Blondyn szybkim krokiem przestąpił próg szkoły. Tak szybko jak tylko mógł zmienił buty i ruszył do klasy. Zanim tam dotarł, jak zwykle usłyszał kilka wyzwisk takich jak "kujon", "pedał" i tym podobne. O tym, że Minhyung jest gejem wiedziała cała szkoła. I chociaż nie był jedynym homoseksualnym uczniem w liceum, to jemu najczęściej obrywało się od rówieśników. Przecież jakie znaczenie wśród uczniów mógł mieć nieśmiały, zamknięty w sobie pupilek nauczycieli z dobrymi ocenami, cały dzień czytający w samotności książki?Chłopak usiadł w ławce i rzucił plecak na ziemię. Ukrył twarz w dłoniach, i zastanawiał się, czym zasłużył sobie na takie traktowanie. Przecież zawsze był miły i pomagał innym. Ale takie wartości człowieka były niczym dla reszty nastolatków, dla których ważna była tylko ilość polubień pod zdjęciami na Instagramie.
Minhyung myślał tylko o tym jak przetrwać te 3 tygodnie, które dzieliły go od ukończenia szkoły i uwolnienia się od dręczących go ludzi.
Myśli chłopaka przerwała nauczycielka wchodząca do klasy. Pani Park usiadła za biurkiem i wyjęła z torby stos kartek, które zapewne były kartkówkami, pisanymi kilka dni temu przez klasę. (Chociaż uczniowie ostatnich klas już dawno byli po egzaminach końcowych, nauczyciele twierdzili, że nadal powinno się co jakiś czas sprawdzać ich wiedzę.) Kobieta zaczęła czytać oceny poszczególnych uczniów.
- Lee Minhyung. Kolejna szóstka. Oby tak dalej. Powinniście brać przykład z waszego kolegi. - kobieta zwróciła się do reszty uczniów, którzy zajęci byli wpatrywaniem się w blondyna. Chłopak siedział ze zwieszoną głową, udając, że notuje coś w zeszycie. Nie lubił być w centrum uwagi.
- Oczywiście, że pedałek znowu dostał najlepszą ocenę. Przecież to pani pupilek. - zarechotał Jung Yoonoh, chłopak który powtarzał klasę już drugi rok. Dwudziestolatek był jednym z tych uczniów, którzy najbardziej gnębili Minhyunga. Niejednokrotnie razem z kolegami pobił blondyna za szkołą.
- Panie Yoonoh, radzę panu skupić się bardziej na swoich ocenach, niż na wyzywaniu kolegi. Chyba nie chce pan spędzić kolejnego roku w tej szkole. - nauczycielka zmierzyła go wzrokiem znad okularów.
Minhyung starał się nie zwracać uwagi na docinki Yoonoha i jego paczki. Po lekcji ruszył do szafki, by wziąć z niej strój na lekcję wuefu. Drżącymi rękoma zamknął szafkę. Nienawidził wychowania fizycznego. Na tych lekcjach zawsze kończył z siniakami i zadrapaniami. Chłopcy podczas gry w piłkę nożną czy koszykówkę zawsze specjalnie popychali go i kopali, a trener nawet nie zwracał na nich uwagi.
Jednak tym razem skończyło się gorzej. Podczas gry w piłkę Minhyung stał na bramce. Kilka razy zaskoczył innych chłopców, broniąc dosyć trudne piłki. Jednak podczas następnego strzału, Yoonoh kopnął piłkę z całej siły celując prosto w głowę blondyna. Chłopak nawet nie zdążył zareagować. Piłka uderzyła go w sam środek czoła, a on przewrócił się, z całej siły uderzając nogą o słupek. Padł na ziemię i chwycił się za łydkę, w której pulsował ból. Yoonoh i jego banda umierali ze śmiechu.
Tym razem trener widział całą akcję i szybko rzucił się ku Minhyungowi. Podniósł chłopaka z ziemi i podtrzymując go ruszył w stronę szkoły.
- Yoonoh, doskonale widziałem twój wyczyn i pragnę jedynie poinformować cię, że spędzisz w kozie kolejny tydzień. A jeżeli Minhyungowi stało się coś poważniejszego niż stłuczenie, to zapewne będziesz musiał zapłacić odszkodowanie - rzucił trener w stronę rechoczącego chłopaka.
Te słowa trochę zmieniły wyraz twarzy dwudziestolatka, ale nie zmieniało to faktu, że wreszcie miał lepszy powód do wyśmiewania kolegi.
***
Minhyung kolejny tydzień spędził w domu. Higienistka szkolna stwierdziła, że jego uraz to na pewno nie zwykłe stłuczenie i zadzwoniła po karetkę, która przetransportowała nastolatka do szpitala. Tam okazało się, że chłopak ma złamany piszczel i założono mu gips.
Gdy w poniedziałkowy poranek osiemnastolatek przekroczył próg liceum, niezdarnie poruszając się o kulach, wiedział że najbliższe dni nie będą należały do najlepszych. Jak wiadomo, chłopak nienawidził, gdy wszyscy zwracali na niego uwagę. Jednak teraz wzbudzał jeszcze większą sensację wśród uczniów.
Chłopak weschnął i najszybciej jak potrafił skierował się do swojej szafki. Chwilę potrwało zanim zdołał ją otworzyć, gdyż ciężko było mu utrzymać się na jednej nodze bez pomocy kul, a gdy już mu się to udało nie mógł przypomnieć sobie kodu do szafki.
Gdy wreszcie uporał się z dotarciem do wnętrza swojej szafki, z lekkim trudem wyjął z niej książki do biologii i chemii, po czym wrzucił je do plecaka, zastanawiając się po co nauczyciele wciąż każą nosić na lekcje podręczniki i zeszyty, skoro przerobili już wszystkie tematy.
Chłopak zamknął szafkę i zarzucił plecak na ramię. Ruszył ku schodom i westchnął, biorąc się za wspinaczkę. Oczywiście Minhyung nie byłby Minhyungiem gdyby nie potknął się na schodach. Kule wypadły mu z rąk a on upadł. Z niedomnkniętego plecaka wypadły książki i rozsypały się na schodach.
Kilku uczniów widzących tę scenę zachichotało. Chłopak próbował się podnieść, ale z nogą w gipsie trochę trudno było utrzymać równowagę bez kul, które spadły w dół schodów.
- Hej, potrzebujesz pomocy? Zresztą po co pytam. Czekaj podam ci twoje kule. - Minhyung odwrócił się i zobaczył chłopaka o czerwonych włosach i dziecięcej twarzy. ( W sumie jego głos też był trochę dziecięcy). Czerwonowłosy szybko podał nastolatkowi kule i pozbierał jego książki wrzucając je do plecaka i zamykając go.
- Chodź, pomogę ci dojść do sali. - chłopak zarzucił sobie plecak Minhyunga na plecy. - Oh, nie przedstawiłem się, wybacz. Jestem Lee Donghyuk, ale wszyscy mówią mi Haechan. Ty też używaj tego przezwiska. Wiem, że dużo mówię, koledzy zawsze mi powtarzają, że oni nie muszą się odzywać, bo ja gadam za wszystkich. - chłopak zachichotał i okej, Minhyung już na starcie mógł stwierdzić, że jego towarzysz jest lekko nadpobudliwy i mówi dziwne rzeczy.
Minhyung zastanawiał się, kim jest Haechan i dlaczego zdecydował się mu pomóc, skoro nikt go nie lubi. Jednak z jego myśli wyrwało go to, że chyba powienien podziękować czerwonowłosemu.
- Umm.. Dziękuję za pomoc Donghyuk. Ja jestem Minh-
- Lee Minhyung. Tak, znam cię. I mówiłem, żebyś mówił mi Haechan. - chłopak zaśmiał się i podtrzymując towarzysza pomógł mu dojść pod salę numer 19. Minhyung chciał zapytać Haechana o kilka rzeczy, ale czerwonowłosy nie pozwalał mu dojść do słowa, z każdą sekundą przytaczając coraz to dziwniejsze sytuacje ze swojego bogatego w dziwactwa życia i chichocząc jak zakochana nastolatka.
Zanim zadzwonił dzwonek, chłopak pożegnał się z Minhyungiem słowami, że powinien kupić mu chodzik, gdyż słabo radzi sobie z kulami i chichocząc odbiegł na koniec korytarza, by zdążyć na fizykę.
Minhyung na lekcjach nie mógł się skupić. Cały czas myślał o Donghyuku, a raczej Haechanie. Zdołał się od niego dowiedzieć jedynie, że gdy miał 12 lat, wyprowadził się z rodzicami i rodzeństwem do Gwangju, gdyż jego tatę przeniesiono w pracy na inny oddział, a na początku tego roku szkolnego wrócili do Seulu, i Haechan był zadowolony, ponieważ miał tutaj swoich przyjaciół (z którymi swoją drogą obiecał zapoznać starszego kolegę).
Osiemnastolatek zastanawiał się, czy Haechan po prostu nie założył się z kolegami, chociaż z drugiej strony, po co miałby zakładać się się o to, że pomoże Minhyungowi i odprowadzi go do klasy? Chłopak nie wiedział co o tym myśleć. Czy to możliwe, że w końcu ktoś mógłby go polubić?
CZYTASZ
love songs ✨ markhyuck (COMPLETE)
Fanfiction❝ ― i was all alone and hurt until i've met you and you taught me how to be happy again ― ❞ 🢩 lee minhyung x lee donghyuk 🢩 complete 🢩 do not reupload or copy