7. Nie okazywać słabości!

149 34 6
                                    

Jeon w ostatnim czasie chodził zdecydowanie przybity. Nie dość, że nie mógł znaleźć miejsca chociaż w jakimś stopniu tak dobrego jak poprzednie, gdzie mógł wypić kawę, to jeszcze na domiar złego, zauważył Namjoona w budynku swojej uczelni, co mogło oznaczać tylko tyle, że starszy od niego chłopak się przeniósł właśnie na ten uniwersytet. I w sumie to tyle to oznaczało, bo potem Kook zaczął widywać go coraz częściej, nawet jeśli ewidentnie starał się unikać tego chłopaka jak ognia. Mimo wszystko mijali się na korytarzach dość często, a jednoznaczne uśmiechy, jakie posyłał Jungowi Kim, tylko go obrzydzały.

Przez to nie mógł skupić się na nauce. Ostatnio szła mu ona gorzej niż zazwyczaj, przez co był zły na siebie za to, że nie mógł oderwać się od przeszłości tak po prostu. Nawet Taehyung, mimo tego, że zachowywał się jak dziecko, potrafił zerwać ze swoim chłopakiem i tego jakoś specjalnie nie przeżywać, ani nie rozpamiętywać, choć stało się to niedawno. Od zerwania Jungkooka z Namjoonem minęło już sporo czasu, a czarnowłosy dalej żył tym, co się wtedy działo. A przecież Tae mówił mu, że skoro ma to za sobą, to nie powinien się przejmować... Nic nie mógł jednak na to poradzić.

Przewrócił oczami na swoje myśli i udał się do bufetu, byleby tylko dostać jakąś kawę w swoje ręce. Zrezygnował z niej jednak, kiedy tylko jego usta się z nią spotkały, a kubki smakowe przeżyły katastrofę na miarę III Wojny Światowej. Przecież to smakowało jak wymiociny kota... Nie żeby kiedyś ich próbował. Nigdy tego nie robił, co innego jego przyjaciel z dzieciństwa, ale to inna bajka, na pewno nie na ten moment.

Pożegnał się z cieczą kawopodobną i ruszył do kolejnej sali, w jakiej miał odbyć się następny tego dnia wykład. Zanim jednak tam dotarł, w kieszeni rozdzwoniła się jego komórka. Dziękował tylko Bogu, w którego i tak nie wierzył za to, iż osoba po drugiej stronie zadzwoniła do niego teraz, a nie podczas wcześniejszych zajęć, ponieważ zapomniał ją wyciszyć, a profesor zamordowałby go samym spojrzeniem.

- Halo? – odebrał i odezwał się niepewnie, wiedząc, że to jego matka.

- Jeon Jeongguk. Wytłumacz mi w tej chwili, jakim cudem z twojego konta zniknęło ponad półtora miliona wonów*!

Czarnowłosy przeraził się nie na żarty. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dnia poprzedniego nie był nawet w sklepie, ani przez internet nic nie zamawiał. Poza tym, nigdy nie wydał tak ogromnej sumy za jednym razem, nawet jeśli mógł sobie na to pozwolić. Rodzice nauczyli go, aby nie roztrwaniał majątku, tylko oszczędzał i dostosowywał się on do tego, wiedząc, że może mu się to przydać w przyszłości.

Nerwowo zaczął przetrząsać wszystkie swoje kieszenie w poszukiwaniu portfela, chwilowo ignorując wściekłe słowa rzucane przez jego matkę. Krew odpłynęła z jego twarzy, kiedy nie znalazł poszukiwanej rzeczy ani w kurtce, ani w plecaku, gdzie zazwyczaj je nosił, a to oznaczało tylko jedno.

- Mamo... Chyba ktoś ukradł mi portfel... - mruknął nieprzekonany do słuchawki, spodziewając się tego, z jaką reakcją się spotka.

- No co za imbecyl! Cholera, tyle lat uczyłam cię odpowiedzialności, nigdy się nic nie stało i akurat teraz mnie zawodzisz! Nie licz na to, że w tym miesiącu dostaniesz jakiekolwiek pieniądze. Radź sobie sam, to cię czegoś nauczy – stwierdziła, po czym rozłączyła się.

Jeongguk nie wiedział, co ma teraz zrobić. Nie dość, że musiał iść na policję, zgłosić kradzież dokumentów, to jeszcze zadzwonić do banku, żeby zablokowali jego inne konta, tak na wszelki wypadek (choć to mogła już zrobić jego matka, biorąc pod uwagę jej słowa) i na pewno... Znaleźć sobie pracę, bo na pewno nie miał w tym momencie żadnych środków do życia, a przy okazji pogodzić ją jakoś ze studiami dziennymi.

Zdołowany, zdecydował się opuścić już resztę wykładów i zająć się sprawami, które na ten moment miały pierwszeństwo. Pierwszym, co zrobił, było oczywiście udanie się na policję. Pół godziny po tym, jak wyszedł z komisariatu, dostał nawet telefon, że ktoś właśnie próbował wziąć na niego kredyt, lecz tamta osoba nie została złapana, przez co dalej miał problem. Funkcjonariusz zapewnił go jednak, że skoro już wiedzą, jak osobnik wygląda oraz gdzie się poruszał, to złapią go dość szybko. Miał taką nadzieję, ale wiedział też, że policji ufać nie można.

W drodze powrotnej rozglądał się za jakimikolwiek ofertami pracy, w paru lokalach nawet o takowe zapytał. Wszędzie kazali mu donieść CV. Musiał sporządzić je jak najszybciej mimo wszystko.

Wrócił do domu przygnębiony i zmarznięty. Mimo wszystko temperatura na dworze dawała w kość. Dodatkowo Taehyung po raz kolejny w tej historii zdziwił się na widok Jeona i niemalże od razu zauważył jego zły humor.

Jeongguk zastanawiał się dosłownie nad wszystkim, włącznie z zasadami, jakie ustanowił sobie w życiu, a które ostatnio notorycznie łamał. Na to wszystko miał ochotę się popłakać. Ile można znosić w życiu upadki? Nie rozpłakał się nawet wtedy, kiedy po raz pierwszy od dłuższego czasu spotkał Namjoona, składającego mu od razu niemoralne propozycje, a teraz miał tak po prostu wyłożyć się na środku przedpokoju i rozpłakać jak małe dziecko. Mimo wszystko, dzielnie zdjął z siebie płaszcz oraz buty.

- Coś się stało, Kookie? – zapytał Tae, kiedy młodszy przechodził obok niego. Wtedy też coś pękło w czarnowłosym i na to pytanie, łzy samoistnie poleciały z jego oczu. – Ej, ej, ej, młody, nie płacz – powiedział szybko brązowowłosy i podszedł do młodszego, obejmując go ramionami. Zaraz poprowadził go też do kuchni i usadził na krześle, mocniej go do siebie przytulając. Kim nie wiedział, jak ma dodać swojemu współlokatorowi otuchy, lecz był też zdania, że odrobina bliskości jest najlepszym pocieszeniem, szczególnie, jeśli ktoś był samotny, a Jungkook zdecydowanie na towarzystwo innych nie narzekał.

- Ma...am d...dosyć, hyu-ung – powiedział przez płacz młodszy, nie mogąc się normalnie wypowiedzieć. Serce Taehyunga drżało niebezpiecznie, jakby zaraz miało się połamać, na widok słonych kropel, spływających po policzkach tego ludzkiego królika.

- Wszystko będzie dobrze, Jungkookie – odparł uspokajającym głosem i pogłaskał go po plecach.

Starszy na chwilę oderwał się od studenta i zaraz podał mu paczkę chusteczek, aby ten przetarł swoje łzy. Wstawił też wodę na herbatę i przygotował kubki, co parę sekund posyłając czarnowłosemu ciepły uśmiech, aby tylko poprawić mu humor.

I wkrótce dowiedział się, co takiego przydarzyło się jemu... Przyjacielowi? Chyba tak mogli się już nazywać. Byli ze sobą całkiem blisko, dzielili razem mieszkanie, w swoim towarzystwie zachowywali się swobodnie.

Tae obiecał, że przez ten miesiąc pomoże Kookowi finansowo, skoro tamten przez większość czasu i tak płacił ponad połowę czynszu, no i oczywiście dał słowo, że będzie go karmił. W ten sposób wyszło na to, że do pierwszego dnia następnego miesiąca zamienili się rolami, co przyjęli raczej ciepło, ponieważ w jakiś sposób nabędą tak nowych doświadczeń i przygód. To oznaczało, że Jeon nie musiał nawet brać więcej zmian w pracy, o ile jakąś dostanie, a także mógł normalnie chodzić na zajęcia, chyba, że coś by mu wypadło.

Ale no cóż... Jungkook nie chciał przyznać tego przed sobą, ale z tym dniem drabina jego planu przetrwania znów się ukruszyła, bowiem okazał słabość starszemu i rozpłakał się jak małe dziecko.

· 1 559 575,80 KW – około 5 tyś. zł na dzień 3.10.2017 (kochajmy kalkulator walut)

Sztuka PrzetrwaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz