Gabo nie wie

511 33 9
                                    

- Gabo? - odezwał się męski głos.

- Tak, to ja. Z kim mówię?

- Dam ci ją do telefonu. Wtedy zobaczymy, jak ci na niej zależy. - zaśmiał się.

W osłupieniu czekałem, aż ktoś się odezwie.

- Gabo? Gabo! Pomóż!! - usłyszałem głos... o nie!

- Angela?! Gdzie jesteś?!

- U Eze... - tu najwyraźniej ktoś przyłożył jej dłoń do ust.

Połączenie zostało zakończone.

Ezequiel.

ANGELA POV

Wysiadłam na ostatnim przystanku. Nie wysiadłabym nawet tam, nie wiedząc, że powinnam, gdyby nie głos kierowcy roznoszący się po całym autobusie:

- Ostatni przystanek! Proszę wysiadać!

Wywlokłam się z pojazdu i rozejrzałam po okolicy. Nigdy tu nie byłam. Włączyłam telefon, a następnie wybrałam aplikację "aparat" i sprawdziłam, jak wyglądam. Nie było najgorzej, choć przez łzy mój makijaż nieco się zmazał. Niedaleko zobaczyłam jakąś kawiarenkę czy jak to najlepiej nazwać i to tam skierowałam swoje kroki. Miałam w zamiarze tylko wejść do WC i zmyć już do reszty makijaż. Zrobiłabym sobie nowy, ale moja torebka została w IRSie.

Popchnęłam drzwi w momencie, kiedy w mojej kieszeni telefon krótko zawibrował. Dostałam jakiegoś SMSa. Postanowiłam odczytać go, gdy już będę w łazience. Prześlizgnęłam wzrokiem po osobach obecnych w pomieszczeniu. Nie znałam nikogo, oprócz jednego chłopaka.

Ezequiel.

Chyba mnie zauważył, ale nie wiem, czy rozpoznał.

Szybko skierowałam się do drzwi z narysowanym okręgiem i podpisem "WC".
Stanęłam przed umywalką, nad którą zawieszone było lustro. Zaczęłam dokładnie zmywać z siebie makijaż. Kiedy kończyłam, przypomniałam sobie o SMSie. Wyszarpnęłam z kieszeni komórkę i wprowadziłam hasło. Kliknęłam w ikonę "Wiadomości".

Od: Gabo
Treść: Angel, przepraszam. Serio... Byłem wściekły i powiedziałem coś, czego powiedzieć nie chciałem... proszę, wybacz mi 🙏

Chciałam mu wybaczyć, wysłuchać. Ale nie umiałam. Kiedy przypominałam sobie tą sytuację, w kącikach moich oczu od razu pojawiały się łzy.
Nie rozumiałam samej siebie. Wiedziałam, że jesteśmy z Gabo przyjaciółmi, jednak kiedy usłyszałam, co powiedział, poczułam ukłucie w sercu. Myślałam, że jestem dla niego kimś więcej...

Oparłam się o umywalkę. Co mam mu odpisać? Że się na nim zawiodłam? Że jestem idiotką, bo robiłam sobie nadzieje, że jestem dla niego kimś więcej, niż przyjaciółką? Że jest mi źle, bo coś do niego czuję, a on tego nie odwzajemnia?

Nie odpiszę mu nic. Tak będzie najlepiej.

Pogrążona w rozmyślaniach, opuściłam damską łazienkę i skierowałam się do wyjścia, nawet nie patrząc, gdzie idę.

- Angela! - usłyszałam - Podejdź tutaj!

Rozglądnęłam się, próbując znaleźć osobę, która mnie wołała.

Ezequiel? A ten czego po mnie chce? Nawet go nie znam!

- Wal się - mruknęłam. Nie miałam ochoty na pogaduszki. A już na pewno nie z nim.

- Jak ostro, siostro! - zaśmiał się.

Dopiero teraz zauważyłam, że jego, jak mniemam, koledzy, stanęli przed wejściem, bym nie mogła uciec.

- Podejdź tu. I tak nie masz nic innego do roboty.

Zszokowana, ruszyłam w jego kierunku.

- Siadaj tu. Zaraz się przekonamy, kim jesteś dla Moretti'ego.

Wytrzeszczyłam oczy w zdumieniu. Kim jestem dla Gabo? Przecież już mu powiedział, że TYLKO przyjaciółką.

- Nie patrz tak na mnie. To od samego początku było ukartowane. Kłótnia z Gabo, twoja ucieczka, dojazd tutaj. Wiedziałem, że tam stoisz i wszystko słyszysz.

- Po co ci wiedzieć, co mnie łączy z Gabo? - syknęłam.

- Nie musisz wszystkiego wiedzieć, Angelo. Teraz posiedzisz tu ze mną.

Chciałam się podnieść z kanapy i uciec, ale powstrzymała mnie jego silna dłoń na moim ramieniu. Wariat.

Wyciągnął z kieszeni w spodniach telefon i postukał trochę palcami po ekranie. Później przyłożył urządzenie do ucha. Kilka sekund i już usłyszałam, że z kimś rozmawia.

- Gabo?

No świetnie. Czyli faktycznie do niego dzwoni.

- Dam ci ją do telefonu. Wtedy zobaczymy, jak ci na niej zależy. - chłopak zaśmiał się szyderczo.

Przyłożył mi komórkę do ucha. Byłam zdumiona, jednak musiałam coś powiedzieć, żeby Moretti wiedział, że to nie żarty.

- Gabo? Gabo! Pomóż!! - krzyknęłam.

Spojrzałam na Ezequiela. Ciągle się uśmiechał, cwaniak jeden.

- Angela?! Gdzie jesteś?! - odezwał się chłopak po drugiej stronie.

Teraz nie miałam już wątpliwości, że to Gabo. Mój Gabo.

- U Eze... - chciałam to szybko powiedzieć, nim ten wariat zdąży mi przeszkodzić, ale okazał się szybszy. Przytknął mi rękę do ust, zanim zdążyłam dokończyć.

Telefon został wyrwany mi z ręki. Ezequiel wolną ręką rozłączył się. Dopiero wtedy odjął swoją rękę od moich ust.

- Idiotka. Myślałaś, że nie zareaguję? - zaśmiał się kpiąco.

Zmroziłam go wzrokiem, nie odzywając się.

- Teraz pozostaje nam czekać, aż pan Moretti przyjedzie z drugiego końca Buenos Aires - nastolatek sięgnął do miski stojącej na stoliku, która po brzegi wypełniona była chipsami.

Wywróciłam oczami. I wtedy coś sobie przypomniałam: Gabo nie wie, gdzie dokładnie jestem!
Muszę coś wykombinować, żeby go poinformować.

- Muszę do łazienki - mruknęłam, siląc się na obojętny ton.

- Przed chwilą byłaś - roześmiał się. Widać, że miał dziś wyjątkowo dobry humor. Zbyt dobry.

- Byłam zmyć makijaż. A teraz muszę do ubikacji - syknęłam zniecierpliwiona.

- Okey, okey. Idź.

Wstałam i ruszyłam do ubikacji. Zamknęłam się w jednej "kabinie" i wysłałam wiadomość.

Do: Gabo
Treść: Bar obok szkoły Ezequiela. Pospiesz się, nie wytrzymam z tym wariatem.

Nacisnęłam na spłuczkę, żeby nie było podejrzeń, po czym wyszłam. Przy drzwiach stał jeden z kumpli Ezequiela i odprowadził mnie do sofy. Usiadłam, znudzona.

Po jakichś piętnastu minutach, usłyszałam huk otwieranych drzwi. Zaraz potem donośny głos rozniósł się po pomieszczeniu.

- Co tu się wyprawia?!

Kamień spadł mi z serca.

I Love Football... and YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz