XIII. Kiedyś napewno...

171 21 21
                                    

Jak zwykle za wszelkie błędy przepraszam, ale naprawdę jest późno.

Dobra już nie gadam tylko życzę miłego czytania ^^

_____________________________________________________


Następne kilka dni Ehri spędziła opiekując się Eliotem. Chodzili na spacery, grali w rozmaite gry, dziewczyna codziennie fundowała mu porządna kąpiel i wyśmienity posiłek. Między nią a maluchem, nawiązała się niemała więź.

Saphire siedziała właśnie w kiosku centralnym, podczas gdy mały grał w klasy, które dziewczyna narysowała mu na gruncie.

-Czyżbyś znalazła sobie nowego chłopaka? Zdradzasz niezłą-szychę-ze-lśniącej-straży?!-Zapytał Ezarel, z udawanym zdziwieniem na twarzy. Następnie przysiadł się do dziewczyny, siedzącej na studni.

-Bardzo śmieszne...-Posłała mu ironiczny uśmiech.
-Widziałem, że ostatnio dobrze dogadujecie się z Miiko...
-Tak... Można tak powiedzieć.

Siedzieli w niezręcznej ciszy.
Nagle milczenie przerwał podejrzany odgłos.
-T-to mój... brzuch, chyba.-Ezarel spalił buraka. Ehri zaczęła się śmiać.-Nie nabijają się, naprawdę jestem głodny! Idę na obiad...-Wstał i przeciągnął się.-Idziesz ze mną?
-Chwila, chwila... Czy mam to traktować jako zaproszenie na randkę?-Spojrzała na niego zawadiacko.
-Widzę, że humor Nevry ci się udziela.-Posłał jej ironiczny uśmiech.-Ale tak, biorąc pod uwagę, że weźmiesz ze sobą to śmierdzące coś, to rzeczywiście będzie baaardzo romantycznie.-Dziewczyna zaśmiała się.-Wstawaj, zanim się rozmyślę!

Ehri wzięła Kappę za rękę i we trójkę udali się na stołówkę. Usiedli przy wolnym stoliku.

-Przyniosę wam jedzenie.-Powiedział elf.
-Masz dzisiaj dzień miłosierdzia czy coś? Zapraszasz mnie na obiad, potem przynosisz posiłek...
-Nie, po prostu jesteś tak beznadziejna, że nawet talerza nie umiesz unieść.-Wstał od stołu i posłał dziewczynie szeroki uśmiech.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, a Ezarel co jakiś czas sypnął swoim żartem.

Ehre nie mogła oprzeć się wrażeniu, że przez ostatni tydzień wszyscy zrobili się wobec niej... Serdeczniejsi. Nie wiedziała czy to ze względu na to, że naprawdę ją polubili, czy też fakt, że jakby nie patrzeć jest po prostu jedną z nich. 

Właśnie... Niby jest faery, ale jakim faery? Ezarel jest elfem, Nevra wampirem, a Alajea syreną. 


"Kim jestem?"-to pytanie chodziło po głowie dziewczyny już od ponad tygodnia. Wcześniej była pewna swej ludzkiej natury, a teraz? Czy można być kimś, niewiedząc, nawet że się nim jest? Czy kiedykolwiek się tego dwie? Czy kiedykolwiek będzie zdolna poznać samą siebie? Czy kiedykolwiek siebie znała?

Od samego myślenia na temat swojej rasy robiło jej się niedobrze. Już zbyt wiele jest za nią nieprzespanych nocy. Każda jej analiza sytuacji kończy się stwierdzeniem: "to tylko pomyłka". Dużo lepiej jest być człowiekiem w magicznym świecie, niż fantastycznym stworzeniem bez rasy... w magicznym świecie. Do takich wniosków dochodzi zawsze gdy myśli o swym pochodzeniu. Dlaczego więc nie może przestać się tym zadręczać? Może po prostu powinna dalej uważać się za człowieka i żyć tak do końca swych marnych dni, które  pewnie spędzi w tym dziwnym świecie. Notabene, tego świata również nie zna.

-...ri? Ehri?!-Był to głos Ezarela, który teraz machał ręką przed twarzą dziewczyny. Ehri wzdrygnęła się na widok obcej dłoni znajdującej się przed jej oczami. Serce niemal podskoczyło jej do gardła.

-C-coś się stało?-Faelin zdziwiona spojrzała na... równie zdziwionego elfa. 

-To ja powinienem zadać ci to pytanie. Wyglądałaś jakbyś właśnie gdzieś odleciała!-Ehri przez chwilę miała wrażenie, żę wiecznie naburmuszony elf nagle zaczął się o nią martwić.

Lis w ∑l∂aryī [Eldarya Fanfiction PL ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz