Rozdział 2

6.1K 317 33
                                    

Odetchnąłem z ulgą, kiedy mała zasnęła i mogłem poleżeć przed telewizorem. Kiedyś narzekałbym na to, że muszę siedzieć i oglądać telewizję, a teraz cieszę się jak nigdy, kiedy uda mi się to zrobić. Posiadanie dziecka to cholernie ciężka rzecz i nigdy bym nie pomyślał, że jest tak trudno.

Usiadłem na kanapie i rozkoszowałem się ciszą. Młoda dopiero obudzi się o drugiej, więc spokojnie odpocznę. Kiedy była tutaj mama, przez ten tydzień dużo mi pomogła. Od dzisiaj zostałem z Ivy sam i nie wiem, czy damy radę. Wcześniej było o tyle dobrze, że jeszcze nie potrafiła chodzić i nie musiałem jej mieć na oku cały czas. Teraz boję się, że zrobi sobie krzywdę. Podziwiam matki, które muszą same wychować dzieci, ale one może są bardziej ogarnięte niż ja. Nie nadaję się kurwa do tego.

Wypuściłem głośno powietrze, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi.

Kurwa.

Przypomniałem sobie, że przecież Rick miał przyjść, żeby napić się ze mną piwa. Jeśli obudził mi dziecko, to sam będzie ją usypiał. Jakoś wyczołgałem się z łóżka i przy okazji uderzyłem głową o stół. Ruszyłem w kierunku drzwi, cały czas pocierając obolałe miejsce.

- Pojebało cię?! - krzyknąłem, widząc tego kutasa przed drzwiami.

- O co ci chodzi? - wyrzucił ręce do góry i przepchnął się obok mnie, aby wejść jak do siebie.

Tak, jasne wchodź.

- Ivy śpi - podążyłem za nim. - Buty ściągnij! - starałem się być cicho, ale przy nim nie dało się.

Powie mi ktoś, dlaczego się kumplujemy?

- O tej godzinie? - zmarszczył brwi, patrząc na wyświetlacz telefonu. - Przecież jest dopiero ósma - zmarszczył brwi i rozwalił się na kanapie, stawiając na stole piwa.

- Jakbyś nie wiedział, to właśnie o tej godzinie dzieci już śpią.

- Dobra, wyluzuj trochę, bo już nie można z tobą normalnie porozmawiać - wywrócił oczami. - Dziewczyny zaraz przyjdą - oznajmił.

- Jakie do cholery dziewczyny? - wstałem gwałtownie, nie dowierzając, że bez mojej zgody sprowadza do mojego mieszkania jakieś lafiryndy.

- Takie dupeczki - złączył dwa palce i pocałował je, unosząc następnie di góry.

- Zadzwoń do nich i powiedz, że mają nie przychodzić - chciałem podać mu telefon, który leżał na stoliku, ale w tym samym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi.

- Ja pójdę - oznajmił radośnie Rick i pofrunął jak na skrzydłach do drzwi.

Jeszcze kiedyś bym się ucieszył, ale teraz to chcę tylko świętego spokoju. Znowu wparują mi na chatę jakieś dziwki, których nie idzie się pozbyć i do tego obudzą mi Ivy.

Wszedłem do kuchni i zobaczyłem trzy dziewczyny, które wyglądały jak szmaty i jeszcze jedna już lizała się z Rickiem. Jeszcze nawet dobrze nie weszły, a już by się puściły. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem myśleć, jak się ich pozbyć. Nie mogę ich wyrzucić, bo zacznie się awantura, a wtedy mała się obudzi z pewnością.

- Nawet tego nie dotykaj! - podbiegłem do dziewczyny, która poszła sobie do salonu i chciała włączyć muzykę.

- Rickuś - pisnęła, a we mnie zaczęło się gotować. Z nimi jest gorzej niż z Ivy. - On mi nie pozwoli tego włączyć - zrobiła naburmuszoną minę.

- Stary - blondyn podszedł do mnie.

- Ty widzisz, jakie one są puste?! - pociągnąłem go za koszulkę i stanąłem w kącie, cały czas obserwując dziewczyny.

Remember me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz