⇨2⇦

931 125 118
                                    


Zazwyczaj, gdy Minhyung wchodził do szkoły, starał się jak najszybciej dojść do klasy by uniknąć słuchania wrednych komentarzy na swój temat. Tego dnia jednak przekroczył próg liceum z uśmiechem na ustach. Co spowodowało tę zmianę? Czy to przez Haechana? Czyżby poznanie kogoś, kto był miły dla osiemnastolatka sprawiło, że wreszcie zaczął się uśmiechać ?

Możliwe, że uśmiech gościłby na twarzy chłopaka przez cały dzień, jednak jemu zawsze musiało przydarzyć się coś niemiłego. Tym razem idąc korytarzem (wciąż dość niepewnie poruszał się o kulach) wpadł na Dong Sichenga, jednego z piesków Yoonoha. I to wpadł dosłownie, bo praktycznie odbił się od jego klatki piersiowej.

- Patrz jak łazisz, złamasie! - krzyknął chińczyk i odepchnął Minhyunga, po czym odszedł mamrocząc coś łamanym koreańskim i chińskim. Grupka dziewczyn, obok których przeszedł Sicheng patrzyła na niego maślanymi oczyma i wzdychało. Chyba nikt nie zaprzeczyłby, że chińczyk był jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. I można przysiąc, że zanim poznał Yoonoha i dołączył do jego paczki, był całkiem normalnym i miłym chłopakiem.

Minhyung westchnął i ruszył w kierunku klasy 23, gdzie miał mieć za chwilę lekcję rozszerzonego koreańskiego. Przynajmniej na tej lekcji chłopak nie musiał oglądać twarzy Yoonoha, gdyż ten uczęszczał na podstawę.

Lekcje minęły całkiem szybko. Możliwe, że to przez to, że Minhyung zajęty był myśleniem o czymś. A raczej o kimś.

Gdy chłopak wychodził ze szkoły, zobaczył Donghyuka. Chciał do niego podejść, ale zrezygnował, gdy zobaczył, że Haechan stoi z grupą swoich kolegów. Skierował się w stronę szkolnej bramy i wyciągnął telefon by zadzwonić po tatę, który teraz odbierał go ze szkoły. Minhyung nie chciał wracać do domu autobusem, gdyż tą samą linią, która prowadziła w stronę domu chłopaka, jeździł również Yoonoh.

Jednak plan bycia niezauważonym nie wypalił. Haechan właśnie zmierzał w jego stronę.

- Hej, hyung! - rzucił radośnie.

Minhyung poczuł dziwne ukłucie w sercu. Tylko jedna osoba nazywała go hyungiem...Nie, po tym wszystkim co przeszedł dawniej nie chciał sobie tego przypominać. Szybko się otrząsnął i spojrzał na Haechana.

- Cześć Haechan - powiedział cicho Minhyung.

- Minhyung co jest, źle się czujesz? - młodszy chłopak spojrzał na niego z troską w oczach.

- Nie, nie..jest okej, tylko sobie coś przypomniałem. Jak tam u ciebie ?

- Wszystko fajnie. Cieszę się, że już za tydzień wakacje. Aha, no właśnie! Przecież miałem cię zapoznać z moimi przyjaciółmi!

- Nie, Haech..- Minhyung chciał zaprotestować, ale Donghyuk już machał reką w stronę grupy chłopaków, dając im znak, by podeszli.

Chwilę później roześmiana gromadka stała obok nich. Minhyung przyjrzał się im uważnie. Był tam przystojny chłopak o błękitnych włosach, trochę niższy blondyn, który wyglądał na naprawdę niewinnego, chłopiec o fioletowych włosach i głosie delfina, wysoki chłopak z niebieskimi włosami i uroczym uśmiechem, oraz chłopiec z uśmiechem prawie tak szerokim, jak jego twarz i hoverboardem pod pachą. Cóż, Minhyung wiedział napewno, że Haechan i spółka mają jakieś dziwne zamiłowanie do farbowania włosów.

- Chłopaki, to jest Minhyung. Hyung,to jest Jeno, Renjun, Chenle, Jisung i Jaemin - Donhyuk wskazał po kolei na każdego z chłopców.

- Cześć Minhyung-hyung! Miło cię poznać! - powiedział Jaemin, a na jego twarzy pojawił się uśmiech tak szeroki, że było to lekko straszne.

Reszta chłopców również przywitała się z nowym kolegą.

- Mi też bardzo miło was poznać. Ale proszę, mówcie mi Mark. - powiedział nieśmiało chłopak.

- Co? Mark? Czemu? - wypalił Jisung.

- Umm.. Tak nazywali mnie gdy mieszkałem w Kanadzie. Szczerze mówiąc to nie przepadam za moim koreańskim imieniem. - powiedział Mark i podrapał się po karku, zawstydzając się jeszcze bardziej.

- Naprawdę mieszkałeś w Kanadzie? - zapytał chłopak delfin, powszechnie znany jako Chenle.

- Urodziłem się tam. Przeprowadziłem się z rodzicami do Seulu gdy miałem sześć lat... Oh, zapomniałem!

- Czego zapomniałeś? - zapytał Renjun.

- Zaraz mam kontrolę u lekarza, przepraszam chłopaki, naprawdę miło było was poznać, ale muszę już iść!

- Okej, w takim razie do zobaczenia, hyung! - powiedział Jaemin i...przytulił Marka.

Chłopak podskoczył zaskoczony, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce. Nie pamiętał kiedy ostatni raz ktoś go przytulił. Napewno było to bardzo dawno. I nie zrobili tego jego rodzice. Zrobił to ktoś inny. Ktoś o kim Mark już zapomniał. Lecz teraz wspomnienia znów zaczynały wracać....

- Mark, chodź odprowadzę cię. Jedziesz autobusem? - zapytał Haechan, gdy pozostali już odeszli.

- Nie, dziękuję. Zadzwonię po mojego tatę.

- Napewno, dobrze się czujesz? Już drugi raz wyglądasz, jakbyś zaraz miał zemdleć...

- Naprawdę, wszystko jest okej.

- Dobrze, po prostu..martwię się o ciebie. Nie chcę żeby coś ci się stało.. - powiedział Haechan i położył rękę na ramieniu Marka.

- Dziękuję, jesteś naprawdę miły. W każdym razie do zobaczenia jutro.

- Do zobaczenia, hyung. Pamiętaj, jakby coś było nie tak, zawsze możesz mi powiedzieć, wtedy ci pomogę. - powiedział chłopak i machając ręką odszedł w kierunku szkolnej bramy.

Minhyung pierwszy raz od dawna poczuł się jakoś lepiej. Nikt nigdy nie okazał mu takiej czułości, jak Haechan i jego koledzy w ciągu kilkunastu minut. Chłopak wreszcie czuł, że ktoś go lubi. I choć wspomnienia sprzed kilku lat nadal wierciły dziurę w jego głowie, on nadal nie rozumiał o co chodzi...

***

모두 너무 사랑해요

love songs ✨ markhyuck (COMPLETE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz