Księga IX: Rany nigdy nie zbliźnieją

128 12 3
                                    

Ehri i Kero spędzili miło czas, choć jedzenie nie było zbyt dobre, ani ból głowy i ucisk w klatce piersiowej nie ustały, to dziewczyna musiała przyznać, że jednorożec był nawet całkiem miły.

Wytłumaczył jej jak działa i jak jest podzielona straż Eel, po czym przeszedł do zadawania pytań. Ehri dostała się do straży cienia
Według tego, co jednorożec jej powiedział, straż Nevry zajmuje się tropieniem, szpiegowaniem. Nasza bohaterka bardzo interesowała się dedukcją i tym podobnymi sprawami. Pewnie za sprawą swojego kolegi z gimnazjum, który uwielbiał kryminały. Przeczytał chyba wszystkie. (Ciekawe czy ktoś zgadnie o kim mowa :33)

Lubiła Nevre. Nie był najgorszy. Był całkiem przystojny. Nie. Nie może tak myśleć. Był miły. Był po prostu, najzwyczajniej w świecie miły.
Chwała, że nie dostała się do straży absyntu. Tego to by chyba już nie przeżyła.

Szła korytarzem. Z przyzwyczajenia zmierzała w kierunku kryształowej sali.
Nie wiedziała niestety, że czeka ją teraz spotkanie z samym diabłem. O wilku mowa. Właściwie, o elfie mowa.

-Ooo, kogo my tu mamy... Mój kochany  człowieczek.
-Sam wiesz, że JUŻ nie jestem człowiekiem, choć nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała nim być.
-Nie martw się, nadal jesteś tak samo bezużyteczna jak wcześniej.-Mówiąc to uśmiechał się ironicznie.
Ehri nie mogła powiedzieć, że nie przejmowała się jego słowami. Zabolały ją, choć on i jego zdanie w ogóle ją nie interesowało. Z natury nigdy nie odpowiadała na zaczepki. Była spokojna. Chciała zachowywać się jak dama, przyjmować krytykę bez oddawania jej, choć nigdy damą nie była. Złamała już zasadę "nie załamuj się", nic się nie stanie jak złamie drugą "cierpliwie przyjmuj krzywdy".
-Dlaczego tak się na mnie uwziąłeś? Gdybys mnie nienawidził, nie zwracałabyś na mnie uwagi. Może się zakochałeś, co?-Te słowa prawdopodobnie go dotknęły, bo już chciał coś powiedzieć. Ehri przerwała mu jednak.-Co ty możesz wiedzieć? O mnie, o moim życiu. Nic nie wiesz. Nigdy się tego nie dowiesz. Ale chciałabym żebyś wiedział przez co teraz przechodzę. Jak bardzo jest mi ciężko. Zostałam sama. Cały czas tylko słyszę, że jestem bezużyteczna, do niczego. Straciłam wszystko, a nikt nie okazuje mi grama wsparcia, poza jednym Leiftanem. Chciałabym abyś też wszystko stracił. Żebyś wylądował w mój świecie. Sam. Całkiem sam. Byłabym pierwsza w kolejce do wytykania cię palcem. Uwierz mi. To nie jest nic przyjemnego. Dlatego radzę, abyś zostawił mnie w spokoju, zanim zacznę się robić nieprzyjemna.-Łzy cisnęły się  jej do oczu. Nie mogła jednak płakać. To by oznaczało, że przegrała.

Patrzyli sobie teraz głęboko w oczy. Już drugi raz w ciągu tego dnia. To stanowczo za często. Niebezpiecznie często. Ezarel nic nie powiedział. Wyminął tylko dziewczynę, uważając żeby przypadkiem jej nie dotknąć. Ehri stała teraz zdezorientowana. Po chwili jednak przypomniała sobie. Kierunek-kryształowa sala.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy Miiko zobaczyła ziemia... dziewczynę, przerwała rozmowę, którą prowadziła pewnie z jakąś strażniczką i zwróciła się w kierunku Ehri.
-Dobrze, że jesteś. Postanowiliśmy przydzielić ci pokój.-Powiedziała z widocznym i wcale nieukrywanym, wymuszonym uśmiechem.
-To miłe.
-...?-Saphire stwierdziła, że Kitsune czeka na magiczne słowo.
-Dziękuję.-Ukłoniła się lekko. Musiała przyznać, że był to szlachetny gest.
Miiko dała jej klucz i wskazała kierunek. Dziewczyna od razu tam poszła.

Przeszła prostym korytarzem, aż w kocu znalazła- różowe drzwi, bez ozdób. Chwyciła klamkę i opuściła w dół, ale to co zobaczyła , przechodziło nawet ludzkie pojęcie.

Sam stelarz łóżka, nie ma materaca, ściany poobdzierane, a okno... Okno potrzaskane. Ehri pewnie rozpłakałaby się. Problem w tym, że brakowało już jej łez. Usiadła na drewnianej ramie.
"Łóżko" zachwiało  się.
-Świetnie...

Wyszła ze swojego "luksusowego apartamentu". Zmierzała oczywiście w kierunku wielkiej sali, licząc na to, że to tylko pomyłka. Problem w tym, że nawet numer pokoju się zgadzał.

Ehri miała już prawie osiemnaście lat, ale nie nauczyła się nawet, że korytarzem idziemy po stronie przeciwnej do tej gdzie są drzwi. Ktoś ją uderzył.

-Przepraszam! Ehri?! WSZYSTKO W PORZĄDKU?!-Okazało się, że był to Leiftan.
-Tak, tak... zasłoniłam się rękoma.
-Właśnie miałem do ciebie iść, słyszałem o, wiesz czym.-Uśmiechnął się smutno.-Musi być ci ciężko.
-Zdecydowanie, ale zmartwień wcale nie ubywa.
-Hm?
-Dostałam pokój.
-Oo, cieszę się, że Miiko tak miło się zachowała.-Posłał uśmiech.- Czym się tu martwić?-Po tych słowach Ehri zaprowadziła go do swojego... nie wiedziała nawet jak to nazwać, napewno nie pokojem. Leiftan był niewykrywalnie zdziwiony.
-...-Był zaskoczony.-Nie wiem nawet co powiedzieć.
-Pomyślałam, że może wszyscy tak śpicie...
-Idę z nią porozmawiać. Tego już za wiele. Ona nie może się tak zachowywać.-Trochę się zdenerwował, ale i tak nie był tak zdenerwowany jak Ehri. W środku. Gotowało się tam baardzo.
-Wybacz mi, ale będę musiał jeszcze załatwić kilka rzeczy, w związku z misją, ale przyjdę. Chodź do mojego pokoju.-Otworzył drzwi-Pewnie jesteś zmęczona. Możesz się położyć, albo poczytać. Mam dużo książek w języku... w języku, który zrozumiesz.-Uśmiechnął się.
-Dziękuję, ja... nie wiem co powiedzieć.
-Nic nie mów, twoja twarz wyraża więcej niż tysiąc słów. To mi wystarczy. Do zobaczenia.

Ehri czuła się dziwnie w obcym pokoju. W dodatku mężczyzny. To pierwszy pokój chłopaka w jakim była (wstyd się przyznać). W dodatku to nie był do końca pokój, tylko apartament. Miał wielkie łoże, wysokie półki z książkami, dużo dekoracji, fontanny, źródełka... Niby dotyka ich nieurodzaj, ale mimo to pławią się w luksusach.

Saphire najpierw ucięła sobie, według wiszącego na ścianie zegara, piętnastominutową drzemkę. Potem wzięła losową książkę z półki. Była całkiem ciekawa.

I tak mijały sekundy.

Minuty.

Godziny.

Właściwie dwie godziny.




Tymczasem w Wielkiej Sali




-Leiftan! Coś się stało?
-Miiko...-Spojrzał na nią porozumiewawczo.
-...
-Dobrze wiesz o co mi chodzi.
-Naskarżyła na mnie? Świetnie. Daje jej pokój, a ona narzeka. Tyle dla niej robimy, a ona...
-Też bym narzekał, gdybym musiał spać na drewnianym stelarzu.-Mówił spokojnie.
Ona nie mówiła nic.

*Cisza*

-Wiem o co ci chodzi. Nie mogę powiedzieć, że cię rozumiem, ale wiem, że jest ci ciężko. Mimo to ona nie jest człowiekiem.
-Ale z nimi obcowała.
-To co ci zrobili było straszne, nigdy w to nie wątpiłem. Ale nie masz prawa sądzić i karać niewinną osobę,

Westchnęła ciężko.

-Wiem ale... Nie potrafię. To jest silniejsze ode mnie.-Jej oczy zaszkliły się.
-Powinnaś żyć dalej. Wiem, że nie jestem godnym by to mówić, ale musisz przestać rozpamiętywać przeszłość, Miiko. Wtedy, poczujesz się lepiej...-Położył jej rękę na ramieniu.

-Te rany nigdy nie zbliźnieją Leiftanie.
-Ale możesz pomóc im się zagoić.

Lis w ∑l∂aryī [Eldarya Fanfiction PL ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz