Rozdział 30

2.8K 155 25
                                    

Czy stresowałem się wizytą u moich rodziców?

Oczywiście!

Chciałem, aby polubili Rox, bo czuję, że to z nią się zestarzeję. Nie mam zamiaru słychać rodziców, którzy robią mi wykłady, że to nieodpowiednia dziewczyna. Dzisiaj jestem spokojniejszy niż przed spotkaniem rodziców z Charlotte. Może dlatego, że z dziewczyną  pożeraliśmy się na blacie kuchennym, kiedy do domu wparowali moi cudowni rodzice, którzy urwali się godzinę wcześniej z pracy. Już wtedy wiedziałem, że ojciec wygłosi swoje kazanie na temat mojego życia seksualnego, a mama zacznie chisteryzować. Oczywiście, że lubili Charlotte, ale jej bezpośredniość czasem sprawiała, że mama głęboko zastanawiała się, czy jest to partia dla mnie. Była partią dla mnie, zaledwie dwa lata.
Rox jest jej przeciwieństwem w sprawie charakteru. Może i ma cięty język, ale nie będzie tego okazywać publicznie, tylko zwyzywa cię, gdy jesteście sam na sam. Nie pokazuje innym tego, jak bardzo drażni ją czyjaś obecność, ale uderzy cię w jaja pod stołem, żebyś ty wiedział.

- Co jeśli mnie nie polubią? - zapytała, wyrywając mnie tym samym z moich przemyśleń.

- To cię wyrzucą za drzwi - odpowiedziałem, szczerząc się do niej. Zauważyłem w jej oczach lekką panikę, ale to utwierdziło mnie w przekonaniu, że jej zależy.

- William - uderzyła mnie łokciem w bok brzucha, przez co gwałtownie zgiąłem się i uderzyłem w kierownicę.

- Ałć, kurwa - powiedziałem ze świstem, prostując się.

- Boże, Will - odpięła swój pas i szybko pochyliła się nade mną, a ja udawałem, że prawie jestem umierający. - Przepraszam, nie chciałam - mówiła spanikowana i wgramoliła się na moje kolana, dotykając żeber i czoła.

- Chyba mam wstrząśnienie mózgu - wyjęczałem, zamykając powoli oczy i rozkoszując się jej dotykiem.

- Ja.. ja, co ja narobiłam? - zaczęła dotykać każdego skrawka mojego ciała.

- Nie mówiłaś nigdy, że chcesz to zrobić w samochodzie - uśmiechnąłem się szeroko, patrząc na jej rękę, która znalazła się blisko mojego krocza.

- Co? - zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. Chwilę zajęło jej przyswojenie, że sobie tylko żartowałem. - Ty cholerny kretynie! - uderzyła mnie w klatkę piersiową z otwartej dłoni i zeszła ze mnie na swój fotel. - Jesteś idiotą! - warknęła, zakładając na piersi ręce.

- Wiem, Roxi - puściłem jej oczko, a ta tylko pokręciła głową i prychnęła. - Nadal boli - chwyciłem się za miejsce, które znokautowała brunetka. - Jak pocałujesz, to myślę, że przestanie - pokazałem na swoje usta, układając je w dziubek.

- Po moim trupie - warknęła, wywracając oczami. - Nigdy więcej mnie nie dotkniesz - fuknęła.

- Oj, no nie wkurzaj się tak - położyłem dłoń na jej ramieniu, ale ta ja strąciła i obdarzyła mnie chłodnym powietrzem. - Chodźcie - zwróciłem się do dziewczyn, wysiadając z samochodu.

Wyciągnąłem Ivy z fotelika i wziąłem na ręce. Nigdy nie pomyślałem, że kiedykolwiek stanę jeszcze tu pod drzwiami z jakąkolwiek dziewczyną. Wydawało mi się, że po erze Charlotte, nie będę w stanie wpuścić do życia nikogo.
Rox podążała za moimi plecami niepewnym krokiem. Podejrzewałem, że się denerwowała i nie wiedziała, czego ma się spodziewać. Przystanąłem nagle, przez co dziewczyna wpadła na moje plecy.

- Księżniczko, lecisz na mnie - uśmiechnąłem się cwanie i spojrzałem na jej dłoń.

Złapałem ją delikatnie i nawet nie było mowy, że wypuści mnie. Brunetka zmarszczyła brwi, kątem oka patrząc na nasze splecione dłonie. Drgnęła w pierwszej chwili, ale już później czułem, jak odpływa od niej cały stres.

Remember me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz