- Nie powinieneś pozwolić mu odejść, mieliśmy służyć mu pomocą.
- Widziałaś kolor niebieski? Powiedział, że i tak nie jest pewien czy do nich w ogóle przystąpi. Jeśli się zdecyduje, będzie gotów.
- Niebieski wcale nie oznacza gotowości.
- Ale może oznaczać. Jest mądrym chłopcem, poradzi sobie.
- Ma 50% z ciebie, nie sądzę żeby podjął jakąkolwiek decyzję.
- Owszem, ale ma też połowę z ciebie. A to znaczy, że doskonale sobie poradzi, cokolwiek zadecyduje.Tym razem Nick przeniósł się we właściwe miejsce. Chociaż żadne miejsce w którym trzeba załatwiać coś wbrew swojej woli nie wydaje się właściwe. Chłopak podszedł do pierwszego wolnego okienka i zdziwił się nieco, bo po drugiej stronie siedział koń. Wokół głowy miał zawiniętą czarną chustę, która zakrywała jego łeb powyżej oczu.
- I co się tak gapisz? – stworzenie przemówiło – niepełnosprawnego tenorożca nie widziałeś?
- Prze-przepraszam! Ja tu przyszedłem, bo w mojej lodówce znalazłem dość spory zapas jakichś roślin, a jestem pewien, że wcześniej jej tam nie było. Dzwoniłem, ale...
- Ale nie umiałeś się dogadać z moim przełożonym – koń nachylił się do okienka – to straszny kretyn, wiem.
Jak chyba wszyscy tutaj, pomyślał Nick.
- W każdym razie, zajmiemy się tym. Nasi specjaliści od botaniki są wolni za... - tenorożec zaczął przerzucać papiery leżące na jego biurku, aż w końcu znalazł to, czego szukał – trzy miesiące. Za drobną opłatą mogą się tym zająć za dwa.
- Żartujecie sobie? To co ja mam teraz z tym zrobić? Zajmuje mi całą lodówkę!
Koń wzruszył tylko swoimi końskimi ramionami i nacisnął czerwony przycisk, który natychmiast zaciemnił dzielącą ich szybę.
Nick zacisnął pięści i wbił paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. Miał ochotę wybić tę cholerną szybę i zmusić tego konia do pomocy, ale wiedział, że cholernie mu to nic nie da. Odwrócił się więc na pięcie i ruszył do drzwi. Wyszedł przed budynek, wyjął swój telefon i wyszeptał kilka słów. Oczywiście niezbyt odpowiednich.
Znalazł się bowiem w dość ciasnym mieszkaniu. A co najważniejsze – nie było to jego mieszkanie, choć wyglądało nadzwyczaj znajomo. Rozejrzał się, stojąc w miejscu na wypadek, gdyby było to mieszkanie jakiegoś szaleńca, który rozstawia pułapki pod dywanem, jednak nie znalazł swoimi oczami nic godnego większej uwagi. Zrobił więc ostrożny krok w kierunku drewnianego biurka i otworzył pierwszą szufladę od góry. Leżało w niej kilka notesów, które uporczywie wlepiały w niego wzrok.
- Przepraszam, chyba się odrobinę zgubiłem – powiedział do obserwujących go notatników – Możecie mi zdradzić, w czyim domu jestem?
Zeszyt leżący na samym wierzchu mrugnął do niego i otworzył pierwszą stronę. „Victor Brush, lat siedemnaście, klasa III Ó" – głosił wielki napis zajmujący niemal całą stronę.
Chwila, czy ja nie chodzę z nim na zajęcia?, pomyślał Nick.
- Nie wiesz może, gdzie on teraz jest? – chłopak ponownie przemówił do notesu – Podobno jest dość dobry z botaniki, a ja mam dość spory problem.
CZYTASZ
Victor, Nick i Ostateczny Egzamin Magiczny
FantasyNick i Victor są młodymi ludźmi, zbliżającymi się do Ostatecznego Egzaminu Magicznego. Jedyną rzeczą jaka ich łączy, jest obecność w tej samej klasie. No, może jeszcze to, że nikt nie bierze ich na poważnie. Egzaminy odbędą się już za sześć dni...