- Co ty robisz? - otworzyła szerzej oczy i patrzyła na mnie z przerażeniem. Widziałam, że nie spodziewała się mnie i nie była zadowolona.
- Stoję - uśmiechnąłem się szeroko. - Fajnie by było, gdybyś nas wpuściła - spojrzałem na Ivy, a później na Rox, która nerwowo rozglądała się.
- Nie mam czasu - powiedziała szybko, powstrzymując mnie, żebym nie wszedł do środka. Mam wszystkich i wszystko w dupie, więc nie obchodzi mnie, czy ma czas, czy nie. Nie jechałem tutaj po to, aby się teraz wracać.
- Rox, jesteś bardzo niekulturalna - pokręciłem przecząco głową.
- I co z tego? - uniosła brwi do góry i założyła ręce na piersi. - Ty jesteś debilem i jakoś musimy żyć - wytknęła mi, a ja zrobiłem smutną minę, na znak, że mnie uraziła.
- Napijemy się herbatki i spadamy - zaproponowałem, ale ta była dalej nieugięta i patrzyła, zastanawiając się zapewne, jak się mnie pozbyć.
- Nie będzie żadnej herbatki - chwyciła za klamkę i już chciała zamknąć drzwi, ale przytrzymałem je ręką na co głośno westchnęła.
Ivy prosi, prawda? - popatrzyłem na córkę, która przyglądała się dziewczynie. To było dziwne, bo krasnoludek cały czas wbijał w nią ślepia.
- Wchodźcie - wypuściła głośno powietrze i gestem ręki wskazała, abyśmy weszli dalej. - Tylko na chwilę, bo mam parę spraw do załatwienia - usłyszałem, że dziewczyna zamknęła drzwi, więc odwróciłem się do niej.
- Nie zajmiemy ci dużo czasu - zapewniłem. - Po prostu nam się nudziło, a mieliśmy wpaść kiedyś.
- Nie spodziewałam się was tak szybko - zaprowadziła nas do małej, ale przytulnej kuchni. Przez całą długość ściany rozciągały się białe meble, a w rogu stał mały stolik. Podobało mi się. - Napijecie się czegoś? - zapytała, spoglądając na mnie i Ivy. Stała oparta o blat i miała na sobie szare dresy. Wzrudziło to mój niepokój, bo raczej nie wygląda tak kobieta, która zaraz ma wychodzić z domu.
- Może kawę? - rzuciłem, patrząc, jak odwraca się i sięga do szafki. Mogłem przyjrzeć się jej dokładnie, kiedy była tak odwrócona do mnie tyłem. Długie włosy, poniżej łopatek i okrągły tyłek przyciągały moją uwagę. W tych dresach było jej idealnie, wygląda tak uroczo.
Nie powinienem, tak myśleć, a jednak to robię.
- Ostatnio szybko uciekłaś - zauważyłem. Chciałem skupić się na czymś innym.
- Musiałam, bo uwierz, że mam parę obowiązków na głowie - postawiła przede mną cukier i przy tym połaskotała Ivy, która zaczęła się śmiać. To dziecko ma straszne łaskotki.
- Wierzę - przytaknąłem. - Wiem, że mnie nie trawisz i jeśli tylko będziesz mieć takie życzenie, to biorę bluzę i niegdy więcej nie stanę ci na drodze.
- Wow, naprawdę zrozumiałeś moje sygnały - zadziwiła się i podreptała do innego pomieszczenia, a ja tylko znarszczyłem brwi.
- Czyli to nasze ostatnie spotkanie? - podniosłem głos, aby usłyszała.
- Może - pojawiła się w progu i wręczyła Ivy lalkę oraz książeczkę. - No co? - oburzyła się, biorąc do ręki kubki i stawiając je na stole. - Przecież nie będzie się nudzić.
- Skąd masz w domu lalkę? - zaśmiałem się.
- Mam siostrzenicę - upiła łyk kawy, a ja uderzyłem się w myślach patelnią, że na to nie wpadłem. - Jest trochę starsza od Ivy.
- Mieszkasz sama? - zapytałem, ale pożałowałem tego od razu, bo nie powinienem jej o to pytać. Niekiedy moja bezpośredniość jest tragiczna.
CZYTASZ
Remember me
RomansaOjcostwo - nikt nie powiedział, że jest łatwe, a tymbardziej dla nastolatka jakim jest William. Imprezy, seks, alkohol - każdy przynajmniej raz spróbował choćby jedną z tych rzeczy. Dla młodego chłopaka nie ma w tym zestawieniu miejsca na dziecko...