Mark leżał na łóżku i patrzył w sufit. Z jego oczu wylewały się łzy. Tak długo starał się o nim zapomnieć. Nie chciał znów czuć tego bólu. Jednak wszystkie wspomnienia wróciły. I na pewno nie uda mu się pozbyć ich tak szybko. Znów miał przed oczami twarz Jinyounga i jego uroczy uśmiech. Poczuł się okropnie z tym, że to nie mama chłopca tylko on był ostatnią osobą, którą Bae ujrzał przed śmiercią. I jeszcze Yoonoh. Można by powiedzieć, że kiedyś on i Mark byli przyjaciółmi. Teraz to zupełnie obce sobie osoby. Jakby ich relacja sprzed lat nigdy nie miała miejsca...Mark pokręcił z niedowierzeniem głową, po czym wstał z łóżka i poszedł do łazienki wziął prysznic. Gdy wrócił, przebrał się i poszedł spać. Nie miał zamiaru iść jutro do szkoły. Pojutrze też. Stwierdził, że pójdzie jedynie na rozdanie świadectw. Cóż, nie wypadało by, gdyby absolwent nie pojawił się na zakończeniu swojej nauki.
***
Mark obudził się o 10 rano. Jeszcze trochę nieprzytomny, wziął do ręki telefon. Miał kilka smsów od Haechana.
Haechan: Hej hyung :) Nie poszedłem do szkoły XD Co tam u ciebie ?
Haechan: Mogę do ciebie przyjść jak wrócisz ze szkoły? Nudzi mi się samemu w domu :/
Haechan: Hyung? Jesteś tam? ;(
Mark uśmiechnął się. Ten chłopak nawet niepozornymi wiadomościami potrafił wprawić go w dobry humor.
Mark: Mnie też nie ma w szkole Haechannie :D Sorki, że nie odpisałem od razu, ale coś długo dzisiaj spałem. Możesz przyjść nawet teraz :)
Mark: Ale idź powoli, żebyś przypadkiem mi nie wszedł jak będę się przebierać :D
Odpowiedź przyszła już po chwili.
Haechan: Już lecę, hyung! Znaczy idę :D
***
Haechan i Mark siedzieli na łóżku w pokoju. Donghyuk nadal czuł, że z Markiem coś jest nie tak. Mimo, że się śmiał, to w jego oczach było widać co innego. Postanowił zaryzykować.
- Mark- hyung... Umm..
- Tak? - Mark odwrócił głowę w jego stronę.
Haechan westchnął. Po raz pierwszy bał się o coś zapytać.
- Hyung.. Wczoraj... Wczoraj, gdy zapytałem dlaczego ciągle jesteś smutny, odpowiedziałeś że to przez jakąś osobę, która była dla ciebie ważna. Czy mógłbyś mi powiedzieć, kto to był? Wiem, że to na pewno dla ciebie trudne, ale może gdy przestaniesz to w sobie dusić, będzie ci trochę lepiej? Oczywiście zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał. - chłopak popatrzył na starszego kolegę i nieśmiało ujął jego dłoń.
W obecności Marka, Haechan zawsze był lekko onieśmielony. Był pewien, że coś do niego czuje. Ale nie mógł się przyznać. Chłopak zawsze był pewny siebie. I starał się być taki przy przyjacielu, jednak czym więcej czasu z nim spędzał, tym bardziej był nim zauroczony.
Mark popatrzył z lekką niepewnością na Donghyuka. To prawda, że ta sprawa była dla niego trudna. Ale czuł, że może opowiedzieć o tym Haechanowi. Czuł, że może mu zaufać. Wziął głęboki wdech. I opowiedział. Opowiedział wszystko. O Jinyoungowi, o jego matce i Yoonohowi. Opowiedział o tym, jak się zakochał i pisał piosenki. I opowiedział również o śmierci przyjaciela.
Z każdym kolejnym słowem Marka, Haechanowi coraz mocniej ściskało serce. Był bliski płaczu, tak samo jak przyjaciel. Wreszcie rozumiał już wszystko. Ale nadal nie miał pomysłu jak pomóc koledze. Ścisnął mocniej jego dłoń, a Mark wtulił się w jego ramię.
- Mark..Nawet nie wiesz, jak mi przykro. Tak bardzo chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak. Może..moglibyśmy chociaż pójść..na cmentarz...go odwiedzić?
Mark popatrzył w oczy Donghyuka. Nie pamiętał nawet kiedy ostatni raz był przy grobie Jinyounga. I tak bardzo było mu za to wstyd...
- Tak..to dobry pomysł..tak dawno tam nie byłem..
***
Chłopcy szli chodnikiem nic nie mówiąc. Gdy w końcu dotarli na cmentarz, Mark poprowadził Haechana w stronę grobu przyjaciela. Gdy do niego podeszli, zobaczyli, że jest czysty i stoją na nim piękne kwiaty i znicze. Mark uśmiechnął się, myśląc, że mama Jinyounga tak dobrze dba o miejsce, w którym spoczywał jej synek.
Ale nie wiedział, że mama Jinyounga po śmierci syna wpadła w głęboką depresję. A osobą, która tak dbała o grób, był Yoonoh.
Haechan spojrzał na grób. Czuł się tak, jakby leżał tam jego własny przyjaciel. Nieśmiało zerknął na zdjęcie Jinyounga umieszczone na nagrobku.
Bae Jinyoung
10.05.2000 - 02.08.2014
Spoczywaj w pokoju
Mark szybko zmówił modlitwę, po czym wpatrywał się w zdjęcie małego Bae.
- Jinnie, tak bardzo za tobą tęsknię. Przepraszam, że cię nie odwiedzałem. Tak cholernie przepraszam za to, że próbowałem o tobie zapomnieć. I nigdy nie wybaczę sobie tego, że nie zdążyłem ci tego powiedzieć. Kocham cię, Jinnie. Wiem, że tam jesteś. Wiem, że na nas patrzysz. Obiecałeś mi to, prawda? Ty zawsze dotrzymywałeś obietnic. Więc ja obiecuję, że będę tutaj przychodził codziennie. Nawet jak będę chory, nawet jak będę już stary i trzeba mi będzie przypominać jaki jest dzień tygodnia. Przepraszam, Jinnie, przepraszam, że byłem takim frajerem.
Haechan patrzył na tę scenę z bolącym sercem. Płakał. Płakał tak mocno, jakby to on był teraz na miejscu Marka. Ale jego odczucia nie mogły się równać z tym co czuł Mark. Chciał go przytulić. Chciał mu powiedzieć, że go kocha. Ale czuł, że Mark już nigdy nie będzie w stanie oddać serca innej osobie. Zbyt dużo przeżył. I Donghyuk go rozumiał. Ale postanowił, że będzie przy nim cały czas. Żeby go wspierać. Żeby pokazać, jak bardzo mu na nim zależy.
Jednak chłopcy nawet nie pomyśleli o tym, że na cmentarzu, oprócz nich jest ktoś jeszcze. Ktoś, kto patrzył na tę scenę i płakał.
I gdy Yoonoh tak ich obserwował wreszcie zrozumiał swój błąd. Zrozumiał, że bezpodstawnie oskarżył Marka. Ale wiedział, że nigdy nie będzie w stanie naprawić tego, co wyrządził Markowi przez te lata.
CZYTASZ
love songs ✨ markhyuck (COMPLETE)
Fanfiction❝ ― i was all alone and hurt until i've met you and you taught me how to be happy again ― ❞ 🢩 lee minhyung x lee donghyuk 🢩 complete 🢩 do not reupload or copy