miałby taki powód, znaczy zrobiłem, ale to taka długa historia...! Emm... nie pytaj, to nic ciekawego... Aaaa jak ci poszedł ostatni sprawdzian z zaklęć, co? Ja dostałem Z, to trochę słabo, bo ogólnie jestem dość mocny w zaklęciach, ale przez pewne problemy nie miałem jak się na niego pouczyć... Ach, ale to cię pewnie nie interesuje, doprawdy, to baaardzo nudna historia, tak nudna, że mój kot prawie zasnął, gdy mu opowiadałem... się tego... A ty wolisz psy czy koty, bo ja w sumie to koty, ale psy też są całkiem fajne, moja kuzynka Maggie ma takiego fajnego pieska, nazywa się Łapcio, a, cha, cha, to imię jest takie śmie...

Uwieść za cenę życia - James x SeverusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz