3. Liczyć tylko na siebie!

184 42 13
                                    

Jeon od dawna liczył tylko na siebie. Nigdy nie prosił o pomoc innych. Broń Boże! Dla niego była to zbrodnia karalna! Nie było jeszcze dnia, by ugiął się i błagał o coś kogokolwiek innego. Zawsze radził sobie sam, nawet jeśli znajdował się w największych tarapatach, w jakich tylko można było. Dzięki temu zyskał sobie w szkole i wśród znajomych rodziców miano niezniszczalnego i dorosłego jak na swój wiek człowieka. Chociaż teraz nawet dorośli często mają kłopoty, z których sami wyjść nie potrafią. Prawda?

Tego dnia wrócił z uczelni wykończony. Nie dość, że na zajęcia wpadł spóźniony, to jeszcze przez swojego kumpla Jimina musiał pisać dodatkową pracę od profesora. Jeśli tego nie zrobi, to może sobie tylko pomyśleć o zdaniu na to półrocze. Po prostu mężczyzna, który prowadził zajęcia nie cierpiał, kiedy ktoś mu przeszkadzał, no i kochał udupiać innych. A to wszystko wina tej wiewióry Chima! Jakby tego było mało, zadano mu pracę na temat zupełnie niezwiązany z tym, co studiował. Bo jak rozprawka na temat „Czy istnieje życie pozaziemskie?" ma być niby związana z medycyną? To dopiero żart życia... Chociaż w sumie, jakby to jakoś rozłożyć na czynniki pierwsze, to może miałoby jednak jakiś związek. Albo nie. Wciąż by nie miało.

Zmęczony padł na kanapę, wcześniej zdejmując z siebie tylko buty i płaszcz. Oczywiście, mimo tego, że był padnięty, to i tak zadbał o ich ułożenie, aby na przykład taki Tae się o nie przypadkiem nie wywrócił przez swoją nieuwagę. Czarnowłosy już zbyt dobrze znał swojego współlokatora, a znając jeszcze szczęście tamtego, to nie byłaby to tylko zwykła gleba, a nawet złamanie wszystkich kończyń. To po prostu była taka mała (no, może nie aż tak), urocza niezdara, żyjąca w swoim świecie.

Na wykonanie karnej pracy (kto w ogóle stosował takie rzeczy na studiach?) Jeon miał cały tydzień. Aż tydzień, według profesora, a według niego samego, tylko. Kook zawsze miał na wszystko mało czasu, szczególnie, że potrafił zakuwać dzień i noc. Ale spiąć dupę też potrafił i wykazał to już wiele razy. Nie miał tylko pojęcia, jak się do tego zabrać. Co prawda, Kim studiował ufologię i nawet z nim mieszkał, także miał go pod ręką niemalże dwadzieścia cztery godziny na dobę, lecz jego duma nie pozwalała mu się zniżyć i poprosić, aby podzielił się z nim swoją wiedzą. W końcu Jung zawsze liczył tylko na siebie. Prawda?

Nie cieszył się spokojem i ciszą zbyt długo. Niecałe pół godziny po nim do mieszkania wrócił Taehyung, cały w skowronkach i zaczął nawijać o tym, jaki to romantyczny był w stosunku do niego dzisiaj Yoongi. Jungkook praktycznie rzygał tęczą, słuchając tego wszystkiego. Z czasem nawet się wyłączył, bo ileż można słuchać swojego nakręconego współlokatora, stale mówiącego o jednym. A na filmie, który akurat leciał w tv też nie mógł się przez niego skupić... Zabić się czy zabić? Oto jest pytanie.

Nadszedł nawet moment, kiedy skończyła się jego cierpliwość i po prostu wstał, nie zwracając uwagi na zdziwionego Taehyunga i nie mówiąc mu ani słowa, skierował się do swojego pokoju, w którym położył się na łóżko. Na szczęście następnego dnia miał dopiero na 12, więc mógł sobie teraz pozwolić na chwilę lenistwa. Chociaż czy dla studenta medycyny to aby na pewno odpowiednie?

Zrezygnowany podniósł się do siadu i wyjął jakiś zeszyt oraz laptopa z torby, by zacząć już robić cokolwiek w celu jak najszybszego napisania swojej karnej pracy. Oczywiście, w internecie było pełno sprzecznych informacji na ten temat. Jedne mówiły tak, a drugie inaczej, co niezmiernie irytowało bruneta. Ostatecznie skończyło się na tym, że laptopa położył na samym końcu łóżka, a zeszytem rzucił gdzieś w kąt i utonął w swojej pościeli, zrezygnowany z życia. I po co on szedł na tak wymagający kierunek? Mógł sobie wybrać coś łatwiejszego, ale nie, medycyna, wszyscy będą ci zazdrościć Jeon...

Prychnął na swoje myśli. I tak miał mały wybór. Albo medycyna, albo prawo. Wybrał to mniej nudne, lecz bardziej wymagające.

***

Przez następne cztery męczył się z wykonaniem swojej kary, lecz na ile pomysłów by nie wpadł, zawsze kończyło się to tym, że były one beznadziejne. A czasu było coraz mniej. Ostatecznie zdecydował się poprosić Taehyunga o pomoc. Pierwszy i ostatni raz w jego życiu. Ale mniejsza.

Akurat wrócił z biblioteki, kiedy Tae robił coś w kuchni.

- Hyung... Czy mógłbyś...

- Zrobić ci też herbaty? Jasne Kookie, nie ma sprawy – przerwał mu brązowowłosy, tym samym sprawiając, że pierwsza próba poproszenia o pomoc spełzła na niczym.

- Tak hyung. Dzięki – odparł w końcu, bez cienia wesołości na twarzy.

Swoje starania ponowił wieczorem. Wtedy też czekał, aż jego współlokator wyjdzie z łazienki, bo akurat z niej korzystał. I czarnowłosy niemalże udławił się własną śliną, kiedy zobaczył Taehyunga z białym ręcznikiem obwiązanym w pasie i stróżkami wody spływającymi po jego ciele z wciąż mokrych włosów.

„Nie Kook, przecież nie jesteś homo. Co ci odwala?" – zapytał siebie z myślach młodszy, lecz odpowiedzi nie dostał ze swojej pustej głowy. Musiał przyznać, że starszy zdecydowanie wyglądał przystojnie, a jednocześnie był... Słodki. Nawet bardzo. I w tym momencie przestał się już nawet zastanawiać nad tym, co takiego widzi w nim ten cały Yoon.

- Tae hyungieeee – zajęczał słodko nasz królik.

- Przepraszam Kookie, jestem już zmęczony. Jutro porozmawiamy, dobrze?

I ta próba także skończyła się dla biednego studenta medycyny niepowodzeniem. Jednak jak to mówią – do trzech razy sztuka, co nie? Dlatego też spróbował następnego poranka, kiedy to brązowowłosy nie był zajęty niczym innym, tylko umieraniem przy stole z powodu zbyt wczesnego wstawania, a kawy to małe coś nie piło nigdy, więc tym gorzej dla niego. No i przynajmniej jego umysł był teraz pusty. Tak przynajmniej obstawiał Jeon.

- Hyung. Mam do ciebie prośbę – zaczął szybko, nim tamten zdążył mu przerwać, bo kolejny raz Kook już by nawet nie próbował i zrobiłby tę pracę na odwal się, co było do niego raczej niepodobne, szczególnie, że zawsze do wszystkiego przykładał jak największą uwagę.

- Jaką, Jungkookie? – zapytał z zaciekawieniem starszy, już nieco bardziej rozbudzony.

- Mógłbyś mi... pomóc napisać referat? Mam temat o kosmitach i tak trochę ciężko mi to napisać, no i tak sobie pomyślałem tylko, że skoro studiujesz ufologię, to mógłbyś...

- Jasne, Kookie! – zawołał uradowany Taehyung. Nigdy nie widział, aby Kook prosił o pomoc kogokolwiek, przez co czuł się dumny, że to właśnie do niego się zwrócił. To było jakieś takie nowe dla niego, szczególnie, że zazwyczaj to Tae polegał na innych, a także miał świadomość tego, iż przez swoją niezdarność i lekkomyślność raczej unikają go, jeśli o proszenie o pomoc chodzi.

Jeongguk uśmiechnął się do starszego z ulgą i wdzięcznością wymalowaną na twarzy. Nim jeszcze się rozstali, omówili kiedy i gdzie będą to pisać. Albo raczej Kook będzie pisał, a Tae poprawiał mu ewentualne błędy i podawał nowe pomysły.

Oczywiście, Jeon nie byłby sobą, gdyby nie wybrał tej trudniejszej ścieżki i postanowił udowodnić, że życie pozaziemskie jednak istnieje.

I tak oto złamany został kolejny punkt Jeona Jeongguka na jego liście sztuki przetrwania.

Sztuka PrzetrwaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz