Rozdział czwarty - Victor

2 0 0
                                    


  Minęło sporo czasu, zanim Pruinae przestała trząść się ze śmiechu. Victor wykorzystując jej bezsilność przeszukał pokój bardzo dokładnie, rozglądając się za jakimiś wskazówkami podpowiadającymi gdzie on w ogóle jest. Nie znalazł jednak nic interesującego, oprócz kolejnych kilku buteleczek z eliksirem powodującym nieokiełznaną radość.
- Wybacz mi – powiedziała Pruinae, otrzepując swoje spodnie z dziwnego pyłu – Byłam po prostu odrobinę zrozpaczona i potrzebowałam małego poprawiacza humoru.
- W porządku – uśmiechnął się Victor – Zechcesz mi więc teraz podpowiedzieć gdzie jestem i dlaczego znalazłem się akurat tutaj?
Dziewczyna lekko przekrzywiła głowę na lewo, później na prawo, a później znów na lewo. Spojrzała na niego zdezorientowanym wzrokiem i zbadała go od stóp do czubka jego głowy.
- Jestem Victor, Victor Setis – odrzekł – jeśli byś się akurat zastanawiała.
Pruinae sięgnęła pod swoje łóżko, wyciągając zwinięty kawałek papieru.
- Mam tutaj wyraźnie napisane, że miałeś dzisiaj przybyć.
Chłopak podrapał się po karku, jak miał w zwyczaju robić w stresujących sytuacjach i zaczął szukać w swojej pamięci sytuacji, kiedy ktoś uprzedziłby go o tym.
- Przepraszam, ale nikt nie zawiadomił mnie, że mam tutaj przybyć – powiedział – Jestem tu kompletnie przez przypadek!
- Victor Setis, lat siedemnaście, zamieszkujący Kashubian Platea – przesunęła palcem po kartce – Mam przygotować cię do egzaminu.
- Do... egzaminu?
- O ile się orientuję, niedługo masz egzamin.
- No, tak – odrzekł – Ale ja już jestem całkiem dobrze przygotowany, dużo się uczyłem.
Pruinae podeszła do ciemnej, wysokiej komody i wyciągnęła rękę przed siebie. Sprawiała wrażenie jakby chciała otworzyć jedną z szuflad, ale jej nie dosięgała. Wyszeptała coś pod nosem, i już po chwili jedna z najwyższych skrytek otworzyła się, uwalniając przy okazji kłęby dymu i kurzu.
- Zaraz się przekonamy, chłopcze.
Victor zmarszczył nieco brwi.
- Byłaś milsza, kiedy tarzałaś się po podłodze.
Dziewczyna prychnęła pod nosem i ponownie wyciągnęła przed siebie dłoń, tym razem dotykając jednej z półek. Nie wypowiedziała ani słowa, a jednak po kilku sekundach na jej ramieniu siedział już niewielki ptak, który wyleciał spod komody. W jej kieszeni znalazł się też dziwny, jasny patyk. Wyglądał jak gałąź, ale Victor za nic nie potrafił określić, z jakiego drzewa miałby pochodzić. A przecież interesował się botaniką!
- W porządku – dziewczyna odwróciła się ponownie ku niemu – trzymaj.
Podała mu małe pudełeczko, w środku którego coś usilnie obijało się o ścianki. Victor już miał zapytać co jest w środku, kiedy Pruinae nakazała mu je otworzyć. Delikatnie odchylił więc pokrywkę i jednym okiem zajrzał do środka, jednak zanim zdążył cokolwiek zidentyfikować, z wnętrza wyleciało jakieś stworzenie.
- Sprawdzi twoje umiejętności – powiedziała – jeśli zaświeci się na zielono, jesteś w fatalnej sytuacji. Jeśli na niebiesko, da się jeszcze temu zaradzić. Natomiast jeśli pokaże nam czerwone światło, równie dobrze mógłbyś przystąpić do egzaminów już w tym momencie.
Małe stworzonko wylądowało chłopcu na prawym rękawie i zaczęło się wiercić, zmieniając co chwilę grymasy na swojej twarzy. Wyglądasz jak połączenie niedorozwiniętego smoka z ursulem, pomyślał Victor. Stworzenie najwyraźniej potrafiło czytać w myślach, bo skrzywiło się jeszcze bardziej i gniewnie spojrzało na chłopaka. Z jego uszu zaczął lecieć ciemny dym i chłopiec przestraszył się, że rozzłościł jego małą wyrocznię, jednak Pruinae zatarła swoje dłonie i powiedziała:
- Przygotuj się na wynik.   

Victor, Nick i Ostateczny Egzamin MagicznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz