Tym razem rozdział nieco krótszy, ale mam nadzieję, że i tak się Wam spodoba
:3~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szli w milczeniu przez salę drzwi i korytarz strażników. Ehri było coraz ciężej. Wiedziała jednak, że gdyby puściła elfa albo zrobiła choć jeden niewłaściwy ruch, mogłoby się mu coś stać. Mimo tego, że starał się to ukryć, był jeszcze bardzo słaby. Czemu się tu dziwić? Kilka godzin wcześniej stracił sporo krwi. W pewnym momencie Ehri jednak zachwiała się i została zmuszona do tego, aby złapać się barierki schodów.
-Wszystko dobrze?-Zapytał oparty o nią elf.
-Tak, tylko się potknęłam.-Nie chciała mu mówić o bólu głowy i ucisku w klatce piersiowej. Nie może robić z siebie ofiary na oczach osoby znacznie bardziej poszkodowanej.
-Ej Ezarel, Ehri! -Usłyszeli znajomy głos. Brunet podbiegł do nich.
-O, Nevra. Słyszałem, że robicie sobie zebranie. BEZE MNIE!-Ostatnie słowa wypowiedział z wyraźną pretensją w głosie.-Jestem szefem straży do cholery!-Tym razem lekko się zachwiał, ale w porę podparła go ziemianka.
-Sam widzisz, że jesteś słaby. Powinieneś...-Przerwał wampirowi.
-SAM zdecyduję co powinienem. Człowieku, idziemy.-Zwrócił się do Ehri z cwanym uśmieszkiem.
-Co to to nie. Ja cię zaprowadzę. Nie widzisz, że ledwo co potrafi cię unieść.-Dziewczyna za wszelką cenę chciała pomóc elfowi, ale Nevra nie miał zamiaru dyskutować. Dalszą trasę to brunet stanowił oparcie dla Ezarela, a Gardzia tylko podążała za nimi. Następnie we trójkę weszli do wielkiej sali. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni widząc elfa. Oczywiście Ewelein miała wielkie pretensje o to, że pacjent wstał z łóżka bez jej zgody po czym zarzuciła Ehri, że go demoralizuje. Na szczęście udało się wszystko racjonalnie wyjaśnić. Miiko, Leiftan, Kero, Ykhar oraz inni zebrani, starali się wytłumaczyć Ezarelowi, że lepiej było zostać, ale on nawet nie chciał ich słuchać. Po dramatycznym wstępie wszyscy usiedli i przeszli do omawiania bieżącej sprawy.
-Dobrze, teraz zadamy ci parę standardowych pytań. Czy mogłabyś nam powiedzieć jak się nazywasz, ile masz lat. Możesz jeszcze dodać coś o sobie jeśli chcesz.-Zaczął jednorożec. Po jego prawej stronie stała brownie ze zwojem pergaminu, na którym prawdopodobnie zapisywała odpowiedzi i uwagi. Po jego lewej stronie zaś stała kitsune, bacznie obserwując całą sytuacje, swoim wzrokiem niemal zjadając ziemiankę.
-Nazywam się Ehri Saphire. Mam prawie 18 lat i do tej pory mieszkałam w Kioto w Japonii. Z pochodzenia jestem jednak francuzką. Wyjechaliśmy kiedy miałam 15 lat.- Widząc zdziwone spojrzenia tłumu- w tym Ykhar i Miiko, znacznie bardziej oczytany Kero wytłumaczył o czym ta dziwaczka w ogóle mówi.
-Dobrze więc. Powiedz nam teraz w jakich okolicznościach się tu znalazłaś.
-Czy to ważne? Nie możecie mnie po prostu odesłać?-Powiedziała Ehri, dość zirytowana.
-Wybacz, ale musimy znać szczegóły aby móc to zrobić.
-Ehh... po szkole poszłam na spacer do lasu. W pewnym momencie zobaczyłam grzyby rosnące tworząc idealny krąg. Nigdy wcześniej takich nie widziałam. Nie wiem dlaczego, nie wiem co mnie pokusiło ale weszłam do niego. Wtedy pojawiło się światło i znalazłam się tutaj, przed kryształem.
-Dokładnie przed nim? Jak to możliwe?-Zapytała Miiko
-...-Ehri nic nie powiedziała. Nie znała odpowiedzi na jej pytanie. Kero odwrócił się, a następnie wymienił kilka słów z Leiftanem i resztą. Potem ponownie spojrzał na ziemiankę.-Mówię to z przykrością, ale odesłanie cię do domu nie będzie zbyt proste...
-...A raczej niemożliwe.- Ezarel, opierający się o Nevrę dokończył za jednorożca. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-CO?! Dlaczego?! Mówiliście, że musicie znać szczegóły aby mnie odesłać. Dlaczego więc tego nie zrobicie? Powiedziałam już wszystko...- W tym momencie do akcji wkroczył blondyn.
-To czy twój powrót jest możliwy, jest zależne od sposobu jakim się tu dostałaś, nie od nas.- Powiedział ze współczuciem w głosie.
-Co to znaczy?-Ehri spojrzała na Kero smutnym wzrokiem.
-Istnieją różne drogi aby się tu dostać. Kręgi czarownic działają tylko w jedną stronę. Tak samo można się tu dostać podczas burzy przy uderzeniu pioruna. Drogi obustronne to na przykład czarne dziury, lub dziuple w drzewach. Jeżeli nie dostałaś się tutaj przez jedną z dróg obustronnych, nie możemy cię odesłać. Nie mamy takiej możliwości. Przynajmniej na razie...- Ehri odeszła kilka kroków w tył. Spojrzała na niebieski kryształ i padła na kolana, zasłaniając twarz dłońmi.
-<Dlaczego to zawsze mnie muszą sie przytrafiać najgorsze rzeczy. Co takiego uczyniłam, że tak okrutnie mnie ukarano?> Dlaczego?!
Dosłownie sekundę później ziemia lekko zatrzęsła się. Dziewczyna podniosła głowę. Kryształ zaczął teraz intensywnie emanować swą aurą. Wszyscy zebrani strażnicy stanęli za Ehri, aby lepiej widzieć co się dzieje. Gardzia podniosła się, w tej samej chwili, w której z kryształu wyłoniła się piękna, naga kobieta. Miała śnieżnobiałą cerę, długie włosy w rozmaitych pastelowych kolorach i fiołkowe ślepia, teraz spoglądające głęboko w oczy ziemianki. Podniosła dłoń, wyciągnęła ją w jej stronę, następnie wskazała na Ehri palcem. Z jej ust padły słowa, których nie zrozumiał nikt z zebranych. Powiedziała to tak cicho że ledwo można było je dosłyszeć. Potem rozpłynęła się w powietrzu, jak gdyby nigdy nic...
Wszyscy zamilkli. Nie wiedzieli co robić.
-K-kto to był?
-To Oracle, nasza wyrocznia...-Zaczęła Miiko.-Pojawia się bardzo rzadko. Zwiastuje nam zwykle ważne wydarzenia... Nie zawsze dobre...
-Dlaczego ona mnie...
-Nie wiem, sama chciałabym to wiedzieć. To znak. -Ehri łzy napływały już do oczu. Poczuła się jakby ktoś wbił jej nóż w plecy. Nie dość, że jest tutaj kompletnie sama, bez możliwości powrotu, to jeszcze jakaś ich dziwna bogini pojawia się akurat przed nią. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Nie chciała aby widzieli ją w takim stanie, dlatego szybko wyszła z sali.
CZYTASZ
Lis w ∑l∂aryī [Eldarya Fanfiction PL ]
FanfictionEhri nieczęsto organizowała sobie leśne spacery. Mimo tego była pewna, że nigdy wcześniej nie widziała w nim grzybów rosnących tworząc niemalże idealne koło. A co się robi kiedy widzi się grzyby rosnące w idealne koło? Przeciętny człowiek przechodzi...