W tym rozdziale ponownie znajdzie się dużo dialogów. Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza :))
Życzę miłego czytania ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W wielkiej sali panowała teraz głucha cisza. Członkowie straży w milczeniu patrzyli na Leiftana, który stał w centrum, ze smutkiem wymalowanym na twarzy, podczas gdy oni wszyscy niecierpliwie czekali na wyjaśnienia. Byli wśród nich tacy, którzy z góry zakładali najgorsze, ci którzy skłonni byli mieć najlepsze nadzieje do samego końca, i ci, którzy mdleli już z przerażenia. Jedna z osób zebranych, imieniem Ehri, nie była wśród nich jednak obecna. Była poza tym wszystkim, pochłonięta przez własne myśli. Tyle pytań chodziło jej teraz, ale ona za nic nie chciała znać na nie odpowiedzi. Jeśli któryś z nich zginie, to będzie tylko jej wina. A jeżeli zginą oboje, ją samą poczucie winy doprowadzi do grobu. Nigdy bardziej nie pragnęła cofnąć czasu, naprawić błędu albo zmienić biegu wydarzeń. Gdyby mogła, pewnie nie uciekłaby z kwatery, albo raczej nigdy nie weszłaby do grzybowego kręgu. Łzy napłynęły jej do oczu. Przez jej głupotę dzieją się te wszystkie okropne rzeczy, przez nią umrą dwaj niewinni mężczyźni. Nigdy sobie tego nie wybaczy.
-Proszę o spokój. Nie martwcie się. Nevrze nic się nie stało. Ma tylko lekko poharataną twarz. Natomiast Ezarel...-Tłum niecierpliwił się coraz bardziej.-Ezarel jest ciężko ranny. Nevra zaprowadził go do przychodni. Na obecną chwilę nie mogę nic więcej powiedzieć. Będziemy was informować na bieżąco gdy dowiemy się więcej.- Posłał tylko słuchaczom smutny uśmiech i podszedł do Miiko. W sali słychać teraz było szepty, lament, cichsze bądź też nieco głośniejsze rozmowy. Ehri od razu zerwała się na równe nogi i podbiegła do lisicy oraz blondyna, który jak już się domyśliła, miał na imię Leiftan.
-Co się stało? Czy on żyje? Który to Ezarel? Czy...-Z płaczem przerwała rozmowę blondyna i Mii.
-Zamkniesz się wreszcie? Nie dość, że pojawiasz się tutaj jak gdyby nigdy nic, w dodatku przez ciebie Ezarel walczy o życie, to jeszcze wtrącasz się w cudze dyskusje. Wstydź się. Leiftan powiedział, że nie ma nic więcej do powiedzenia oraz, że powiadomimy wszystkich gdy będzie na to czas. Nie jesteś tu wyjątkiem! Poza tym...-Kazanie przerwał jej blondyn.
-Miiko...-Spojrzał na nią porozumiewawczo. Ona natomiast tylko wywróciła oczami.- Myślę, że należą jej się wyjaśnienia, w końcu brała czynny udział w tej sytuacji. Wyjdźmy stąd. Trochę tu za głośno na poważne rozmowy.-Powiedział Leif, nadwyraz spokojnie. W dodatku uśmiechnął się i poklepał ziemiankę po ramieniu. Lisica nie była z tego faktu zadowolona, tylko prychnęła i podeszła do rozmawiających obok Ykhar oraz Kero. Potem, Ehri wraz z Leiftanem, wyszli z sali i udali się do biblioteki.
-Od razu lepiej, nie lubię głośnych miejsc.-Odetchnął z ulgą.-No dobrze... Na początku musisz zrozumieć, że to nie twoja wina. Ezarel sam podjął decyzję o tym, aby walczyć.
-Ale to mnie zaatakował ten wilk, to przeze mnie musiał iść do lasu.
-Nie mogłaś przewidzieć przyszłości, przynajmniej nie wyglądasz na jasnowidzkę.-Zażartował.-W każdym razie. Po naszej rozmowie w lesie szybko uciekłaś z dala od miejsca zdarzenia. Straciliśmy cię z oczu, ale mimo tego blackdog zerwał się i pobiegł za tobą. One są bardzo szybkie i zwinne. Gdyby nie Ezarel, byłoby już po tobie. Rzucił się na niego, choć Nevra próbował go powstrzymać. Nevrze rozciął tylko kawałek żuchwy. Ez chwilę się z nim siłował. Ostatecznie wbił mu sztylet w pierś. To jedyny sposób aby zabić blackdoga. W przeciwieństwie do innych podobnych istot, ich ciało rozpływa się w powietrzu i pozostawia tylko fioletowy proch.- Leiftan mówił to niezwykle spokojnie.
CZYTASZ
Lis w ∑l∂aryī [Eldarya Fanfiction PL ]
FanfictionEhri nieczęsto organizowała sobie leśne spacery. Mimo tego była pewna, że nigdy wcześniej nie widziała w nim grzybów rosnących tworząc niemalże idealne koło. A co się robi kiedy widzi się grzyby rosnące w idealne koło? Przeciętny człowiek przechodzi...