Jungkook uczył się już trzecią godzinę z rzędu. Odkąd wrócił z uczelni, nie wyszedł ze swojego pokoju ani na minutę, by choć trochę odetchnąć. Jedyne po co mógł wychodzić, to kawa, lecz i tu jego współlokator ułatwił mu życie. Przyniósł mu tę zbawienną ciecz, nawet o nic nie pytając. I Kook mógł przysiąc, że w tym momencie lubił go nawet trochę bardziej niż zazwyczaj. Takie zwykłe czynności, a jak można sobie u Jeon'a zaplusować...
Sprawa z kradzieżą portfela naszego bogatego dzieciaka zakończyła się już jakiś czas temu. Młody dostał nawet odszkodowanie, dodatkowo sprawca został ukarany. Żyć, nie umierać. Teraz wystarczyło mu tylko skupić się na odpowiednich rzeczach, takich jak nauka, co w sumie robił.
Punkt o godzinie osiemnastej rozległo się pukanie do drzwi jego pokoju i nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, jego współlokator wszedł do środka. Splótł ręce za plecami i z dziecinnym uśmiechem zaczął kołysać się w przód i w tył. Kook westchnął i odłożył długopis na biurko, odwracając się w kierunku starszego.
- Czego chcesz Taehyung? – zapytał, nie owijając w bawełnę. Naprawdę miał mało czasu, a chciał wszystko zrobić jak najlepiej. Nie jego wina, że miał wymagających rodziców oraz własne ambicje.
- Tak sobie pomyślałem... Ostatnio ciągle siedzisz w książkach i w ogóle nie odpoczywasz Kookie. Powinieneś się trochę rozerwać. Proszę, chodź ze mną na imprezę... - wyjaśnił tamten z, dosłownie, szczenięcym spojrzeniem. I pewnie nikt by mu się nie oparł, gdyby nie był Jeon Jeonggukiem.
- Nie Tae. To nie jest dobry pomysł – odpowiedział zimnym tonem, wracając do swojego poprzedniego zajęcia, a przynajmniej próbując. Oczywiście, przeszkadzała mu w tym obecność Kim'a.
- No ale Kookie! Błagam no! Obaj się rozerwiemy, zobaczysz! Będziesz się świetnie bawił i trochę wyluzujesz! – zaczął go przekonywać starszy, dosłownie wieszając mu się na ramieniu. Serio? On zdecydowanie był umysłowo młodszy od Jeon'a.
Czarnowłosy spojrzał na studenta bardzo dziwnego kierunku kątem oka. I teraz już naprawdę był na przegranej pozycji. Tae wykorzystał przeciw niemu najpotężniejsze działa – szczenięcy wzrok i do tego wydęte lekko w dzióbek usta. Pomińmy już fakt, że potem zaczął jeździć nosem po karku młodszego, aby go zachęcić do podjęcia odpowiedniej decyzji. Oczywiście, odpowiedniej według niego.
- Dobra, niech ci będzie – powiedział zrezygnowany, dwoma palcami masując swoje skronie. – Kiedy i gdzie? – dopytał jeszcze.
- Dzisiaj! Masz całe... Pół godziny na zebranie się! – wręcz krzyknął Taehyung i dopiero teraz Jeon'owi rzucił się w oczy ubiór starszego. Rzeczywiście był bardziej taki... Podkreślający jego uda, pośladki, odsłaniający obojczyki... Seksowny.
- Ale jak to pół godziny?! – przerażenie w głosie Kooka było słychać chyba na kilometr. Trzydzieści minut to dla niego zdecydowanie za mało czasu, aby dobrze wyglądać na czymś takim!
- Nie martw się! Wybrałem ci już ciuchy!
Taehyung chwycił go za nadgarstek i pociągnął w stronę łazienki, do której go wepchnął, zaraz wrzucając mu jeszcze odpowiednie ubrania. Całe dwadzieścia pięć minut później Jungkook wyszedł z łazienki i... Cóż, wyglądał niczym model, choć jego skwaszona mina psuła efekt.
- Serio hyung? Skórzane spodnie? – zapytał niezadowolony, a Tae pokiwał energicznie głową. Swoją drogą Kook pierwszy raz tego dnia użył honoryfikatu względem starszego. No nieźle.
- Wyglądasz idealnie Kookie! A ten eyeliner idealnie podkreśla twoje oczka! Jeszcze ta koszulka! Ja to mam jednak wyczucie stylu!
- Bo grunt to skromność... - mruknął pod nosem czarnowłosy, lecz tak, aby brunet tego nie słyszał.
Pięć minut później wychodzili już z mieszkania, zamykając je na sto spustów i wsiadali do taksówki, która miała zawieźć ich na miejsce. Punkt dziewiętnasta przekraczali już próg domu, w jakim odbywała się domówka. Cóż, mały to on nie był...
Kim zniknął gdzieś w tłumie, tym samym zostawiając Jungkooka samego sobie. Młodszy westchnął tylko cierpiętniczo i ruszył do kuchni, gdzie znajdowały się wszystkie alkohole i inne takie. Nalał sobie kieliszek czystej, aby trochę się rozluźnić. Następny był jakiś drink, może kilka, po których łatwo wdał się w jakąś rozmowę.
***
Ruszał biodrami w rytm jakiejś przypadkowej muzyki. Tańczył, o ile można tak było nazwać jego pijackie ruchy. Jakaś dziewczyna kręciła tyłkiem dosłownie przy jego kroczu, jednak on nic sobie z tego nie robił, pijąc kolejne tego wieczoru piwo. Dym papierosowy zgromadzony w pomieszczeniu zdecydowanie ograniczał pole widzenia, jak i zdolność oddychania, jednak nikt nie zwracał na to uwagi, po prostu dobrze się bawiąc.
Było chwilę po północy. A może dochodziła już pierwsza? Albo było już po niej? Nikt nie kontrolował tutaj czasu.
Kiedy studentowi skończył się alkohol, odszedł od tłumu, aby tylko znaleźć kolejny trunek. Wtedy też w jego oczy rzuciła się chyba najpiękniejsza osoba na tym świecie. Zapomniał całkiem o tym, po co szedł, dosłownie tak, jakby stracił głowę dla tej jednej persony. Ruszył w jej stronę, nie oglądając się wcale na otoczenie. Teraz widział tylko ją i nikogo więcej.
Przywarł rozgrzanym torsem do pleców anielskiej istoty, mocno obejmując ją ramionami i przylegając ustami do jej szyi. Składał żarliwe pocałunki na wrażliwej skórze piękności, póki ta nie odwróciła się do niego twarzą i nie przywarła swoimi ustami do tych jego.
Całowali się namiętnie, niemalże zjadając sobie twarze. Pragnęli siebie nawzajem, swoich ciał, aby następnego dnia o wszystkim zapomnieć już na zawsze. Liczyło się dla nich tylko tu i teraz.
Przepychając się przez tłum imprezowiczów i nie odrywając od siebie, na oślep wdrapali się po schodach na piętro i zaczęli poszukiwać jakiejkolwiek sypialni, bądź łazienki. Grunt to zaspokoić swoje żądze.
Zamknęli za sobą drzwi, a ich ciała ocierały się o siebie w szaleńczym tańcu. Dawno nie czuli takiego gorąca, jakie właśnie ich ogarniało.
Czarnowłosy nawet nie bawił się w rozciąganie. Tak naprawdę, nikt nawet o tym teraz nie myślał. Obaj chcieli po prostu jak najszybciej poczuć się najmocniej, jak tylko się da. Ściągnął tylko swoje spodnie wraz z bokserkami oraz te należące do anioła, zaraz zanurzając się w nim po same jądra. Z malinowych usteczek dobył się głośny jęk, który tylko bardziej go pobudził. Nie czekał nawet, aż tamten się przyzwyczai, tylko zaczął się w nim gwałtownie poruszać, wsłuchując się z przyjemnością w jęki, jakie ulatywały z jego rozchylonych warg.
Dawno nie czuł się tak dobrze, jak właśnie teraz. Jakby na to nie patrzeć – właśnie takiej formy wyluzowania potrzebował najbardziej ze wszystkiego.
Pomińmy fakt, że znów zapomniał o swoich zasadach, których tak gorączkowo starał się przestrzegać.
_________________________
Ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej i wcale nie miało w nim być scen +18. Awikmor ciesz się, czy coś? Ja wiem, że to jeszcze nie Jikook, ale i go się doczekasz.
CZYTASZ
Sztuka Przetrwania
FanfictionKilka metod na to, jak przetrwać w życiu według Jeon Jeongguka. Okładka stworzona przez @novitate