Obudziłam się koło 8.Właśnie sprawdzałam moje social media gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedziałam i do pokoju wszedł Manu.
-Słuchaj ja lecę na miasto po kilka rzeczy,ale przyszedłem ci powiedzieć,że impreza zaczyna się o 18,a my mamy aż 300 km do przejechania więc wyjedziemy tak o 14 żeby na spokojnie zdążyć więc bądź wtedy gotowa.
-Pewnie.-powiedziałam i brunet zniknął z mojego pokoju.
Od razu wstałam z łóżka,bo mam niewiele czasu.Ubrałam się na razie w coś luźnego bo muszę iść do sklepu kupić coś dla Jacka i jego dziewczyny,no bo w końcu to impreza z okazji ich rocznicy.
Postanowiłam,że kupię im ślicznego niebieskiego storczyka i taki kosz ze słodyczami i alkoholem.A co tam wystarczy im,zresztą i tak ich nie znam więc dobrze,że cokolwiek kupiłam.
Szybko wróciłam do domu i zaczęłam się szykować.Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zazwyczaj,a włosy uczesałam w pół kucyka.Ubrałam moją czarną sukienkę a do tego również czarne szpilki.Spojrzałam na zegarek była 13:08.No nieźle,wyrobiłam się ze wszystkim na czas.
-Arianaaa!-usłyszałam krzyk dochodzący z salonu.
-Co się stało?
Wyszłam z pokoju i zobaczyłam Manuela trzymającego chyba z 7 siatek z zakupami,z których jedna była niebezpiecznie przechylona i mogła w każdej chwili upaść na ziemię.Szybko wzięłam kilka toreb od chłopaka i postawiłam na stole.
-Dzięki,ledwo co to wniosłem.
-Tak właściwe po co ty tyle rzeczy kupiłeś?
-A kupiłem prezent,trochę żarcia no i alkoholu i tak jakoś wyszło.Tylko dwie torby biorę ze sobą spokojnie-zaśmiał się.-O boże ale jestem idiotą,dopiero teraz zauważyłem jak pięknie wyglądasz-powiedział przyglądając mi się z uśmiechem.
-Dziękuje-powiedziałam i spaliłam buraka.
-To co skoro jesteś gotowa to może już wyjedziemy?-
Nie powiedział nic o moich rumieńcach uff.
-Jasne,możemy już wyjechać.
Po 10 minutach byliśmy już w drodze.No zapowiadała się dość długa.Manu kierował,ja siedziałam obok niego i słuchałam piosenek które leciały w radiu.
-Omg Abel leci.-powiedziałam i zaczęłam śpiewać piosenkę mojego ulubionego piosenkarza.
-Lubisz Abla?-spytał zdziwiony Manu.
-Uwielbiam go !I'm a motherfuckin' starboy.-zaśpiewałam.
-Ciekawe,ciekawe-brunet mruczał pod nosem,ale ja nie zwróciłam na to uwagi dalej śpiewając piosenkę.
Droga upłynęła całkiem szybko i przyjemnie.Śpiewaliśmy piosenki,wygłupialiśmy się i gadaliśmy o głupotach.O 17:50 podjechaliśmy pod dom Jacka.Był to ogromny biały budynek w nowoczesnym stylu.Miał duże przestronne okna i mały ale zupełnie wystarczający ogród na którym znajdował się basen.
-No to jesteśmy-powiedział Manu i zaczęliśmy wysiadać z samochodu.Wzięłam mój prezent,który przygotowałam dla pary i razem z brunetem skierowaliśmy się w stronę drzwi.Manu zapukał a po chwili drzwi otworzyła nam prześliczna brunetka.Była średniego wzrostu,więc tak gdzieś o około 10 cm wyższa ode mnie,była szczupła i niesamowicie piękna.Miała długie ciemne włosy i prześliczne miodowe oczy.Przytuliła Manu a potem zwróciła się do mnie.
-Jestem Madison,dziewczyna Jacka.A ty pewnie jesteś Ariana?Miło Cię poznać.Jejku jesteś taka śliczna-powiedziała i uścisnęła mnie tak jak przed chwilą bruneta.
CZYTASZ
Współlokator||Manu Rios||część 1
FanfictionAriana jest zwykłą nastolatką,która wyjeżdża do USA.Kogo tam pozna? Czy znajdzie przyjaciół,a może miłość? #5 w manurios 03.06.18 #1 w manurios 15.07.18 💜 #457 w lovestory 29.07.18 #91 w lovestory 11.11.18