6

773 27 4
                                    


Obudziłam się koło 8.Właśnie sprawdzałam moje social media gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę-powiedziałam i do pokoju wszedł Manu.

-Słuchaj ja lecę na miasto po kilka rzeczy,ale przyszedłem ci powiedzieć,że impreza zaczyna się o 18,a my mamy aż 300 km do przejechania więc wyjedziemy tak o 14 żeby na spokojnie zdążyć więc bądź wtedy gotowa.

-Pewnie.-powiedziałam i brunet zniknął z mojego pokoju.

Od razu wstałam z łóżka,bo mam niewiele czasu.Ubrałam się na razie w coś luźnego bo muszę iść do sklepu kupić coś dla Jacka i jego dziewczyny,no bo w końcu to impreza z okazji ich rocznicy.

Postanowiłam,że kupię im ślicznego niebieskiego storczyka i taki kosz ze słodyczami i alkoholem.A co tam wystarczy im,zresztą i tak ich nie znam więc dobrze,że cokolwiek kupiłam.

Szybko wróciłam do domu i zaczęłam się szykować.Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zazwyczaj,a włosy uczesałam w pół kucyka.Ubrałam moją czarną sukienkę a do tego również czarne szpilki.Spojrzałam na zegarek była 13:08.No nieźle,wyrobiłam się ze wszystkim na czas.

-Arianaaa!-usłyszałam krzyk dochodzący z salonu.

-Co się stało?

Wyszłam z pokoju i zobaczyłam Manuela trzymającego chyba z 7 siatek z zakupami,z których jedna była niebezpiecznie przechylona i mogła w każdej chwili upaść na ziemię.Szybko wzięłam kilka toreb od chłopaka i postawiłam na stole.

-Dzięki,ledwo co to wniosłem.

-Tak właściwe po co ty tyle rzeczy kupiłeś?

-A kupiłem prezent,trochę żarcia no i alkoholu i tak jakoś wyszło.Tylko dwie torby biorę ze sobą spokojnie-zaśmiał się.-O boże ale jestem idiotą,dopiero teraz zauważyłem jak pięknie wyglądasz-powiedział przyglądając mi się z uśmiechem.

-Dziękuje-powiedziałam i spaliłam buraka.

-To co skoro jesteś gotowa to może już wyjedziemy?-

Nie powiedział nic o moich rumieńcach uff.

-Jasne,możemy już wyjechać.

Po 10 minutach byliśmy już w drodze.No zapowiadała się dość długa.Manu kierował,ja siedziałam obok niego i słuchałam piosenek które leciały w radiu.

-Omg Abel leci.-powiedziałam i zaczęłam śpiewać piosenkę mojego ulubionego piosenkarza.

-Lubisz Abla?-spytał zdziwiony Manu.

-Uwielbiam go !I'm a motherfuckin' starboy.-zaśpiewałam.

-Ciekawe,ciekawe-brunet mruczał pod nosem,ale ja nie zwróciłam na to uwagi dalej śpiewając piosenkę.

Droga upłynęła całkiem szybko i przyjemnie.Śpiewaliśmy piosenki,wygłupialiśmy się i gadaliśmy o głupotach.O 17:50 podjechaliśmy pod dom Jacka.Był to ogromny biały budynek w nowoczesnym stylu.Miał duże przestronne okna i mały ale zupełnie wystarczający ogród na którym znajdował się basen.

-No to jesteśmy-powiedział Manu i zaczęliśmy wysiadać z samochodu.Wzięłam mój prezent,który przygotowałam dla pary i razem z brunetem skierowaliśmy się w stronę drzwi.Manu zapukał a po chwili drzwi otworzyła nam prześliczna brunetka.Była średniego wzrostu,więc tak gdzieś o około 10 cm wyższa ode mnie,była szczupła i niesamowicie piękna.Miała długie ciemne włosy i prześliczne miodowe oczy.Przytuliła Manu a potem zwróciła się do mnie.

-Jestem Madison,dziewczyna Jacka.A ty pewnie jesteś Ariana?Miło Cię poznać.Jejku jesteś taka śliczna-powiedziała i uścisnęła mnie tak jak przed chwilą bruneta.

Współlokator||Manu Rios||część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz