#6

45 7 0
                                    

Nie wiem co się dzieje. Mam wrażenie jakbym zasnęła i miała się nigdy nie obudzić. Jest godzina 3:25 w nocy.

Nim zdążę się zorientować co robię, biorę do ręki telefon i wchodzę w wiadomości od osoby przez którą nie mogę spać.

Do Shawn:

Śpisz?

Jedno słowo. Jeden znak zapytania. Moje serce gubi rytm na samą myśl kto to odczyta gdy to wyślę. Ale mam gdzieś moje serce. 

Odpowiedź nadeszła zdumiewająco szybko. 

Od Shawn:

Nie. Nie mogłem zasnąć.

Do Shawn:

Ja też

Nie wiem co więcej mogłabym napisać. Że to przez niego? Że nie mogę skupić się na niczym innym? Że nie wierzę w to co się dzieje i w to że nadal żyje bo takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym życiu? Zawsze kiedy myślę że wszystko się już ułożyło zdarza się coś co wszystko obraca o 180 stopni. Tym razem jednak to przewyższa wszystko. A ja znów nie mam siły. Nie mam siły się z tym zmierzyć. Po prostu się boję. A co robię gdy się boję? Po prostu się wycofuje. Ale nie tym razem. Przed wakacjami obiecałam sobie że będę silna i zacznę brać wszystko w swoje ręce. W końcu to moje życie. Ja muszę nim żyć. 

Do Shawn

Wiem że to głupio zabrzmi bo praktycznie się nie znamy, ale tęsknię za tobą. Nie znam tu nikogo innego z kim mogłabym chociażby pogadać. Kiedy jestem z tobą czuję się trochę lepiej,tak jakbym nie była tysiące kilometrów od domu. Niby nie jestem u obcych osób ale czuję się tu obco. A przy tobie zapominam trochę o tym wszystkim.

Szybko wysłałam wiadomość zanim zdążyłam się rozmyśleć.

Od Shawn:
To nie jest głupie. Ja też za tobą tęsknie. Przy tobie czuję się normalnie. Cała ta otoczka gwiazdy znika i mogę znów poczuć się jak ja. Przy tobie czuję się dużo lepiej,dużo swobodnej. Dajesz mi wolność jakiej od dawna mi brakuje przez moją karierę.

Do Shawn:

Dziękuję za wszystko

Od Shawn

Ja też Ci dziękuję.

Po tych słowach leżałam i wpatrywałam się w gwiazdy za oknem. Być może Shawn też to robił? Bo przecież leżymy pod tymi samymi gwiazdami.

Obudziłam się koło 9. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Oczywiście w domu nikogo już nie było. Nie wiem co tu będę dziś robić. Wiktoria proponowała że odwoła swoje plany i przyjedzie do mnie ale jakoś nie mam ochoty na jej towarzystwo więc grzecznie odmówiłam. Chyba pójdę pobiegać i przy okazji poszukam jakiejś siłowni w okolicy. 

Ubrałam się, włożyłam moje ulubione adidasy i wybiegłam z domu. Po około 20 minutach trafiłam na siłownie. Zrobiłam całkiem intensywny trening i byłam zadowolona jak nigdy. Wysiłek zawsze pomaga mi poukładać sobie myśli w głowie i oderwać się trochę od wszystkiego. No i przede wszystkim leczy trochę moje kompleksy. Nigdy nie miałam nadwagi ale nie należałam też do osób chudych i wysportowanych. Miałam wiele kompleksów, których przybyło jeszcze więcej po zerwaniu z moim ostatnim chłopakiem. Siłownia mi pomaga o tym wszystkim zapomnieć. Nadal nie mam figury modelki ale moja psychika jest w dużo lepszym stanie.

Szłam zmęczona, poznając okolice,gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. 

Shawn.

-Halo?

-Hej Gabi. Jak tam? 

-Hej, chyba wszystko w porządku. Wracam właśnie z siłowni. A u Ciebie? Co dzisiaj robisz?

-Mam nadzieję że trening był udany. Właśnie tak myślałem o tobie. Wiem że nikogo tu w sumie nie znasz więc może miałabyś ochotę spotkać się dziś ze mną i z kilkoma moimi znajomymi? Jeśli nie to spoko. Możemy też gdzieś iść tylko we dwójkę. No chyba że masz inne plany chociaż nie ukrywam, wolałbym spędzić ten dzień z tobą.

-Tak, z chęcią się spotkam tylko najpierw muszę się ogarnąć.

-Super, to o której mam po ciebie przyjechać? Jest 12 pasuje ci koło 14?

-Tak, może być. To ja lecę się ogarniać i czekam.

Nie zaprzeczę że cieszę się na myśl o spotkaniu z Mendesem. I nie zaprzeczę że może spędziłam trochę więcej czasu na kompletowaniu ubrań i robieniu makijażu. Ale to wcaaaale nie przez niego, po prostu lubię dobrze wyglądać. 

5 minut po 14 usłyszałama klakson auta, za którego kierownicą zobaczyłam znajomą mi twarzy. Chwilę później siedziałam już na miejscu pasażera zapinając pasy.

-No to gdzie jedziemy? Johnson dzwonił do mnie rano i mówił że możemy do nich wpaść, ale jak wolisz możemy jechać gdzie indziej, na przykład na plażę. Oo albo możemy i do chłopaków i na plażę. Ty wybierasz-chłopak skończył monolog i obdarzył mnie cudownym uśmiechem.

-Hej, Shawn. Miło cię widzieć- zaśmiałam się na co on tylko spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem 

-A tak, hej Gabi 

-Johnson? Jack Johnson? Ten od Gilinsky'ego? 

-Tak,siedzą dzisiaj w domu razem z Nashem i Hayesem. Z tego co wiem jest też dziewczyna Nasha, Taylor.

-Okej, możemy tam pojechać. Wiesz to  dla mnie trochę dziwne. Żyjemy tak naprawdę w dwóch różnych światach, pewnego razu na siebie wpadamy i wszystko się łączy. No i w sumie trochę mnie to przeraża.

-Spokojnie, oni wszyscy są serio fajni. I błagam nie zwracaj uwagi na to że wszyscy, no powiedzmy sobie szczerze, jesteśmy trochę znani. 

-Uwierz, mi to nic nie zmienia hahah

-To dobrze. Właśnie to w tobie lubię. Traktujesz mnie i to wszystko tak normalnie.

W końcu dojechaliśmy do ładnego, nowoczesnego i dosyć sporego domu. Powiem szczerze że w Polsce w życiu nie spotkałam się z czymś takim. Zresztą nic w LA nie przypomina Polski.

Shawn pomógł mi wysiąść z auta. Splótł nasze dłonie i poprowadził do drzwi. Poznawanie nowych ludzi nie należy do moich ulubionych zajęć nawet pomimo iż jestem dosyć otwarta.

Drzwi otworzył nam Jack J. Uśmiechnął się na nasz widok.

-Hej! No nieźle Mendes- zmierzyły mnie wzrokiem i puścił oczko do Shawna na co ten tylko przewrócił oczami.

-Hej Johnson. Gabi to Jack. Jack to Gabi.

-Miło mi Cię poznać- Jack od razu mnie przytulił co uznałam za dobry znak.

-Tak, mi ciebie też 

Usłyszeliśmy chrząkniecie i blondyn odsunął się ode mnie. Shawn stał i patrzył na to z boku. 

-Łapy przy sobie Johnson- rzucił i pociągnął mnie do środka wymiając chłopaka,który podniósł ręce w obronnym geście.. Na co wszyscy wybuchnelismy śmiechem. 

Zapowiada się całkiem miłe popołudnie.

One of those nights ll Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz