Mark szedł ulicą z uśmiechem na twarzy. Dziś były jego urodziny. Miał już piętnaście lat.Jak co roku chciał ten dzień spędzić ze swoim przyjacielem. Gdy wszedł do domu rodzice złożyli mu życzenia, przytulili i wręczyli prezent. Mark podziękował i pobiegł do swojego pokoju.
Wziął telefon i postanowił zadzwonić do Jinyounga. Telefon odebrał jego kuzyn.
- Halo?
- Oh, cześć Yoonoh. Jest Jinyoung?
- Tak, Mark. Zawołam go. I przy okazji wszystkiego najlepszego, młody.
- Dzięki, hyung.
Po chwili usłyszał w słuchawce głos przyjaciela. Głos, który kochał ponad życie.
- Hej Mark-hyung! Wszystkiego najlepszego! - Jinyoung krzyknął wesoło.
- Dzięki, Jinnie. Spotkamy się w galerii o 17?
- Jasne, hyung. Wybierzesz sobie prezent. Nie zdążyłem ci nic kupić, przepraszam.
- Nic się nie stało, ważne że pamiętałeś o urodzinach. Prezent to najmniej ważna rzecz. - zaśmiał się Mark.
- Ej, prezent jest ważny. Ale okej, do zobaczenia, hyung.
- Do zobaczenia Jinnie.
Mark odłożył telefon i westchnął. Jinyoung już dawno miał specjalne miejsce w jego nastoletnim sercu. Mógł szczerze stwierdzić, że go kocha. Kocha go najbardziej na świecie. Może to brzmieć absurdalnie. Piętnastoletni dzieciak i miłość? Dwóch chłopców? Przecież to nienormalne. Ale Mark był pewien swoich uczuć. I dziś zamierzał wyznać to Jinyoungowi. Nie ważne było dla niego, co pomyśli sobie przyjaciel. Bo przyjaciele powinni być wobec siebie szczerzy, prawda?
Mark chwycił w ręce zeszyt. Zeszyt, w którym przez dwa lata zapisywał w postaci piosenek i wierszy, to co czuł do Jinyounga.
Każdy, kto przeczytałby tę twórczość, mógłby stwierdzić, że chłopak ma ogromny talent. To, jak potrafił opisywać odczucia ze swojego życia, w piosenkach, było niesamowite. Do tego pięknie grał na gitarze.
Mark wrzucił zeszyt do torby. Pokaże go Jinyoungowi. Miał nadzieję, że jego twórczość spodoba się chłopakowi. I że nie wyśmieje go, gdy wyzna mu miłość.
Ale Mark nie wiedział, że nie zdąży tego zrobić.
***
Chłopak wysiadł z autobusu i wolnym krokiem szedł chodnikiem. Do spotkania miał jeszcze 20 minut, a centrum handlowe było tuż za rogiem.
Mark wszedł do galerii i usiadł na ławce czekając na Jinyounga. Co chwilę zerkał na zegarek. Mieli spotkać się o 17. Była już 16:55 a chłopaka nie było. Mark pomyślał, że Jinyoung zapewne się spóźni. Możliwe, że autobus stoi w korku.
Mark postanowił przejść się po sklepach, żeby nie nudzić się czekając na przyjaciela. Jednak, gdy minęło już pół godziny a jego nadal nie było, Mark zaczął się martwić. Wyjął telefon i zadzwonił do chłopaka. Nie odbierał. Drugi raz. Nadal nic. Mark westchnął. Wybrał numer jeszcze jeden raz. Nareszcie odebrał.
- Halo? - odezwała się kobieta po drugiej stronie.
- Dzień dobry pani Bae. Czy wie pani, co z Jinyoungiem? Miał się ze mną spotkać pół godziny temu w galerii.
Głos kobiety ucichł. Dopiero wtedy Mark usłyszał, że mama Jinyounga płacze.
- Pani Bae? Proszę pani, co się stało?
- Ji-jinyoung jest w szpitalu. Potrącił go samochód.
I wtedy serce Marka stanęło w miejscu.
CZYTASZ
love songs ✨ markhyuck (COMPLETE)
Fanfiction❝ ― i was all alone and hurt until i've met you and you taught me how to be happy again ― ❞ 🢩 lee minhyung x lee donghyuk 🢩 complete 🢩 do not reupload or copy