8

589 27 0
                                    

-No to jesteśmy w domu-powiedział uśmiechnięty Manu otwierając drzwi do naszego mieszkania.

-Nareszcie-uśmiechnęłam się.

-Wiesz,dziś chyba będzie najlepszy dzień w twoim życiu-powiedział brunet cwaniacko się uśmiechając.

-Co ty kombinujesz?-zapytałam patrząc na niego podejrzliwie.

-Zaraz się dowiesz-powiedział i zaczął szukać czegoś w swoim plecaku.

Po chwili wyjął z plecaka dwa bilety i podał mi je do ręki.To były dwa pieprzone bilety na The Weeknd.

-Mój Boże skąd to masz?Sprzedasz mi jeden, błagam?

-Haha,głuptasie kupiłem je dla nas.Lubisz Abla co nie?-powiedział patrząc na mnie nie pewnie.

-Czy lubię?Człowieku ja go k o c h a m.Nie wierzę,dziękuje.-powiedziałam wtulając się w chłopaka.

-No więc dziś wielki dzień.Koncert zaczyna się o 19.A my na szczęście nie musimy stać w kolejce,bo mamy najlepsze miejsca.-powiedział Manu uśmiechając się do mnie.

-Musiałeś wydać na nie fortunę.Mogę Ci oddać chociaż część hajsu?

-Przestań,to nic takiego.Chciałem Ci sprawić radość.

Podeszłam do bruneta złapałam go za policzki i zbliżyłam do siebie.Po chwili wpatrywania się mu w oczy delikatnie go pocałowałam.Chłopak był lekko zdziwiony ale oddał pocałunek.To było coś cudownego.Miał takie miękkie malinowe usta.

                                                                                            ***

-Dawaj Ariana,za pół godziny koncert musimy już wychodzić!-usłyszałam krzyk Manu z salonu.

Ubrałam czarne leginsy i moją bluzę z merchu Abla.Zrobiłam lekki makijaż a włosy spięłam w pół kucyk.

-Już idę!

Wyszliśmy z mieszkania i po 5 minutach dojechaliśmy pod arenę w Miami gdzie za chwilę miał zacząć się koncert.

-Boże,ale jestem podekscytowana-powiedziałam do  bruneta.

-Uwierz,że ja też.-powiedział i lekko ścisnął moją rękę.

                                                                             ***

Zaczęło się.

Nie mogę w to uwierzyć.

Na scenie pojawił się Abel śpiewając Starboy'a.Zaczęłam głośno śpiewać i przytuliłam się do Manu.To zdecydowanie najlepszy dzień mojego życia.

Podczas Six feet under śpiewałam najgłośniej ze wszystkich,bo jako jedna z nielicznych znałam tekst całej piosenki.Wtedy stało się coś niesamowitego.Abel zobaczył jak śpiewam i uśmiechnął się do mnie śpiewając.

                                                                   ***

-Manu tak ogromnie Ci dziękuje,to był najlepszy dzień mojego życia!Czy ty widziałeś to jak Abel się do mnie uśmiechnął,normalnie mogę umierać.-nawijałam podczas drogi powrotnej do mieszkania.

-Ej ty mała nie zapędzaj się tak,nie mam zamiaru robić Ci  pogrzebu.-powiedział Manu i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

                                                                                   ***

Koncert ogromnie mnie wymęczył.Zdarłam sobie całe gardło i ledwo co stałam na nogach.Wzięłam maksymalnie szybki prysznic i zmyłam makijaż.

-Manu idę spać bo padam-powiedziałam do chłopaka idąc w stronę mojego pokoju.

-Zaczekaj,chodź do mnie proszę-powiedział patrząc na mnie ze smutkiem.

-Dobra-udaliśmy się do jego pokoju i zasnęliśmy wtuleni w siebie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zapraszam na moje nowe ff ,,High for this''.

All the love

XO

Współlokator||Manu Rios||część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz