Rozdział 28

2.6K 157 34
                                    

Siedziałem rano razem z moimi dziewczynami przy śniadaniu i zastanawiałem się, czym ja sobie na nie zasłużyłem. Roxi i Ivy wygłupiały się i śmiały, a ja tylko zahipnotyzowany, patrzyłem na brunetki. Moja córka uwielbia Rox i mogłaby przesiadywać z nią godzinami. Powoli zaczynam sobie uświadomiać, że brunetka zabrała mi córkę, a Ivy nie dostrzega już swojego ojca. Wiem, że dziecko potrzebuje mamy i doskonale rozumiem zachowanie córki, która traktuje teraz Rox, jak mamę. Ponad rok nie miała matczynej opieki, a ja nie byłem w stanie zastąpić jej dwoje rodziców. Byłem i jestem tylko ojcem, zawsze Ivy czuła niedosyt. Teraz ma nas oboje i chociaż z Rox nie jesteśmy razem, to wiem, że ona traktuje ją jak najlepiej.

- Tata chyba się nam zamyślił, prawda? - usłyszałem, gdzieś przed sobą głos Rox.

- Tata! - krzyknęła Ivy, a ja w momencie wróciłem do rzeczywistości i odsunąłem głowę do tyłu, kiedy córka wydarła się tuż nad moim uchem, a później zaczęła się śmiać.

- Brawo Ivy, uczysz się od najlepszych - pochwaliła ją brunetka, całując w policzek. Spojrzałem na dziewczyny i tą starszą zgromiłem wzrokiem.

Do czego to doszło, że te dwie są przeciwko mnie?

- Loksi - moja córka zwróciła się do brunetki, podskakując na jej nogach. Spojrzałem na nią podejrzanie, wiedząc, że Ivy właśnie będzie negocjować. - Pójdziemy do hopa?

- Pójdziemy - zgodziła się, posyłając jej szeroki uśmiech, a ta rączkami objęła jej szyję.

- Byłabyś złą matką, za szybko ustępujesz - spojrzałem na nią spod byka, biorąc łyżkę z płatkami do buzi. - Musisz nauczyć się stawiać warunki.

- Byłabym? - uniosła brwi do góry. - Ja już nią jestem - wskazała wzrokiem na Ivy, która mocno się do niej tuliła.

- Yhym - mruknąłem, będąc zdziwiony tym, co właśnie powiedziała.

- Chodź Ivy - wstała z miejsca. - Ten czlowiek wytwarza nieprzyjemną atmosferę w pomieszczeniu - mruknęła. - Musimy się ewakuować - wzięła ją na ręce i posłała mi cwany uśmieszek, a później wyszła z kuchni.

Zostawiła mnie przy stole samego z mieszanymi uczuciami. Czy ona próbowała mi dać do zrozumienia, że stała się częścią naszej rodziny i chce być kimś ważnym dla mnie i dla Ivy?

Boże, kobiety są takie skomplikowane.

Westchnąłem, przejeżdżając dłońmi po twarzy. Kompletnie nie rozumiałem zachowania Rox, która w jednej chwili potrafiła płakać, a później droczyć się ze mną. Jeżeli kobiety tak mają, to jak ja wytrzymam z dorastającą Ivy? Przecież ona doprowadzi mnie do depresji.

- Będę musiał się zbierać - chrząknąłem, opierając się o framugę drzwi i obserwując, jak brunetka ubiera moją córkę.

- Dobrze - odpowiedziała obojętnie i wzruszyła ramionami.

Nie wiedziałem, jak mam się zachowywać. Byłem zmieszany i zastanawiałem się, czy teraz mam podejść do Rox i ją pocałować na pożegnanie, czy też wyjść po prostu z domu.

- Więc - zacząłem, chcąc jeszcze chwilę przy nich zostać i nacieszyć się ich widokiem. - Ja wrócę o szesnastej i jak będzie się coś dziać, to dzwoń do mnie, dobrze? - zapytałem, kiedy dziewczyna przechodziła z Ivy na rękach obok mnie.

- Zaufaj mi, okey? - spojrzała na mnie, zatrzymując się obok i posyłając mi delikatny uśmiech.

- Boję się o was - przyciągnąłem je do siebie, przez co córka wpadła na moją klatkę piersiową i zaczęła się śmiać.

Remember me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz